Kielecka szkoła jazdy „Enigma” rozpoczęła przygodę z elektromobilnością już cztery lata temu. Jako pierwszy ośrodek w regionie pozwalała na zdawanie prawa jazdy kategorii B na samochody z automatyczną skrzynią biegów, używając jako auta szkoleniowego BMW i3.
– Coraz częściej zdarza się, że ktoś zaczyna kurs na samochodzie z ręczną skrzynią, ale po przejechaniu się „elektrykiem” dochodzi do wniosku, że chce kończyć go już tylko w takim aucie. Odpadają wtedy podstawowe problemy: auto nie gaśnie, nie stoczy się podczas ruszania pod górkę, no i nie trzeba myśleć nad wyborem odpowiedniego przełożenia – opowiada Artur Pluta, właściciel OSK Enigma w artykule poświęconym samochodom elektrycznym w szkołach nauki jazdy. Był zadowolony z tego, jak „elektryk” sprawdzał się w jego pracy. Kursanci lubili i lubią BMW, auto przyciąga uwagę i sprawia, że klienci chętniej decydują się na naukę jazdy w jego firmie.
Samochód elektryczny sprawdził się na tyle, że teraz flota wozów bezemisyjnych się powiększyła.
Do „Enigmy” trafił nieco większy pojazd. To efektowny Volkswagen ID.Buzz w kolorze złotym. Ma hak holowniczy i służy do nauki jazdy i zdawania egzaminu na kategorię B+E. „Posiadając prawo jazdy kategorii B+E możesz prowadzić:
-samochód osobowy o masie nieprzekraczającej 3,5 tony,
-pojazd wymieniony powyżej wraz z przyczepą lekką, której dopuszczalna masa całkowita nie przekracza 750 kg,
-zespół pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 7 t, składającego się z pojazdu samochodowego z wyjątkiem autobusu i motocykla i przyczepy innej niż lekka, której dopuszczalna masa całkowita nie przekracza 3,5 tony
-motorower lub quad” – głosi opis na stronie OSK Enigma.
To 204-konny model
Takie auto, gdy oczywiście nie ciągnie przyczepy, osiąga 100 km/h w niewiele ponad 10 sekund. Ma napęd na tył, a długość nadwozia wynosi 471 centymetrów. Prędkość maksymalna ID.Buzza to 145 km/h, a akumulatory mają pojemność 77 kWh.
To, co w przypadku tego Volkswagena zwraca uwagę najmocniej, to jego stylistyka. Linie utrzymane w stylu retro i nawiązujące do lat 50. i 60. i legendarnych busików „Dzieci Kwiatów” sprawiają, że całość jest miła dla oka, a przechodnie odprowadzają ID.Buzza wzrokiem.
Jako że mówimy o samochodzie elektrycznym, nie ma tu oczywiście ani pedału sprzęgła, ani ręcznej skrzyni biegów. Czy to sprawia, że kierowca zdający prawo jazdy B+E w Volkswagenie na prąd może potem jeździć tylko „automatami”? Nie – warto pamiętać, że ograniczenie polegające na wpisie w prawie jazdy zezwalającym na prowadzenie wyłącznie auta z automatyczną skrzynią biegów dotyczy tylko kategorii B. Kto zdał kategorię B na aucie z ręczną skrzynią biegów, może potem ucząc się na B+E, C czy C+E jeździć już samochodem pozbawionym pedału sprzęgła.
Samochód został odpowiednio dostosowany do nauki jazdy. Oprócz dodatkowych lusterek ma także dodany pedał hamulca obsługiwany przez instruktora. Adaptacja odbyła się w Warszawie – tak jak w przypadku BMW i3, żaden z lokalnych specjalistów w Kielcach i okolicy nie podjął się przeróbki „elektryka”.
Volkswagen doskonale radzi sobie w swojej roli
Pierwsze pytanie, jakie nasuwa się na myśl o elektrycznym samochodzie służącym do codziennej pracy z ciężką przyczepą to naturalnie to dotyczące zasięgu. Według danych producenta, ważący 2415 kg Volkswagen ID.Buzz może przejechać na jednym ładowaniu ok. 360 kilometrów. Jak to wygląda w praktyce, z przyczepą? Pan Artur jest bardzo zadowolony.
