Sprawiedliwość w przemieszczaniu się – takie pojęcie może na pierwszy rzut oka brzmieć dość egzotycznie. Nabiera jednak coraz większego znaczenia i jest coraz bardziej zauważane przez badaczy, polityków, aktywistów i mieszkańców miast. Inaczej można by to określić mianem „demokratyzacji” ruchu.
Dostępność dla każdego
Używany samochód można kupić już za relatywnie niewielkie pieniądze, można więc uznać, że teoretycznie jest to przystępna forma transportu. Jeżeli jednak chcemy postawić na nieco nowszy model – nie wspominając już o autach przyjaznych środowisku czy niskoemisyjnych – należy wydać już sporo. Wysokie są też koszty utrzymania auta – czy to paliwo, czy koszty ubezpieczenia, napraw, a nawet parkowania w mieście.
Niskokosztowa komunikacja rowerowa i piesza
To wszystko sprawia, że samochód trudno nazwać środkiem transportu dostępnym dla każdego. O wiele lepiej w tej kwestii wypada komunikacja rowerowa, a także… piesza. Problem w tym, że miasta muszą być odpowiednio dostosowane do tego, by każdy mógł się po nich poruszać – również ci, którzy nie mają prywatnych aut. W ten sposób zmniejsza się wykluczenie transportowe.
Idea „mobility justice”
W tłumaczeniu na polski to właśnie „sprawiedliwa mobilność”. Aby ją osiągnąć, wymagana jest zmiana kulturowa, która zdaniem wielu specjalistów już się dokonuje.
Na ten temat można znaleźć coraz więcej literatury. Przykładowo, mowa o książce Mobility Justice: The Politics of Movement in an Age of Extremes, czyli „Sprawiedliwa Mobilność: polityka ruchów w erze ekstremów”. Jej autorką jest Mimi Sheller. Jest dziekanem Globalnej Szkoły w Worcester Polytechnic Institute w Massachusetts, USA. W latach 2009-2021 była profesorem socjologii na Wydziale Kultury i Komunikacji oraz dyrektorem-założycielem Centrum Badań i Polityki Nowej Mobilities na Uniwersytecie Drexel w Filadelfii. Jest szeroko cytowana i uważana za „kluczową teoretyczkę w badaniach nad mobilnością”. Opublikowała ponad 140 artykułów i rozdziałów książek i jest autorką lub współredaktorką piętnastu książek.
„Potrzebujemy zrównoważonej transformacji mobilności, która opiera się na sprawiedliwości mobilności, opartej na zrównoważonym rozwoju i napędzanej przez ludzi. Ci, którzy zostali skrzywdzeni przez obecne praktyki, również muszą być przy stole i podejmować decyzje. Potrzebujemy zmian w zakresie mobilności i zrównoważonej polityki mobilności, które są sprawiedliwe, uczciwe i mają wkład grup zmarginalizowanych. Oznacza to rozpoczęcie od perspektywy sprawiedliwości mobilności. Sprawiedliwość mobilności wyłoniła się z ruchów aktywistów, które rzuciły wyzwanie status quo” – napisała Mimi Sheller w swoim artykule na stronie Union of Concerned Scientists („Związek zaniepokojonych naukowców”). Artykuł nosi tytuł „Dekarbonizacja transportu musi przyjść ze sprawiedliwością w zakresie mobilności napędzanej przez ludzi”.
Techno-futurystyczne narracje do obalenia
Pozostałe tezy, jakie Mimi Sheller zawarła w swoim tekście to m.in. następująca: „Aby przezwyciężyć negatywne trendy w naszych doświadczeniach związanych z mobilnością w Stanach Zjednoczonych, potrzebujemy czegoś więcej niż technologicznej wizji przyszłej mobilności. Potrzebujemy czegoś więcej niż poglądu urbanisty na bezpieczne ulice i zrównoważony transport. Musimy obalić techno-futurystyczne narracje, które obiecują bezproblemową mobilność w zautomatyzowanych pojazdach i zrozumieć, dlaczego elitarna „zielona” wizja zrównoważonych zmian mobilności nie została przyjęta przez wszystkich. Tylko wtedy zrobimy prawdziwy postęp w dekarbonizacji transportu i stworzeniu bardziej sprawiedliwej mobilności”.
