Kierunek daleka północ
Oto małe podsumowanie naszej pierwszej dużej podróży elektrykiem, konkretnie nowym Mini Countrymanem E, podczas której odwiedziliśmy niesamowitą Skandynawię. Tradycyjnie dla nas ruszyliśmy z namiotem dachowym, co było dla nas ogromną zagadką, jak wpłynie on na jazdę EV, ale do tego dojdziemy.
W 18 dni zrobiliśmy łącznie równiutko 7000 km, najdalej na północ dojeżdżając do Kristiansundu. Przejechaliśmy kawałek Polski, promem popłynęliśmy do Szwecji, by dojechać do docelowej Norwegii, a wróciliśmy lądem przez Szwecję, Danię i Niemcy.
Jazda z namiotem dachowym
Zacznijmy od namiotu – na wyprawę wybraliśmy się z namiotem Ocean Cross Tamani Prime, jest to namiot w twardej obudowie z włókna szklanego, otwierający się w 30 sekund, montowany do poprzeczek dachowych. Waży niecałe 100kg.
To już 4 auto, na którym jeździł namiot, a po raz pierwszy nie odczuliśmy w ogóle spadku osiągów samochodu. Zarówno przyspieszenie, jak i elastyczność nie uległy pogorszeniu. Zużycie prądu jednak bardzo nas zaskoczyło – na autostradzie bowiem… praktycznie żadnych zmian. Przy jeździe 110-115km/h (szybciej nie zaleca ani producent poprzeczek, ani namiotu, ani nie jest to jakoś wygodne), zużycie wzrosło zaledwie o 5-10%, przy dobrych warunkach wietrznych nie przekraczało 21 kWh/100km, a najgorszy wynik w strasznym huraganie to 26 kWh/100km. Nie odbiegało to wiele od zużycia Mini w codziennej jeździe z pustym dachem.
O dziwo jednak, bardzo wzrosło zużycie w jeździe miejskiej i podmiejskiej. W mieście niemożliwe było zejście poniżej 16 kWh (bez namiotu spokojnie 13 było do złamania) a w spokojnej trasie oscylowało w okolicy 18-19 kWh.
Ładując naszego elektryka korzystaliśmy z usługi BMW/Mini Charging. To przyjemny abonament, który integruje ponad 100 europejskich operatorów ładowania i pozwala na autoryzację przy pomocy karty lub aplikacji. Niemal wszyscy operatorzy w tym abonamencie mają taką samą stawkę za ładowanie właściwą dla danego kraju. Wszystkie sesje są fakturowane zbiorczo w kolejnym miesiącu. Dodatkowo, do abonamentu można dokupić pakiet IONITY, który daje preferencyjne stawki u tego właśnie operatora. Usługa Mini Charging z pakietem IONITY jest bezpłatna przez pierwszy rok po zakupie auta, następnie kosztuje 40 zł brutto miesięcznie (+37zl za IONITY).
Ceny ładowania w naszym pakiecie:
Polska
AC: 1.09zł/kWh + 2.59zl
DC: 1.80zł/kWh + 2.59zł
IONITY: 2.85zł/kWh
Szwecja
AC: 4.09 SEK/kWh + 7 SEK (1.55zł/kWh + 2.66zł)
DC: 5.69 SEK/kWh + 7 SEK (2.16zł/kWh + 2.66zł)
IONITY: 5 SEK/kWh (1.90zl/kWh)
AC/DC: 4 NOK/kWh + 6 NOK (1.50zl/kWh + 2.50zl)
IONITY: 3.50 NOK/kWh (1.31zl/kWh)
AC: 3.49 DKK/kWh + 4.50 DKK (2.02zl/kWh + 2.60zł)
DC: 4 DKK/kWh + 4.50 DKK (2.31zł/kWh + 2.60zł)
IONITY: 4 DKK/kWh (2.31zł/kWh)
Niemcy
AC: 0.36€/kWh + 0.59€ (1.55zł/kWh + 2.53zł)
DC: 0.55€/kWh + 0.59€ (2.36zł/kWh + 2.53zł)
IONITY: 0.53€/kWh (2.28zł/kWh)
Terminale do dyspozycji
Taka podróż jest jednak bez problemu możliwa bez abonamentu, a nawet bez żadnych aplikacji. Znaczna większość stacji ładowania DC/HPC miały wbudowane terminale płatnicze dla jednorazowych płatności, zazwyczaj w takiej samej cenie jak dla zarejestrowanych klientów. W Szwecji bardzo dobrze rozwiązane są stacje operatora OKQ8, gdzie cena za prąd podawana jest na „totemach” stacji benzynowych, a płacenie jest możliwe wyłącznie kartami płatniczymi (najtaniej znaleźliśmy za jedynie 3 SEK/kWh, a to niewiele ponad 1zł, były też jednak stacje szalenie drogie – 10 SEK/kWh). Należy się jednak przygotować na tymczasowe blokady na kartach na ok. 500 koron. Terminale mają też wszystkie stacje IONITY, CircleK, Mer czy Eviny.
Na słupkach z RFID
Większym problemem są słupki AC w miastach, gdzie niezbędna jest karta RFID lub aplikacja. W całej Skandynawii dominującą aplikacją jest EasyPark, w której dokonamy autoryzacji i zarządzimy sesją ładowania. Każde miasto, a nawet punkt ładowania ma swoje inne ceny.
