Mercedes klasy G to prawdziwa legenda, nie tylko w świecie miłośników jazdy terenowej. „Geländewagen” zadebiutował w 1979 roku jako auto użytkowe, do zastosowań militarnych i roboczych. Od tego czasu doczekał się licznych odmian, łącznie z bardzo mocnymi, benzynowymi (nawet V12) albo sześciokołowymi. Stał się gadżetem dla najbogatszych, choć znawcy wciąż podkreślają, że klasa G radzi sobie w terenie… o ile tylko komuś nie szkoda porysować drogiego lakieru.
Aktualna generacja klasy G zadebiutowała w 2018 r. Wygląda podobnie do poprzednika. Teraz w historii modelu ma pojawić się kolejny kamień milowy. 24 kwietnia tego roku podczas salonu w Pekinie zadebiutuje Mercedes EQG, czyli G na prąd. Nie zastąpi – jak na razie – odmiany spalinowej, ale uzupełni gamę.
O premierze EQG będziemy oczywiście informować. Czy jednak fani modelu mogą liczyć na propozycje tańsze niż kosztujące kilkaset tysięcy złotych (i to raczej bliżej miliona niż 200 tysięcy)? Owszem.
W rozmowie z magazynem „Car” podczas salonu w Monachium w 2023 roku dyrektor Merceesa ds. technologii Markus Schäfer opowiedział się za rozszerzeniem rodziny klasy G. „Dlaczego nie mieć większej rodziny G?” – zapytał. „AMG zaczęło się od małej oferty, Maybach również. Wierzymy, że możemy wydobyć znacznie więcej z G, więc następnym krokiem jest „małe G” – opowiedział. Z kolei na początku tego roku w wywiadzie z magazynem „Autocar” dyrektor potwierdził, że „małe G” otrzyma wyłącznie napęd elektryczny.
Samochód ma powstać na nowej platformie. Nie będzie to MMA, wykorzystywane np. w nowym, elektrycznym CLA. Nowy model o nieustalonej jeszcze nazwie ma bowiem zapewniać zdolności terenowe adekwatne do swojego „rodowodu”. Niegdyś to model GLB miał pełnić rolę małej klasy G. Nowy elektryk ma jednak radzić sobie o wiele lepiej poza asfaltem.
Jeśli auto będzie jednak dzielić z CLA akumulatory, można spodziewać się dwóch wariantów baterii. Konfiguracja bazowa wykorzysta chemię fosforanu litu i żelaza, podczas gdy droższy wariant będzie mieć konstrukcję anody z zawartością tlenku krzemu. To ostatnie ma oznaczać doskonałą gęstość energii, co przełoży się na świetny zasięg. W CLA mówi się o ponad 750 km według WLTP. W małej klasie G rezultat zapewne będzie gorszy ze względu na aerodynamikę (kanciaste kształty świetnie wyglądają, ale nie wpływają dobrze na zużycie energii…) czy rozmiar kół i typ opon, znoszących błoto czy piach.
Bez zmian ma być jednak prędkość ładowania. Architektura 800V oznacza w nowym Mercedesie moc ładowania DC na poziomie 250 kW i uzupełnianie zasięgu o 400 km w zaledwie kwadrans.
Co jeszcze wiemy o „baby G”? Należy oczekiwać luksusowego wnętrza z najnowszym systemem MBUX z zaawansowaną obsługą głosową. Stylistyka zapewne mocno nawiąże do większego pierwowzoru. Data premiery auta pozostaje tajemnicą. Analitycy przewidują jednak, że Mercedes rozpocznie produkcję mniejszego, luksusowego SUV-a na prąd w swojej fabryce w Kecskemet na Węgrzech pod koniec 2026 roku. Przewidywany start sprzedaży odbędzie się w pierwszym kwartale 2027 roku. Ceny mogą zaczynać się – w wariancie optymistycznym – od 250 000 zł, ale kwoty mogą wzrosnąć w zależności m.in. od tego, na jaką pojemność akumulatorów zdecyduje się producent.
MA