Odpowiedź na europejskie budżetówki
Nadchodzący BYD Dolphin Surf to samochód elektryczny segmentu B, który według zapowiedzi producenta oficjalnie zadebiutuje już 21 maja 2025 roku w Rzymie. Choć firma nie zdradziła jeszcze pełnych szczegółów, to nie jest tajemnicą, że model jest już dostępny w Chinach pod nazwą Seagull.
W Meksyku natomiast znany jest jako Dolphin Mini. Surf różni się od chińskiego odpowiednika jedynie kosmetycznie – delikatnie przeprojektowanymi zderzakami – co świadczy o tym, że jego europejska wersja nie będzie znacznie odbiegać od oryginału.
Pod względem wymiarów Surf mierzy 3780 mm długości, 1715 mm szerokości i 1540 mm wysokości, z rozstawem osi wynoszącym 2500 mm. Te wartości oznaczają, że nowy BYD będzie nieco dłuższy niż bezpośredni konkurent, czyli Dacia Spring, ale nieznacznie niższy, co może przełożyć się na lepsze właściwości jezdne i większą przestrzeń wewnątrz.
Wnętrze modelu oferuje rozwiązania znane z droższych aut – w Chinach dostępny jest m.in. z ekranem kierowcy o przekątnej do 8,8 cala, dużym wyświetlaczem multimediów (10,1 lub 12,8 cala), klimatyzacją, systemem rozpoznawania głosu, a także – w wyższych wersjach – z podgrzewanymi fotelami, elektryczną regulacją siedzeń, indukcyjną ładowarką i kamerą cofania.

Napęd oparty jest na silniku elektrycznym o mocy 75 KM i 135 Nm momentu obrotowego, który zasilany jest akumulatorem o pojemności 30 lub 38,9 kWh. Według norm chińskich (CLTC), zasięg wynosi odpowiednio 305 lub 405 km, co realnie może oznaczać około 250–330 km w cyklu WLTP. Ładowanie od 30 do 80 proc. ma zajmować około 30 minut przy mocy 40 kW.

Cios w czuły punkt Dacii
Cena nowego Dolphin Surf w Europie nie została jeszcze oficjalnie ogłoszona, jednak BYD już wcześniej zapowiadał, że będzie „znacznie poniżej 20 tysięcy euro”. W Chinach Seagull kosztuje w przeliczeniu nieco ponad 36 tysięcy złotych – to pułap praktycznie nieosiągalny w Europie, jednak nawet jeśli Dolphin Surf zostanie wyceniony na poziomie zbliżonym do Dacii Spring (obecnie od 77 tys. zł), może okazać się znacznie lepszą alternatywą pod względem zasięgu, wyposażenia i jakości wykonania. Jeśli producentowi uda się zmieścić w tej granicy cenowej – konkurencja będzie miała poważny problem.

Wjazd w świat kei carów
Równolegle z ekspansją w Europie, BYD celuje również w rynek japoński – i to z nowym, bardzo specyficznym produktem. W ostatnich dniach w Japonii po raz pierwszy przyłapano na testach pierwszy kei car chińskiego koncernu. Kei cars to mikrosamochody o długości nieprzekraczającej 3,4 m, popularne głównie w Japonii, gdzie stanowią aż 40 proc. sprzedaży nowych aut.
Model BYD, jak pokazują zdjęcia szpiegowskie, ma charakterystyczną, pudełkowatą sylwetkę oraz przesuwane drzwi boczne. Auto bazuje na nowej platformie i ma korzystać z akumulatorów Blade LFP produkowanych przez BYD. Według przecieków, podstawowa wersja auta będzie dysponować akumulatorem 20 kWh, co przełoży się na około 180 km zasięgu w cyklu WLTC.
Cena ma wynosić około 2,5 miliona jenów, czyli nieco poniżej 18 tysięcy dolarów – bardzo blisko ceny Nissana Sakura, który obecnie króluje na tym rynku. Lokalne salony już teraz nie kryją obaw – jeden z dealerów Suzuki powiedział wprost, że dla młodych klientów BYD nie ma złego wizerunku i tani chiński kei car może być „ogromnym zagrożeniem” – cytuje serwis financialexpress.com.
Węgierskie centrum
Rosnąca obecność BYD na Starym Kontynencie to nie tylko kwestia nowych modeli. Podczas niedawnej konferencji prasowej w Budapeszcie prezes BYD, Wang Chuanfu, ogłosił powstanie nowego europejskiego centrum operacyjnego w Węgrzech.
Nowy ośrodek – obok istniejącej już fabryki autobusów w Komarom – ma pełnić trzy kluczowe funkcje: będzie siedzibą sprzedaży i serwisu, centrum testowym oraz ośrodkiem rozwoju lokalnych wersji modeli BYD.

Nowe inwestycje mają stworzyć około 2000 miejsc pracy. Węgry pod rządami Viktora Orbána konsekwentnie zacieśniają współpracę z Chinami, co przynosi realne efekty w postaci wzrostu inwestycji w sektorze elektromobilności.
W przeciwieństwie do innych krajów Unii Europejskiej, które próbują ograniczać swoją zależność od chińskiej gospodarki, Węgry stawiają na otwartość – i jak widać, skutecznie przyciągają największych graczy z Azji – pisze agencja Reuters.
Przyszłość należy do BYD?
Wszystko wskazuje na to, że BYD nie zamierza być tylko jednym z wielu graczy w elektrycznej rewolucji. Ambitne plany modelowe, ekspansja na strategiczne rynki – zarówno europejski, jak i japoński – oraz budowa infrastruktury przemysłowej i sprzedażowej w Europie, to jasny sygnał, że chiński gigant wchodzi do gry na poważnie. A Dolphin Surf może być początkiem prawdziwej zmiany reguł na rynku miejskich aut elektrycznych.
OW