Światowa sprzedaż samochodów elektrycznych osiągnęła w 2023 roku 14 milionów sztuk. W Europie przewiduje się na koniec 2024 roku, że utrzymany zostanie zeszłoroczny poziom około 2 milionów pojazdów. Polska ze względu na zawirowania związane m.in. z programem wsparcia Mój Elektryk, po raz pierwszy może odnotować spadek dynamiki sprzedaży i osiągnąć na koniec roku kalendarzowego udział na poziomie 3,1 proc. w krajowym rynku. Eksperci przewidują jednak, że w najbliższych latach sytuacja związana z pojazdami elektrycznymi dynamicznie zacznie się zmieniać, a ich udział w ogólnym parku samochodów będzie się zwiększał.
Magia elektryków
Dowodem potwierdzającym przekonania ekspertów są m.in. badania. Global EV Driver Survey opublikował w ostatnim czasie wyniki ankiety w której wzięło udział 23 tysięcy właścicieli samochodów elektrycznych z 18 krajów zarówno z Europy (Polska, Norwegia, Słowenia, Szwecja), jak też ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Brazylii czy Indii. Jednym z kluczowych wniosków jest fakt, że aż 92 procent właścicieli elektryków nie chce przechodzić na inny rodzaj napędu. Tylko 5 procent badanych deklarowało powrót do wariantów spalinowych, przy czym 4/5 z nich, wybrałoby napęd zelektryfikowany, czyli hybrydę typu plug-in. Jednym z powodów pozostania przy elektrykach była chęć obniżenia kosztów eksploatacji. Na drugim miejscu znalazła się ekologia i cisza, a następnie dobre parametry jezdne i niższe koszty serwisowania.
Ładuj się z głową
Koszty eksploatacyjne można obniżać na różne sposoby. Wśród nich jest m.in. wykorzystanie przy domowym ładowaniu, taryf dynamicznych lub/i instalacji fotowoltaicznej. Warto zaznaczyć, że w 2023 r. liczba zainstalowanych w Polsce mikroinstalacji wykorzystujących promieniowanie słoneczne wzrosła o 16 proc., osiągając wartość 1,4 mln – wskazuje Urzędu Regulacji Energetyki. Odpowiednie zarządzanie źródłami prądu może przyczynić się do znacznego obniżenia stawek za prąd, co przekłada się bezpośrednio na koszt pokonania 100 kilometrów. Ten z kolei może wynieść nawet kilkanaście złotych.
…i bezpiecznie
Aby jednak korzystać z pełni możliwości i cały proces przebiegał sprawnie oraz bezpiecznie, warto zawczasu wyposażyć się w odpowiedne urządzenie ładujące. Jedną z najrozsądniejszych opcji, jest wykorzystanie wallboxa.
Na rynku dostępne są różne warianty tych urządzeń. Różnią się m.in. pod względem mocy, co wpływa na tempo ładowania akumulatora trakcyjnego pojazdu. Trzy główne typy to:
- Wallbox-y 1-fazowe (3,7 kW – 7,4 kW): Przystosowane do ładowania aut z mniejszymi akumulatorami, oferujące ładowanie w jednej fazie z umiarkowaną prędkością.
- Wallbox-y 3-fazowe (11 kW – 22 kW): umożliwiają szybkie ładowanie przy użyciu trzech faz. Są idealne dla pojazdów z większymi akumulatorami, przyspieszając proces uzupełniania energii.
- Wallbox-y DC (50 kW – 150 kW): Przeznaczone do bardzo szybkiego ładowania prądem stałym, głównie w miejscach komercyjnych.
Co jednak najważniejsze oferują one szereg mechanizmów przeciwprzeciążeniowych i przeciwprzepięciowych, zwiększając tym samym bezpieczeństwo użytkowników. Z kolei takie funkcje jak programowanie i planowanie czasu ładowania wpływa na optymalizację kosztów i wygodę użytkowników. Ponadto wallbox-y są zintegrowane z aplikacjami, co umożliwia zdalne monitorowanie procesu ładowania, zarządzanie harmonogramem i sprawdzanie historii ładowań. Wiele dostępnych modeli pozwala na równomierne rozdzielanie mocy, minimalizując obciążenie sieci energetycznej.
Polska myśl techniczna
Jednym z urządzeń, które zdobywa coraz większe uznanie na rynku jest HabuDen od polskiej firmy GreenCell. Jest to inteligentna stacja ładowania do pojazdów elektrycznych o możliwości ładownia z mocą do 22 kW. Zaprojektowana w taki sposób, aby mogła współpracować z każdym pojazdem posiadającym złącze typu Type 2.
Obecna oferta HabuDen składa się z czterech wariantów. Co ciekawe nie różnią się one parametrami np. maksymalnej mocy ładowania. Każdy z nich oferuje do 22 kW. Główna różnica to długość kabla, który może wynosić 5 (cena 3099 zł) lub 7,5 metra (3249 zł) oraz druga opcja, czyli możliwość aktywowania urządzenia za pośrednictwem czytnika NFC (wersja z NFC i kablem 5 m – 3399 zł, a odmiana z NFC i kablem 7 m – 3499 zł).
Zaletą urządzenia są nie tylko dobre parametry, ale też smukły design, komponenty charakteryzujące się nie tylko wytrzymałością, ale też możliwością późniejszego recyklingu oraz praktyczność. Najlepszym tego dowodem jest m.in. łatwość połączenia. Producent zadbał o wszystkie najdrobniejsze szczegóły, poczynając od pudełka ładowarki stanowiące funkcję szablonu montażu ułatwiającego możliwość odznaczenia miejsc na śruby montażowe. Dodatkowo w samym urządzeniu nie potrzeba żadnych dodatkowych zacisków. Wszystkie kable są montowane „na wcisk”, co przyspiesza cały proces.
