Jak to jest z tymi pojazdami ze Wschodu?
Po wybuchu wojny w Ukrainie w 2022 roku do Polski napłynęła ogromna fala samochodów zarejestrowanych u naszych wschodnich sąsiadów. Według danych Straży Granicznej tylko w pierwszym roku konfliktu granicę przekroczyło aż 140 835 aut na ukraińskich tablicach rejestracyjnych.
Nie wiadomo jednak, ile z nich zostało w Polsce na stałe, a ile było jedynie w tranzycie do innych krajów Unii Europejskiej. Faktem jest, że do dziś na naszych drogach widać tysiące takich pojazdów, które funkcjonują na specyficznych zasadach prawnych.
Jak to możliwe? „Samochody zarejestrowane na Ukrainie są traktowane na polskich drogach jako uczestniczące w ruchu międzynarodowym” – tak brzmi oficjalna wykładnia Ministerstwa Infrastruktury. Wynika ona z postanowień Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym z 1968 roku, podpisanej zarówno przez Polskę, jak i Ukrainę.
Wystarczy, że właściciel auta zadeklaruje, iż na stałe mieszka w Ukrainie, a w Polsce przebywa tylko czasowo, by jego samochód był dopuszczony do jazdy bez konieczności rejestracji w naszym kraju. Co więcej, w praktyce nikt nie sprawdza, kiedy auto przekroczyło granicę, mimo że konwencja teoretycznie ogranicza taki okres do roku.
Sytuacja ta rodzi istotne problemy związane z bezpieczeństwem ruchu drogowego, bo zgodnie z konwencją, samochód musi mieć ważny dowód rejestracyjny, ubezpieczenie oraz być dopuszczony do ruchu w kraju pochodzenia. I tu pojawia się kłopot, gdyż Ukraina w 2011 roku zniosła obowiązek okresowych badań technicznych dla aut osobowych o masie do 3,5 tony. W efekcie większość prywatnych samochodów nie przechodzi żadnej kontroli stanu technicznego.
Teoretycznie więc każdy z tych pojazdów może poruszać się po polskich drogach bezterminowo, co w kontekście potencjalnych zdarzeń drogowych oznacza dodatkowe ryzyko – zarówno dla samych Ukraińców, jak i polskich kierowców. Jak podaje Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (PBUK), co dziewiąte zdarzenie drogowe z winy obcokrajowca w Polsce było powodowane przez kierowcę z Ukrainy i to jeszcze przed eskalacją konfliktu.
Ekscesy na drodze
O wypadek nietrudno, jeśli w grę wchodzi dodatkowo alkohol czy brawura na drodze. Już kilka lat temu media społecznościowe i portale branżowe, takie jak brd24.pl, zajmujące się bezpieczeństwem na drogach, zwracały uwagę na problem zagranicznych kierowców łamiących przepisy w Polsce.
Na YouTube działał nawet kanał „Zdarova”, na którym młodzi Ukraińcy publikowali nagrania pokazujące niebezpieczne szaleństwa drogimi autami po ulicach polskich miast. Na jednym z filmów z 2023 roku uwieczniono rozbicie mercedesa w Krakowie, po czym kierowcy – zamiast ponieść konsekwencje – odjechali rozbitym autem i zaparkowali je na chodniku.
Takie sytuacje, choć udokumentowane i jawnie publikowane w sieci, często kończyły się dla uczestników bez realnych konsekwencji. Brd24.pl pytał wówczas, dlaczego policja nie reaguje stanowczo, skoro – jak podkreślała wówczas Komenda Główna Policji – nie ma żadnych przeszkód prawnych, by zatrzymywać prawa jazdy zagranicznym kierowcom i przypisywać im punkty karne.
Problem nagłaśniany przez media pokazał tym samym, że sama teoria i przepisy to jedno, a praktyka egzekwowania prawa wobec obcokrajowców to coś zupełnie innego. Ale nie ma co siać defetyzmu – przekonują eksperci – i radzą, co w takiej sytuacji robić.
Zachowaj zimną krew
Zderzenie z pojazdem zarejestrowanym za granicą to zawsze stresujące doświadczenie, które – jak informuje portal swietochlowice.policja.gov.pl – może nastręczyć wielu trudności formalno-prawnych. Jednak niezależnie od okoliczności, absolutnym priorytetem jest bezpieczeństwo. Należy zatrzymać pojazd, zabezpieczyć miejsce zdarzenia i, jeśli są ranni, natychmiast wezwać pomoc medyczną i policję.
Kluczową decyzją, którą musimy podjąć w przypadku drobnej stłuczki (czyli kolizji, w której nikt nie odniósł obrażeń ciała), jest wezwanie patrolu. Choć prawo tego nie wymaga, eksperci są jednomyślni. „W przypadku wyjątkowej sytuacji, kiedy sprawcą zdarzenia jest kierujący samochodem na zagranicznej rejestracji, warto rozważyć wezwanie policji nawet przy drobnej stłuczce, aby uniknąć późniejszych komplikacji” – czytamy na policyjnym portalu.

Tu warto także przypomnieć, że od połowy września tego roku w ramach rządowej aplikacji mObywatel, działa nowa funkcjonalność o nazwie mStłuczka, która dedykowana jest właśnie do takich sytuacji drogowych, czyli zdarzeń drogowych bez poszkodowanych, ale tylko pod warunkiem, że obaj kierowcy biorący udział w zdarzeniu posiadają ją w telefonie.
