Obecnie przedstawiciele Unii Europejskiej są w Chinach, gdzie wizytują fabryki m. in. takich potentatów jak BYD, SAIC i Geely. Przypomnijmy, że ten ostatni koncern jest zaangażowany w projekt polskiego elektryka Izery, który ma być zbudowany na jego platformie. W wywiadzie dla Bloomberga Fu Cong „wygłosił” zawoalowane ostrzeżenie, oznaczające mniej więcej tyle, że europejskie produkty mogą zostać objęte z kolei chińskim dochodzeniem handlowym.
„Unia Europejska subsydiuje wiele własnych firm. Jeśli więc Chiny przyjęłyby takie samo podejście, jak zrobiły to państwa europejskie, to znajdzie się „wiele rzeczy, które mogą być przedmiotem dochodzenia” – zaznaczył ambasador Fu Cong.
Na razie jednak Chiny współpracują z unijnymi urzędnikami, cyt.: „ponieważ chcemy uniknąć sytuacji, w której obie strony będą musiały uciekać się do restrykcji handlowych” – podkreślił ambasador.
Niejako prewencyjnie na początku roku Chiny delikatnie pogroziły palcem ogłaszając śledztwo antydumpingowe w sprawie sprzedaży brandy. To z jednej strony ostrzeżenie dla całej Unii, a z drugiej reakcja na działania rządu francuskiego. Od tego roku bowiem chińskie auta elektryczne wypadły z puli samochodów objętym tamtejszym programem wsparcia. Tak zwany „bonusologique”, dotacja samochodów elektrycznych we Francji, wyraźnie faworyzuje modele wyprodukowane w Europie.
Fu Cong skrytykował także sposób, w jaki UE prowadzi swoje dochodzenie. Jego zdaniem śledztwo obejmuje tylko chińskie firmy, a nie zajmuje się Teslą czy europejskimi markami, które produkują elektryki w Chinach poprzez wspólne przedsięwzięcia (m. in. Volkswagen czy BMW).
Z drugiej strony chiński ambasador chyba zapomniał o chińskich firmach zaangażowanych w podobny sposób w Europie. Przykładem należące od lat do Geely szwedzkie Volvo. Firma mocno zaangażowana jest w inwestycje na rynku elektromobilności korzystając przy okazji z unijnego wsparcia. Na początku stycznia Volvo Car Corporation i Europejski Bank Inwestycyjny (EIB) podpisały umowę o finansowaniu w wysokości 420 mln euro. Wsparcie przez EBI szwedzkiego producenta samochodów, należącego do chińskiego koncernu ma być przeznaczone na opracowanie nowej platformy dla samochodów elektrycznych.
Wracając jednak do meritum, ambasador zapytany, czy Chiny zareagują na ewentualne ustanowienie nowych opłat celnych przez UE na pojazdy elektryczne jako środków zaradczych, odpowiedział dość wymijająco, czyli dyplomatycznie.
– Poczekajmy, jak rozwinie się sytuacja, mamy nadzieję, że tak się nie stanie (…). Pomimo wszystkich napięć, UE i Chiny mają wiele możliwości współpracy. (…) Jeśli Europa chce odgrywać większą rolę na świecie, najpierw musi korzystać z większej autonomii strategicznej, mówić „własnymi słowami” i być konsekwentna w swojej strategii – powiedział Fu Cong, zwracając jednocześnie uwagę, że chińscy oficjele często naciskali na UE, aby rozwijała politykę zagraniczną, która jest „odrębna od polityki USA”.
Rafał Wąsowicz