Gdy w lutym 2025 roku ruszyły konsultacje społeczne do programu „Mój Rower Elektryczny”, oczekiwania były duże. Program miał mieć budżet 50 mln zł i zakładał dofinansowanie zakupu rowerów elektrycznych, rowerów cargo oraz elektrycznych wózków rowerowych.
Beneficjentami miały być osoby fizyczne, a wsparcie obejmowało do 50% kosztów kwalifikowanych – maksymalnie 2 500 zł dla zwykłych rowerów elektrycznych i nawet 4 500 zł dla rowerów cargo oraz wózków elektrycznych.

Według wyliczeń NFOŚiGW program mógł objąć co najmniej 17 333 pojazdy, a jego wdrożenie pozwoliłoby uniknąć rocznie emisji ponad 8 tys. ton CO₂, 17 ton tlenków azotu i blisko 0,06 t pyłów PM10. Dofinansowania miały sprawić, że e-bike’i staną się bardziej dostępne, a Polacy chętniej przesiądą się z samochodów na rowery wspomagane elektrycznie.
Program planowano realizować w latach 2025–2029, w trybie ciągłego naboru. Był reklamowany jako kolejny krok w walce ze smogiem i sposób na promowanie aktywnego stylu życia.
Koniec programu przed jego początkiem
Mimo pozytywnego odbioru społecznego i poparcia ze strony branży rowerowej, projekt nie doczekał się realizacji. Po konsultacjach Fundusz uznał, że ryzyko wdrożenia przewyższa potencjalne korzyści. W oficjalnym komunikacie poinformowano, że program zostaje zamknięty, a wniosków nie będzie można składać.
W tle pozostają czynniki polityczne i finansowe. Europejski Bank Inwestycyjny odmówił wsparcia programu, a brak konkretnych działań ze strony administracji centralnej sprawił, że rynek e-rowerów w Polsce wyhamował. Konsumenci wstrzymywali decyzje zakupowe, licząc na dopłaty, co negatywnie odbiło się na sprzedaży.

Rozczarowania nie kryją przedstawiciele branży. Przypomnijmy: już pod koniec 2024 roku Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności wraz z ponad 20 sygnatariuszami – samorządami miast (Łódź, Wrocław, Gdańsk, Sopot, Lublin) i firmami takimi jak Kross czy Nextbike Polska – apelowało o pilne wdrożenie programu. W liście otwartym wskazywano, że dopłaty do e-bike’ów są w Europie standardem – od Niemiec i Francji po Włochy i Niderlandy – a Polska pozostaje pod tym względem „białą plamą”.
Co dalej?
NFOŚiGW podkreśla, że rezygnacja z programu nie oznacza końca wsparcia dla elektromobilności. Fundusz deklaruje poszukiwanie innych działań, które będą jednocześnie ograniczać zużycie paliw w transporcie i odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Nie sprecyzowano jednak, jakie instrumenty mogłyby zastąpić „Mój Rower Elektryczny”.
Rowerowy zawód
Na razie wiadomo jedno: szansa na masowe wsparcie zakupu e-bike’ów przepadła. To bolesna wiadomość nie tylko dla branży rowerowej, ale także dla samorządów i mieszkańców, którzy liczyli na realne ułatwienia w dostępie do zrównoważonego transportu. To może być zaprzepaszczona szansa na promocję „zielonego” i przystępnego transportu, nie wymagającego prawa jazdy ani miejsca i budżetu na zakup elektrycznego samochodu.
PMA

