Na wstępie Analitycy Goldman Sachs zaznaczają, że pomimo znacznego spadku cen metali wykorzystywanych do produkcji akumulatorów: przy spadku cen niklu, litu i kobaltu odpowiednio o 60%, 80% i 65% (w stosunku do wartości szczytowych), jest zbyt wcześnie, aby uznać, że to już koniec trwającej w tym obszarze bessy. Ceny wciąż mają pikować.
„W ostatnim kwartale (roku ubiegłego – przyp. red.) presja na marże wygenerowała znaczący efekt racjonowania podaży. To zaś zbiegło się ze stopniowymi cięciami podaży litu (- 153 ton, 10% światowego popytu) i niklu (- 82 ton, 2% globalnego popytu)” – piszą autorzy raportu. Wygląda więc na to, że to efekt sytuacji, w której przedsiębiorcy coraz ostrożniej i uważniej przyglądają się wydatkom na te metale.
Nadwyżki pozostaną znaczne
Tymczasem uruchomione już wcześniej i mocno wyśrubowane łańcuchy dostaw w połączeniu ze spadkiem popytu na pojazdy elektryczne oznaczają, że prognozowane nadwyżki litu (GSe 150 kt, 11% światowego popytu) i niklu (GSe 224 kt, 6% światowego popytu) w 2024 r. pozostają znaczne. Natomiast szacunki ekspertów Goldman Sachs dotyczące nadwyżki kobaltu w 2024 r. pozostają niezmienione (GSe 15 tys. ton, 7% światowego popytu).
„Naszym zdaniem, niedawne krótkie wzrosty cen zarówno na rynku litu, jak niklu nie powinny być błędnie interpretowane jako koniec bessy. W perspektywie 12 miesięcy zakładamy spadek cen kobaltu (26 000 USD/t w porównaniu z poprzednimi 28 000 USD/t), niklu (15 000 USD/t w porównaniu do 16 USD/t) i węglanu litu (10 000 USD/t w porównaniu z poprzednimi 11 000 USD) w perspektywie 12 miesięcy” – piszą w swojej analizie eksperci.
Chociaż stymulowanie (poprzez czynniki administracyjne – przyp. aut.) wzrostu podaży było głównym czynnikiem wpływającym na ceny tych metali, należy pamiętać, że obniżenie popytu na pojazdy elektryczne sprzedawane na tzw. „Zachodzie” (m. in. Europa Zachodnia, Ameryka Płn.), również częściowo kompensuje skutki podaży.
Cenowa konkurencja rodzi presję
przyczyniła się do presji zysków zachodnich producentów OEM, co spowolniło tempo inwestycji w nowe pojazdy elektryczne i tzw. ścieżkę penetracji (strategia polegająca na ustalaniu bardzo niskich cen, by maksymalnie zwiększyć sprzedaż oraz zdobyć duży udział w rynku – przyp. aut.).
Analitycy motoryzacyjni Goldman Sachs w USA i Europie obniżyli odpowiednie prognozy penetracji sprzedaży pojazdów elektrycznych o 5% i 2% w roku 2024 oraz średnio o 11% i 1% w ciągu kolejnych 3 lat. Założenia dotyczące penetracji rynku dla pojazdów elektrycznych w Chinach okazały się bardziej odporne.
„W związku z tym nasze oczekiwania dotyczące globalnej sprzedaży pojazdów elektrycznych w tym roku spadły jedynie nieznacznie (+19% r/r w porównaniu z poprzednimi +20%). Niemniej jednak, w połączeniu z wolniejszym wzrostem produkcji akumulatorów w Chinach w tym roku (ok. 400 GWh w 2024 r. w porównaniu z 460 GWh w 2023 r.), spodziewamy się, że impuls w zakresie magazynowania metali do akumulatorów będzie w tym roku skromniejszy. Potencjał wynikający z dodatkowego bodźca dla rozwoju rynku pojazdów elektrycznych w Chinach stanowi najbardziej oczywiste ryzyko wzrostu” – czytamy w analizie GS.
W USA wolniej, ale Europa na plusie
W USA analitycy motoryzacyjni GS spodziewają się trudniejszego rynku i warunków dla rozwoju rynku pojazdów elektrycznych. Plany wprowadzenia „barier” (m. in. zmniejszenie dotacji) dla pojazdów elektrycznych prawdopodobnie doprowadzą do wolniejszego jego wzrostu w 2024 r. (+554 tys. jednostek w porównaniu z +1,2 mln jednostek w roku 2023).
