- Wizualne podobieństwo do Taycana jest, ale w granicach
- Cztery wersje w Chinach, różniące się wielkością baterii i mocą
- Ceny w Państwie Środka zaczynają się od 44 tys. USD
- Topowa wersja SU7 rozpędza się do „setki” w ok. 2,8 sek.
Hitowy model
Xiaomi SU7 został zaprezentowany w 2023 roku i z miejsca stał się hitem. Pierwszy samochód marki wywołał mnóstwo zainteresowania, a na lokalnym rynku liczba zamówień znacznie przekroczyła oczekiwania producenta. Wszystko wskazywało na to, że firma znana z produkcji sprzętu AGD i umiarkowanej jakości smartphonów stworzyła naprawdę świetne auto. Podczas pobytu w Chinach Wojciech Kaleta miał okazję sprawdzić, czy jest w tym jakiś haczyk. Podzielił się z redakcją elektromobilni.pl swoimi wrażeniami. Zobaczmy.

Jak kopiować, to od najlepszych
Pierwszym, co rzuciło się w oczy po premierze Xiaomi SU7, było wizualne podobieństwo do Porsche Taycan. Faktycznie, model Xiaomi jest podobny – szczególnie jeżeli chodzi o linię boczną i przednie światła, ale według mnie granica nie została przekroczona i nie jest to poziom podobieństwa zakrawający o plagiat.
Xiaomi SU7 ma swój własny styl i elementy, które nie pozwalają pomylić go z innym autem. Chiński samochód od początku mi się podobał, a zobaczenie go na żywo tylko to wzmocniło. Szczególnie że na ulicach widziałem egzemplarze w przeróżnych kolorach. SU7 jest przykładem na to, że chińskie elektryki mogą wyglądać bardzo dobrze i wpisywać się również w europejskie gusta.

Jakość bez zastrzeżeń
Inspirację europejskimi markami premium widać nie tylko w projekcie karoserii. Wygląd wnętrza samochodu, użyte materiały oraz sposób obsługi poszczególnych funkcji nie tylko nie odstają od standardów „zwykłych” marek, ale są na najwyższym poziomie.
Kierownica jest „mięsista” i dobrze leży w dłoniach. Fotele są wygodne, a miejsca nie zabraknie nawet wysokim kierowcom. Deska rozdzielcza jest wykończona skórą, a projektanci zadbali o wysoką jakość przeszyć i innych detali. Wszędzie, gdzie powinno być miękko, jest miękko, nie ma też mowy o żadnych luzach czy trzeszczeniu. Pod tym kątem SU7 wypada lepiej niż wiele znacznie droższych samochodów dostępnych w Europie.

Za duży plus uznaje sam design deski rozdzielczej. To oczywiście kwestia gustu, ale mam wrażenie, że Xiaomi znalazło dobry balans pomiędzy klasycznymi projektami, a surowym minimalizmem w stylu Tesli. Wszystkie najważniejsze funkcje możemy obsłużyć przyciskami, w samochodzie znajdziemy też HUD i ekran przed kierowcą. Jednocześnie wnętrze jest nowoczesne i nie przytłacza.
Parametry techniczne i ceny
Na rynku chińskim Xiaomi SU7 jest dostępny w 4 wersjach różniących się wielkością baterii i mocą. Miałem przyjemność jeździć wersją Standard z baterią o pojemności 73,5 kWh, mocą 299 koni mechanicznych. Auto w tej specyfikacji przyśpiesza do setki w 5,28 sekundy.
Cena w Chinach zaczyna się od 44 tysięcy dolarów. Dopłacając 7 tysięcy do wersji Pro możemy liczyć na baterię o pojemności 94,3 kWh, taką samą moc jak w wersji podstawowej i nieco gorszy czas 0-100 wynikający z większej wagi. Obydwie wersje posiadają napęd wyłącznie na tylną oś.

Napęd na cztery koła pojawia się dopiero w wersji Max kosztującej 62,5 tysiąca dolarów. Tutaj układ napędowy składa się z dwóch silników i łącznie generuje 664 konie mechaniczne. Taka moc, w połączeniu z baterią o pojemności 101 kWh pozwala na przyspieszenie do 100 km na godzinę w 2,78 sekundy i osiągnięcie prędkości maksymalnej na poziomie 265 km/h.
Na samym szczycie gamy Xiaomi znajduje się wersja SU7 Ultra o mocy 1526 koni mechanicznych, z baterią o pojemności 93,7 kWh i z osiągami na poziomie najszybszych hipersamochodów – do setki przyspiesza w mniej niż 2 sekundy i osiąga maksymalnie prędkość 350 km/h. Cena SU7 w wersji Ultra jest zaskakująco niska w zestawieniu z parametrami i wynosi 74 tysiące dolarów.
No, to jazda!
Prowadzenie samochodu w Chinach to nie taka prosta sprawa. Żeby legalnie poruszać się po chińskich drogach należy mieć lokalne prawo jazdy. W związku z tym moja jazda autem Xiaomi odbyła się na zamkniętym torze, ale pozwoliło to dobrze poznać samochód i jego właściwości jezdne.

Spotkanie na torze to również możliwość sprawdzenia samochodu w ekstremalnych warunkach. Agresywne przyśpieszenia, opóźnienie hamowania i ostre zakręty – mogłem to sprawdzić w bezpiecznych warunkach.
Mimo, że to „tylko” 299 KM, wrażenia z takiej jazdy były bardzo dobre. Xiaomi przyspiesza tak, jak przystało na samochód elektryczny – reakcja na „gaz” jest natychmiastowa, a samochód mimo napędu wyłącznie na tylną oś nie miał żadnego problemu z trakcją.
W zakrętach samochód był stosunkowo sztywny i bardzo precyzyjny, a podczas hamowania zachowywał się przewidywalnie. Xiaomi pozycjonuje swój samochód jako sportowego sedana i muszę przyznać, że w kwestii prowadzenia auto jak najbardziej pasuje do tej kategorii.

Fan marki
Jestem fanem marki Xiaomi – korzystam z ich sprzętów AGD. Wszystkie łączy zadawalającą jakość w cenie bardziej przystępnej niż w przypadku europejskich producentów.
Z samochodem Xiaomi jest inaczej. SU7 to nie korzystny kompromis pomiędzy ceną, a jakością – to po prostu świetny samochód w 100% spełniający oczekiwania większości użytkowników, który przy okazji jest też znacznie tańszy niż zachodnia konkurencja.
Mając do wyboru Teslę Model 3 i samochód Xiaomi bez zastanowienia wybrałbym „chińczyka” i nie mogę doczekać się, kiedy będę mógł sprawdzić SU7 na polskich drogach.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Kaleta
Wojciech Kaleta jest jak sam się określa pasjonatem motoryzacji i elektromobilności. Obecnie pracuje w firmie Pevna Energy, z którą rozbudowuje infrastrukturę ładowania dla pojazdów elektrycznych. O swoich doświadczeniach z elektromobilnością najczęściej opowiada na swoim profilu w serwisie LinkedIn: https://www.linkedin.com/in/wojciech-m-kaleta/