HabuDen posiada wbudowany potencjometr, który standardowo ustawiony jest na najniższą wartość amperów (ustawienie fabryczne). Jego odpowiedni nastaw jest kluczowy, ponieważ na tej postawie będzie określana maksymalna moc ładowania. Ponadto urządzenie posiada wszystkie niezbędne zabezpieczenia oraz stopień ochrony mechanicznej na poziomie IK10, oraz klasę szczelności IP54. Dodatkowo został wykonany zgodnie z wymogami UDT.
Podczas instalacji ładowarki, największą trudność sprawiło mi połączenie urządzenia z aplikacją. Na początku aplikacja nie znajdowała Wallboxa (mimo że telefon widział go po Bluetooth). Dopiero reset pomógł ten problem rozwiązać (po lewej stronie na dole jest przełącznik włączający i wyłączający urządzenie). Po wykonaniu prostej czynności wyłączenia i włączenia, urządzenie zaczęło być widoczne z poziomu aplikacji. Następnie trzeba było podać kod do urządzenia (UWAGA! dedykowany kod znajduje się w instrukcji – dlatego pod żadnym pozorem nie wolno jej wyrzucać). Po przejściu tej ścieżki dalszy proces był już łatwy. Wystarczyło połączyć się z siecią WiFi oraz zaktualizować urządzenie, aby można było z niego korzystać.
Proste i łatwe użytkowanie
Główną zaletą HabuDen jest dedykowana aplikacja. To za jej pośrednictwem w łatwy sposób można ustawić wszystkie niezbędne parametry. Dodatkowo dla urealnienia statystyk, a dokładniej kosztów związanych z ładowaniem, można zapisać stawkę za kilowatogodzinę. Problem polega jednak na tym, że nie ma rozbicia np. godzinowego przez co osoby posiadające taryfę np. G12 nie mogą mieć dokładnych danych kosztowych, gdyż ich stawka jest zróżnicowana godzinowo. Ponadto lista pojazdów w aplikacji jest ograniczona, przez co przy nowych modelach może być sytuacja, że ich po prostu nie ma. Oczywiście jest to rzecz wtórna i od tego nie zależy fakt czy pojazd będzie się ładował. Jednak w moim odczuci takie dane po prostu powinny być na bieżąco aktualizowane.
To co jednak jest najważniejsze z punktu widzenia obsługi ładowarki to proste zarządzanie mocą ładowania. W aplikacji zmiany dokonujemy w jednym miejscu. Do wyboru jest wtedy 5 poziomów w jakich można zarządzać urządzem (przy ustawieniu mocy ładowania do 13,8 kW – 20A). Z kolei na ekranie głównym, podczas procesu ładowania, wyświetlane są najważniejsze z punktu widzenia użytkowania, informacje. Wśród nich jest m.in. moc ładowania w czasie rzeczywistym, ilość energii dostarczona do baterii oraz (jeżeli dostępny był nasz pojazd w bazie) o ile potencjalnie kilometrów zwiększyliśmy zasięg naszego pojazdu.
Przydatną funkcją jest też możliwość ustawienia limitów ładowania na kilka sposobów. Można wybrać opcję czasową, określić przez ile godzin czy minut ma się ładować pojazd. Inny wariat to energia. Wtedy wskazujemy konkretną wartość kWh, jakie mają zostać załadowane do baterii pojazdu. Do dyspozycji jest też zasięg (wskazujemy o ile km ma się zwiększyć obecny zasięg auta) oraz bateria, czyli o jaki procent naładowania ma się on zwiększyć.
Dla osób montujących urządzenie w miejscu publicznym lub łatwo dostępnym (np. parking podziemny), producent przewidział również opcje blokady ładowarki. Z poziomu aplikacji można ustawić, że ładowarka będzie zablokowana podczas ładowania – po 30 sekundach od podłączenia zablokuje się i rozpocznie proces ładowania i jej rozłączenie możliwe będzie po zakończeniu sesji ładowania), start i zakończenie ładowania będzie możliwe jedynie przez aplikację oraz trzeba opcja, czyli start ładowania będzie za pośrednictwem karty NFC (jeżeli urządzenie posiada taką opcję).
Na koniec warto dodać, że dzięki podłączeniu HabuDen do sieci WiFi, sterowanie może odbywać się niezależnie od miejsca, w którym się znajdujemy. Jest to jedna z lepszych opcji, która nie jest powszechnym rozwiązaniem.
Lider wśród wallboxów
Reasumując jasno trzeba podkreślić, że oferowany przez GreenCell produkt w postaci HabuDen jest kolejnym dobrze przemyślanym i profesjonalnie wykonanym urządzeniem. Solidna i przede wszystkim estetyczna konstrukcja sprawia, że praktyczne urządzenie ładujące staje się też elementem dekoracyjnym, gdyż w przeciwieństwie do innych wallboxów dostępnych na rynku, ten jest po prostu ładny. Dodatkowo dzięki długiemu kablowi staje się bardzo uniwersalny. Tak zwanym „game changerem” jest jednak aplikacja, dzięki której odbywa się pełna obsługa. Jest ona przyjazna graficznie i prosta w obsłudze. Widać, że bardzo dużo wysiłku postawiono na to by była „user friendly” i taka właśnie jest – nieskomplikowana i przejrzysta. W efekcie osobom poszukującym dobrej i sprawdzonej ładowarki naściennej polecam zainteresowanie się HabuDen ponieważ bez wątpienia ten produkt spełni oczekiwania użytkowników. W moim przekonaniu jest on „Mercedesem” wśród innych popularnych wallboxów na rynku.
Maciej Gis