W podobny sposób nasz europejski zespół motoryzacyjny obniżył swoje prognoz penetracji rynku dla pojazdów elektrycznych. Głównie ze względu na wycofanie dotacji. Jednak pomimo spowalniającej penetracji wzrostu, pojazdy elektryczne nadal mają szansę stać się dominującą technologią w Europie na nadchodzące lata. Nawet po obniżeniu zakładanych wcześniej wzrostów oczekujemy, że sprzedaż pojazdów elektrycznych w Europie wzrośnie do 3,6 mln sztuk (w porównaniu z 3,1 miliona jednostek w 2023 r.), ponieważ producenci OEM wprowadzają kilka nowych modeli (także tych tańszych – przyp. red.), zmierzając w ten sposób w stronę celów UE w zakresie emisji CO2 na rok 2025.
W Chinach wzrost już w marcu
W Chinach ciągła konkurencja cenowa OEM i premiery modeli powinny wpłynąć na wzrost wolumenu pojazdów elektrycznych w 2024 r. Według analityków GS już w marcu można spodziewać się wzrostu popytu. Szacuje się, że sprzedaż detaliczna w Chinach wzrośnie do 9,3 mln jednostek (wobec 7,7 mln jednostek w 2023 r.).
Zdaniem analityków, globalna sprzedaż biorąc pod uwagę pojazdy elektryczne (PHEV+BEV) wyniesie 16,9 mln jednostek w 2024 r. (+3,1 mln jednostek r/r) w porównaniu do 13,8 mln jednostek w 2023.
Jeśli chodzi UE i USA to mniejsze perspektywy penetracji rynku przez pojazdy elektryczne obniżyły oczekiwania dotyczące popytu na baterie. Obecnie oczekuje się, że wzrośnie on o 29% r/r z 35% prognozowanych poprzednio (w porównaniu 31% r/r w 2023 r.). Jednak niezależnie od mniejszego popytu, analitycy spodziewają się, że rynek akumulatorów poza Chinami pozostanie mocno wyśrubowany do 2025 r. ze względu na opóźnienia w zwiększaniu pojemności nowych akumulatorów.
W Chinach przyspieszone dostawy i gwałtowny wzrost nakładów inwestycyjnych na produkcję akumulatorów do aut EV spowodował nadwyżkę, co odbiło się na cenach i zapotrzebowaniu na lit. W tym roku GS spodziewa się więc pojawienia się nadwyżek, jeśli chodzi o produkcję baterii. Szczyt popytu nastąpi w pierwszym kwartale. Potem nastąpi spowolnienie nakładów inwestycyjnych w sektorze ze względu na zmianę kursu polityki rządu, którego celem jest racjonalizacja kapitału inwestycji i złagodzenie ryzyka związanego z nadwyżką mocy produkcyjnych baterii w Chinach.
GS w przeciwieństwie do rynku aut EV i jego zapotrzebowania na baterie, nieznacznie zwiększył oczekiwania związane z magazynowaniem energii opierając się na potencjale wzrostu instalacji odnawialnych w Chinach.
„Oczekujemy, że popyt na baterie ESS (magazyny energii) będzie odpowiadał za 13% całkowitego światowego zapotrzebowania na baterie (w porównaniu z 12% w zeszłym roku i zaledwie 7% w 2021 r.) i 15% do 2030 r.” – prognozują analitycy branżowi GS.
Lit
„Od czasu naszej poprzedniej aktualizacji w połowie IV kwartału obniżyliśmy prawie 10% (153 tys. LCE) naszego globalnego wskaźnika dostaw litu na rok 2024. Jednak w dużej mierze odzwierciedla to tendencję do zwiększania się opóźnień łańcuchów dostaw, co oznacza niewielki wpływ na dostawy po 2024 r. Co więcej, po dostosowaniu się do zakłóceń i obniżek popytu, nasze najnowsze saldo pokazuje, że kwota jest nadal znaczna: nadwyżka 150 tys. ton w 2024 r. (w porównaniu z poprzednią nadwyżką 202 tys. ton)” – czytamy w analizie.
Kobalt
Ceny kobaltu pozostają jak dotąd wyjątkowo stabilne w porównaniu do innych metali stosowanych w produkcji akumulatorów. Standardowo kobalt ma średnią cenę powyżej 29 000 USD/t.
„Wydaje się, że obecnie problem nadmiernej podaży na tym rynku rośnie. Nasza przewidywana rok 2024 nadwyżka pozostaje niezmieniona (GSe 15 tys. ton, 7% globalnego popytu), ale nasza nadwyżka na rok 2025 podwoiła się do wielkości (GSe 22kt, 9% światowego zapotrzebowania)” – pisze GS
Nikiel
Podobnie jak w przypadku litu, rynek niklu przeszedł fazę regresu.
„Od listopada ubiegłego roku obniżyliśmy nasze szacunki dotyczące globalnej produkcji o 80 ton (2% globalnej podaży). Ten wynik odzwierciedla cięcia ogłoszone przez kilku głównych producentów niklu. Zmniejszyliśmy naszą prognozowaną nadwyżkę na 2024 r. w tym samym okresie z 328 tys. ton (8% globalnie popytu) do 224 tys. ton (6% światowego popytu)” – czytamy w analizie.
Opracował: Rafał Wąsowicz