Transportowa równość
Zdaniem Sheller, elektromobilność nie jest odpowiedzią na wszystko. „Zamiast po prostu subsydiować Amerykanom zakupy pojazdów elektrycznych, są tacy – na przykład, Thea Riofrancos i współpracownicy – którzy twierdzą, że musimy ograniczyć wydobycie litu, zmniejszyć rozmiar baterii i poprawić wydajność recyklingu, jednocześnie nadając priorytet transportowi publicznemu i takiemu wymagającemu aktywności oraz zmniejszając zależność od samochodów. Tylko to może zapewnić równość transportową, chronić ekosystemy, szanować prawa rdzennych mieszkańców i spełniać wymagania globalnej sprawiedliwości” – pisze badaczka.
Kontrowersyjne tezy
Czy odpowiedzią na problemy jest rozbudowa infrastruktury rowerowej i rozwiązań poprawiających komfort przemieszczania się pieszym? Owszem – ale Mimi Sheller wskazuje, że to również trzeba robić „z głową”. „Musimy również kwestionować „zielone” polityki, które nie mają świadomości społecznej i lekceważą szerszy wpływ na różne miejsca. Budowa ścieżek rowerowych, ulepszeń dla pieszych i zielonych udogodnień czasami przyczyniają się do wypychania najemców do bardziej przystępnych cenowo dzielnic, które są również obciążone zanieczyszczeniem środowiska i nierównościami transportowymi” – wspomina autorka.
Jakie możliwości wskazuje? „Musimy wyjść poza obietnice techno-futuryzmu, naprawić szkody wynikające z kolonialnego wysiedlenia i miejskiej gentryfikacji, zakończyć rasistowską politykę „zielonych” miast służących elitom i pamiętać o zapomnianych miejscach wiejskiej Ameryki. Potrzebujemy podejścia do sprawiedliwości w zakresie mobilności, które jest napędzane przez ludzi” – opisuje Sheller.
Amerykańskie nierówności
Amerykańskie miasta wyglądają inaczej niż europejskie, a kwestie „nierówności” w dostępie do mobilności są tam wyniesione do potęgi w porównaniu z kłopotami, z którymi zmagają się miasta w Europie. Rzeczywistość w USA jest o wiele mniej przyjazna tym, którzy nie dysponują samochodem. Dlatego czytając artykuły Mimi Sheller należy brać na to poprawkę i pamiętać, że rozwiązania, jakie proponuje, są rozwiązaniami problemów przede wszystkim zza Oceanu.
Inspiracje potrzebne
Nie oznacza to oczywiście, że nie warto brać ich pod uwagę i traktować jako inspiracji. Walka z wykluczeniem transportowym i poprawianie jakości życia w miastach również dla osób, które nie mają samochodów, to temat żywy także nad Wisłą. Mikromobilność nabiera u nas na znaczeniu. „Równy dostęp do mikromobilności to także szansa na poprawę jakości powietrza. Rower i inne formy mikromobilności są najbardziej ekologicznymi środkami transportu, minimalizującymi ślad węglowy. W miastach zmagających się z wysokim poziomem zanieczyszczeń pochodzących z transportu, szeroki dostęp do takich rozwiązań może przynieść realne korzyści. Mikromobilność zwiększa dostęp do transportu dla wszystkich, niezależnie od wieku, dochodów czy sprawności fizycznej. Dzięki temu miasta mogą stworzyć bardziej zrównoważone i dostępne systemy transportowe odpowiadające na potrzeby wszystkich mieszkańców” – napisano w opisie panelu, na którym podczas tegorocznego, łódzkiego Kongresu Nowej Mobilności pojawi się Mimi Sheller.
Tytuł panelu to „Enhancing Transport Access Through Inclusive Cycling and Micromobility”, czyli „Poprawa dostępności transportu poprzez inkluzywne korzystanie z rowerów i mikromobilność”. Odbędzie się 24 września o 17.15 (KNM, 24-26 września br.). Zapraszamy.
MA