Wspólne oświadczenie
Notatka policyjna, jednoznacznie wskazująca sprawcę, jest najpewniejszym dokumentem dla ubezpieczyciela i eliminuje ryzyko, że druga strona zmieni zdanie. Wezwanie policji jest konieczne także wtedy, gdy nie możemy porozumieć się z obcokrajowcem ze względu na barierę językową lub gdy nie poczuwa się on do odpowiedzialności.
Jeśli jednak zdecydujemy się załatwić sprawę polubownie, kluczowe staje się wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym. Tutaj z nieocenioną pomocą przychodzi Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (PBUK). Jak pisze Regina Skibińska na portalu prawo.pl, PBUK przygotowało specjalne, dwujęzyczne formularze. „Druk wspólnego zgłoszenia szkody to zunifikowany europejski formularz bardzo przydatny w przypadku kolizji z pojazdem z zagranicznymi tablicami rejestracyjnymi. Sporządzony jest obecnie w językach: polskim, angielskim i ukraińskim. W sytuacji, gdy nie znając języka nie możemy porozumieć się ze sprawcą, pomoże w tym właśnie uniwersalny formularz” – wyjaśnia na łamach serwisu prawo.pl Mariusz Wichtowski, prezes PBUK.
Warto mieć taki druk w schowku. Należy także pamiętać, by nigdy nie podpisywać dokumentów, których treści nie rozumiemy. Równie ważne jest dokładne udokumentowanie miejsca zdarzenia – zróbmy zdjęcia uszkodzeń obu pojazdów, ich numerów rejestracyjnych oraz dokumentów sprawcy: prawa jazdy i, co najważniejsze, polisy ubezpieczeniowej – radzą eksperci ubezpieczeniowi oraz policjanci ruchu drogowego.
Odszkodowanie
Droga do odszkodowania zależy od tego, jakie ubezpieczenie posiada sprawca. Jak wyjaśnia portal auto-swiat.pl, standardowe polskie OC mogą mieć tylko samochody zarejestrowane w Polsce. Kierowca z Ukrainy musi posiadać albo Zieloną Kartę, albo ubezpieczenie graniczne.
W przypadku, gdy sprawca ma Zieloną Kartę – międzynarodowy dowód ubezpieczenia OC – musimy ustalić, czy jego ubezpieczyciel ma w Polsce swojego przedstawiciela, tzw. korespondenta. Można to szybko sprawdzić w wyszukiwarce na stronie internetowej PBUK. Jeśli tak, szkodę zgłaszamy bezpośrednio do tego polskiego towarzystwa. Jeśli okaże się, że ukraiński ubezpieczyciel nie ma w Polsce korespondenta lub nie udało nam się ustalić jego nazwy, z pomocą przychodzą agenci PBUK.
Jak tłumaczy Daniel Bartosiewicz, ekspert ds. ubezpieczeń komunikacyjnych z rankomat.pl, „agentami ubezpieczeniowymi PBUK są PZU i Warta. Pomogą w likwidacji szkody niezależnie, czy jesteś sprawcą lub poszkodowanym w zdarzeniu drogowym z cudzoziemcem”. W takiej sytuacji roszczenia kierujemy właśnie do PZU lub Warty.
Dalsza część procedury
Sytuacja jest prostsza, gdy kierowca z Ukrainy posiada ubezpieczenie graniczne. Wielu uchodźców wjeżdżających do Polski po 24 lutego 2022 roku otrzymało nieodpłatnie takie polisy, ważne przez 30 dni, od polskich ubezpieczycieli, takich jak PZU, Warta, Ergo Hestia czy Allianz. W takim przypadku szkodę zgłaszamy bezpośrednio do tego polskiego towarzystwa, które wystawiło polisę. A co, jeśli sprawca nie ma żadnego ważnego ubezpieczenia? Wtedy procedura jest identyczna jak w przypadku kolizji z nieubezpieczonym polskim kierowcą – sprawę zgłaszamy do dowolnego ubezpieczyciela, a odszkodowanie wypłaci Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.
Nowe prawo na horyzoncie
Po skutecznym zgłoszeniu szkody do właściwego podmiotu w Polsce, dalszy proces, w tym oględziny rzeczoznawcy i wycena, przebiega już tak samo, jak w przypadku zdarzenia z udziałem dwóch pojazdów zarejestrowanych w naszym kraju. Naprawa może być rozliczona gotówkowo lub bezgotówkowo, w warsztacie.
Problem braku systemowej kontroli nad stanem technicznym pojazdów spoza Unii Europejskiej oraz kwestie ubezpieczeniowe dostrzegł polski rząd. Jak donosi dziennik „Rzeczpospolita”, Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad przepisami, które mają na celu uregulowanie statusu tych aut.
Projekt ustawy przewiduje wprowadzenie obowiązku rejestracji w Polsce pojazdów spoza UE, jeśli przebywają na naszym terytorium dłużej niż rok. Taki samochód zostanie automatycznie objęty polskimi przepisami, co oznacza konieczność posiadania polskiego ubezpieczenia OC oraz przechodzenia corocznych badań technicznych.
Resort tłumaczy, że zmiany mają „przede wszystkim poprawić bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu drogowego” oraz „wyrównać zasady gry – tak, by wszyscy kierowcy, niezależnie od kraju pochodzenia ich pojazdu, podlegali tym samym wymogom” – czytamy w dzienniku Rzeczpospolita.
Choć projekt jest na etapie konsultacji, jego wprowadzenie wydaje się nieuniknione i z pewnością uszczelni system, dając większe poczucie bezpieczeństwa poszkodowanym w wypadkach z udziałem aut zza wschodniej granicy.
Oskar Włostowski