Czasowe ładowanie
Co ciekawe, w kilku miastach spotkaliśmy się z rozliczeniem nie per kWh, a czasowym. Godzina ładowania za dnia w Sztokholmie kosztuje ok. 40 koron – jest to więc wyjątkowo opłacalne dla posiadaczy aut z ładowarką pokładową o mocy 22kW. Hitem jest opłata za ładowanie w Oslo po 20:00 – godzina ładowania kosztuje bowiem… 15 koron norweskich, czyli nieco ponad 5zł. Niezła cena za 11 lub 22 kWh, prawda?
Uzupełniasz energię i nie płacisz za parkowanie
Ładowanie elektryka jest przy tym świetnym sposobem na uniknięcie dodatkowej opłaty za parking, bo jest ona już uwzględniona w cenę ładowania. Lepiej jest zapłacić 30 koron za godzinę i się ładować, niż 25 koron za godzinę i się nie ładować, prawda?
Infrastruktura w Skandynawii oczywiście bije na głowę naszą polską, ale najlepiej oceniam te w Danii. Zagęszczenie ładowarek jest tak duże, że mapa nam się zawieszała 🙂
Pierwszy raz spotkaliśmy się też ze stacjami o mocy 500 kW. Niemożliwe jest przejechanie 25 km, nawet w wysokich górach, bez napotkania stacji HPC o mocy minimum 150 kW. Tylko dwa razy zdarzyło nam się, że ładowarka nie dostarczyła obiecanej mocy.
Skandynawowie jak Polacy
Niestety, Skandynawowie nie ustępują Polakom w kwestii zastawiania miejsc do ładowania. W Danii miejsca przy ładowarkach są dostępne tylko dla pojazdów elektrycznych i PHEV, nie muszą się one jednak ładować. W związku z tym, mimo że aplikacja pokazuje 10 miejsc wolnych, tak naprawdę nie uda nam się tam zaparkować i podłączyć.
Opłaty w Norwegii
Kolejnym godnym odnotowania benefitem z podróży do Norwegii akurat samochodem elektrycznym jest zwolnienie z opłat lub wysokie zniżki na drogach płatnych. 90% dróg płatnych dla EV jest darmowych. Elektryki nie płacą za wjazd do dużych miast, jak Oslo czy Bergen. Wszystkie promy zrzeszone w systemie AutoPass kosztują 50% taniej. Niestety najdroższe mosty, czyli Øresundsbron i Storebælt, nie mają żadnych zniżek dla EV.
Warto odnotować, że przeprawy promowe trwające dłużej niż 20 minut zazwyczaj mają na pokładzie kilka ładowarek o mocy 150 kW. Oczywiście są dodatkowo płatne.
Dalej czekam na fakturę za przejazdy, ale to, kiedy ona dotrze, jest zawsze jedną wielką niewiadomą – podobno jeden Brytyjczyk otrzymał ją po dwóch latach od podróży :). *
Jak poszło Mini?
Ostatecznie średnie zużycie wyniosło 18.2 kWh/100km, co uważam za przyzwoity wynik. Najlepsze oczywiście były zjazdy z górki, gdzie raz udało się zrobić -2 kWh/100km na dystansie… 85 km!
Auto ani razu nas nie zawiodło przede wszystkim z predykcjami zasięgu, zawsze dojechaliśmy tam, gdzie mieliśmy, mimo różnych gór i zmian prędkości na trasie. Bez zarzutu działało planowanie tras z przerwami na ładowanie, prawidłowo estymował czas ładowania, w porę rozpoczynał rozgrzewanie akumulatora przed ładowaniem.
Samochód wspaniale sprawdził się w górskich trasach, dawał dużo radości z jazdy, mimo dużej bryły czuć było doskonale, co dzieje się z kołami. Hasło producenta „gokartowa frajda z jazdy” po raz kolejny okazało się prawdziwe. Mile zaskoczył też bagażnik i pojemność auta, bez problemu zapakowaliśmy się z dwoma psami w klatkach na długi roadtrip. Jedyne, czego zabrakło, to V2L – przydałby się do czajnika elektrycznego lub suszarki do włosów.
Ładowaliśmy się głównie w zakresie 10-80%, raz naładowaliśmy do 100%, raz spadliśmy do zaledwie 2%. Czasem jednak nie czekaliśmy na znaczny spadek poziomu energii w akumulatorze, a ładowaliśmy się po prostu podczas zakupów, prysznica, przy mijaniu IONITY, czy też podpinaliśmy się do AC podczas zwiedzania. Stąd też średnia odległość na jednym ładowania niewielka, w samej trasie jednak wyszło, że 250 km autostrada spokojnie jest do zrobienia w zakresie 80-10%. Ostatecznie w całej tej podróży, mimo 37 ładowań, tylko dwa z nich spędziliśmy siedząc w samochodzie i czekając. Można więc powiedzieć, że stricte na ładowanie poświęciliśmy zaledwie godzinę.
Polecam zajrzeć na nasz profil na insta: @ourbigelectricadventure , będzie się tam działo 🙂
Antoni Sarnowski-Trypka
- tytuł, nadtytuł, lead i niektóre śródtytuły pochodzą od redakcji. Zdjęcia i grafika: Autor
- * Faktura dotarła o czym poinformował nas pod koniec czerwca Autor . Za wszystkie drogi płatne i cztery przeprawy promowe wystawiono fakturę na 405 NOK, czyli 153 zł. “Niedużo, jak za tyle kilometrów” – podsumował p. Antoni.