–Mogę jeździć samochodem z przyczepą przez dziesięć godzin i w akumulatorach jeszcze zostaje sporo energii” – opowiada. Poza tym, w ID.Buzzie bardzo docenia wygląd. Odpowiednio oklejony pojazd wraz z kolorową przyczepą to zestaw, który wzbudza duże zainteresowanie na ulicach Kielc. „Lubię w nim też wyposażenie. Jest bardzo nowoczesne, Volkswagen ma wszystkie topowe systemy wspomagające jazdę. Samochód jest przestronny, a jego elektronika bardzo dobrze działa – podkreśla.
Jeszcze ważniejsze od opinii właściciela auta są opinie kursantów. Jak opisują wrażenia z obcowania z Volkswagenem? „Niesamowite”, „super”, „świetna innowacja i niesamowita technika” to tylko niektóre z zanotowanych wypowiedzi. „Wyprzedziliście konkurencję i… epokę” – zauważył jeden ze szkolących się. Kursanci doceniają łatwość prowadzenia i obsługi auta, a także ciszę panującą w kabinie podczas jazdy. Podkreślają, że podoba im się duża moc auta i bardzo dobre przyspieszenie.
Czy użytkowania auta elektrycznego w szkole jazdy ma sens pod kątem biznesowym? Właściciel OSK Enigma podkreśla, że jak najbardziej. Retro bus rzuca się w oczy. Spora w tym zasługa koloru, choć nawet w „niepozornej” czerni VW i tak zwracałby na siebie uwagę. Kursanci zauważają samochód na ulicach, wieść o nowym aucie we flocie szkoły szybko się rozniosła. „Zwykle w ciągu miesiąca mamy 2-3 chętnych na kurs B+E. Odkąd mamy Volkswagena, liczba kursantów zwiększyła się do 10!” – opowiada pan Artur.
Funkcja reklamowa to nie wszystko
Samochód elektryczny ma swoje istotne plusy w tego typu „pracy”. Najważniejszą są niskie koszty eksploatacji. Szkoła jazdy raczej nie korzysta z publicznych ładowarek, bo samochody nie wybierają się w kilkusetkilometrowe trasy. Auto ładowane na terenie firmy kosztuje niewiele.
Plusem jest też mało skomplikowana konstrukcja. Nie ma tu skrzyni biegów ani sprzęgła, które mogliby „zmęczyć” niewprawni kierowcy. Nie trzeba pilnować terminów wymiany oleju czy rozrządu, nie ma wrażliwej na obciążenia turbosprężarki czy zapychającego się w mieście filtra DPF.
Kolejna zaleta to lepsze warunki pracy instruktora. Zwłaszcza w przypadku aut dostawczych, hałaśliwy silnik może naprawdę uprzykrzyć życie podczas 8-10 godzinnego dnia spędzonego na uczeniu. Tutaj jest cicho. Kursant też na tym korzysta – auto jest przy okazji dynamiczne i łatwe w prowadzeniu. Można sprawdzić… jak będzie wyglądać przyszłość motoryzacji i od razu się do niej przygotować.
Na Volkswagenie się nie skończy
BMW i3, Volkswagen ID.Buzz… kielecka szkoła rozbudowuje swoją flotę modeli na prąd, ale na tym jeszcze nie koniec. Pan Artur mówi, że teraz poważnie zastanawia się nad zakupem elektrycznej ciężarówki firmy MAN. Miałaby służyć do szkolenia chętnych na uzyskanie kategorii C+E, czyli na tak zwanego tira. To byłby kolejny raz, kiedy Enigma byłaby w czymś pierwsza. Nikt w Polsce nie oferuje szkoleń na ciężarówce EV, a osoby, które miały w ogóle do czynienia z tego typu sprzętem, można policzyć na palcach. To byłaby szansa na przyciągnięcie kolejnych klientów. Oprócz zdobycia potrzebnych kwalifikacji zaspokoiliby też swoją ciekawość. Prawdopodobnie za kilka, kilkanaście lat, gdy samochody elektryczne staną się standardem na ulicach, pojazd EV nie będzie nikogo dziwić również w szkole nauki jazdy. Póki co to ciekawy sposób na wyróżnienie się, który przy okazji ma realne zalety związane z eksploatacją i kosztami.
Autor: Mikołaj Adamczuk