„Wydajność V8 przy zerowej emisji”, zachowanie parametrów terenowych znanych z wersji spalinowej, a także bycie „najcichszym i najbardziej wyrafinowanym Range Roverem w historii”. Oto tylko niektóre z określeń i cech, które marka przypisuje swojemu najnowszemu „dziecku”. Mowa o pierwszym w ponad 50-letniej historii marki samochodzie całkowicie elektrycznym. Range Rover oferował już wcześniej hybrydy plug-in, więc widok brytyjskiej luksusowej terenówki przy ładowarce nie był zaskakujący. Ale teraz „duży Range” (nazywany tak w odróżnieniu od odmiany Sport a także od małego modelu Evoque) będzie mógł otrzymać polskie, zielone tablice rejestracyjne, a jego kierowcy nie zapłacą za parkowanie w centrum miasta. O ile oczywiście znajdą wystarczająco obszerne miejsce.
Bez rewolucji
Jak wygląda elektryczny Range Rover? Jeśli ktokolwiek obawiał się tu rewolucji, spieszymy z wyjaśnieniem. To słowo zdecydowanie nie pasuje do Brytyjczyków. Elektryczny Range Rover nie stał się opływowym SUV-em coupe ani niczym w tym rodzaju. Być może poprawiłoby to jego aerodynamikę, ale – umówmy się – to nie jest auto służące do bicia rekordów oszczędności i zasięgu. Range EV wygląda więc tak, jak wersja spalinowa. Owszem, ta stylistyka budziła w momencie debiutu w 2022 roku pewne kontrowersje za sprawą wyglądu tylnej części nadwozia. Teraz nawet sceptycy chyba już się do niej przyzwyczaili.
Marka pokazała właśnie pierwsze oficjalne zdjęcia swojego „elektryka”. Czy da się zauważyć różnice zewnętrzne względem odmiany z jednostką spalinową? Tak, ale… trzeba być spostrzegawczym. Mowa o nowym, bardziej aerodynamicznym wzorze felg aluminiowych, a także o przednim grillu, tutaj nie spełniającym żadnej funkcji praktycznej (w końcu nie trzeba chłodzić silnika V8), a więc płaskim.
Fotografie wykonano podczas testów auta. Podobno tuż przed debiutem – zaplanowanym na jesień tego roku – nabrały one tempa. Wielka terenówka jest sprawdzana zarówno w warunkach ekstremalnej zimy (nawet przy -40 stopni Celsjusza), jak i ekstremalnych upałów, w najróżniejszych zakątkach świata, od północy Szwecji do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Elektryk dzielny w terenie
Auto ma być równie dzielne w terenie, co spalinowy „krewniak”… a nawet bardziej. Głębokość brodzenia, czyli parametr, który może martwić i zastanawiać elektrosceptyków, pozostaje bez zmian i wynosi 900 mm. Z kolei dzięki zastosowaniu czterech silników elektrycznych (po jednym przy każdym kole) jeszcze bardziej poprawi się czas reakcji auta i jego systemów np. na poślizg. Moment obrotowy można zmniejszyć lub zwiększyć na każdym kole osobno w ciągu zaledwie jednej milisekundy. Spalinowa wersja potrzebuje na to 100 milisekund.
Inżynierowie testowali nowe oprogramowanie. Dzięki niemu do gry rzadziej ma wchodzić ABS, a koła tracące przyczepność mają być szybciej spowalniane. Może to oznaczać, że w trudnych warunkach Range Rover poradzi sobie jeszcze lepiej. Silnik elektryczny, skrzynia biegów i układ zarządzania energią zostały opracowane w nowym Future Energy Lab JLR (o wartości 250 milionów funtów) w Coventry.
Dużo niewiadomych
Nie znamy jeszcze pojemności akumulatora ani mocy Range Rovera EV. Nie wiemy też, jaki osiągnie zasięg (ang. range). Jeśli chodzi o to pierwsze, należy spodziewać się wyniku wyższego niż 100 kWh (przykładowo, Rolls-Royce Spectre legitymuje się pojemnością 102 kWh). Architektura 800V poprawi szybkość ładowania, choć można się spodziewać, że właściciele Range Rovera raczej nie będą zbyt częstymi gośćmi przy publicznych ładowarkach. Moc powinna przekroczyć 500 KM (wersja V8 ma 525 KM), może też przebić granicę 600 KM, by pokonać także najmocniejszą, sportową odmianę Range Rovera, czyli SV.
Większy prześwit dla zwolenników luksusu
Debiut tego modelu to ważny krok na drodze koncernu JLR do zeroemisyjności. Z kim będzie konkurować Range Rover EV? Naturalnym konkurentem wydaje się nadchodzący Mercedes EQG, czyli klasa G na prąd. Ale Range może wykraść klientów także… Rolls-Royce’owi Spectre. Niektórzy z miłośników luksusu potrzebują bowiem większego prześwitu, na przykład po to, by dojechać do swojej wiejskiej posiadłości. To oczywiście nie wyklucza obecności w garażu też bateryjnego RR.
MA