Bateryjna waga ciężka

Większa masa „elektryków” niż „spalinówek”. Czy to problem?

Masa własna Mercedesa Maybach EQS 680 SUV wynosi 3075 kg
Źródło zdjęcia: Mercedes-Benz

– Samochody elektryczne obiecywały nam czystszą i bardziej ekologiczną motoryzację
– I faktycznie – nie emitują spalin, a w miastach redukują hałas
– Jednak wraz z rozwojem elektromobilności pojawił się nowy problem: ich waga
– Auta bateryjne są znacznie cięższe niż spalinowe, a to ma konsekwencje nie tylko dla kierowców, lecz także dla pieszych, rowerzystów i… dróg, po których się poruszają

Baterie kontra silniki

Motor spalinowy i pełny bak paliwa to w większości samochodów masa rzędu kilkudziesięciu-kilkuset kilogramów (w zależności od modelu i segmentu oraz wersji napędowej). Tymczasem akumulatory trakcyjne w autach elektrycznych ważą znacznie więcej – nawet powyżej pół tony.

Przykład mówi sam za siebie. Klasyczny Cadillac Escalade z silnikiem V8 waży około 2,6–2,8 tony. Wersja elektryczna, Escalade IQ, osiąga masę przekraczającą 9 000 funtów – czyli ponad 4 tony. To różnica sięgająca aż 1,3 tony. W praktyce luksusowy SUV na prąd waży tyle, co ciężarowy pick-up, a czasem nawet więcej – wylicza serwis usatoday.com

Ciężar bezpieczeństwa

Amerykański Instytut Ubezpieczeniowy ds. Bezpieczeństwa Drogowego (IIHS) ostrzega, że ta dodatkowa masa „elektryków” działa jak tarcza ochronna dla kierowcy i pasażerów. Jednak druga strona medalu jest znacznie mniej optymistyczna, bo w starciu z lżejszym pojazdem to właśnie druga strona ponosi znacznie większe obrażenia.

KNM 2025: Katowice tegoroczną stolicą elektromobilności. Nowości, trendy, wyzwania. Przyszłość jest bezemisyjna – zobacz! 
 

Do tego dochodzą piesi i rowerzyści. A kiedy mamy do czynienia z tak gigantyczną masą –  rzędu trzech czy czterech ton – połączoną z niebotycznym momentem obrotowym i błyskawicznym przyspieszeniem, to oznacza, że wypadki z udziałem ciężkich elektryków mogą być wyjątkowo groźne dla niechronionych uczestników ruchu. Problemem jest też droga hamowania – im cięższe auto, tym dłużej zatrzymuje się w nagłej sytuacji – o tym powinni pamiętać właśnie kierowcy elektryków – przestrzegają eksperci.

Czy elektryki niszczą infrastrukturę?

Znaki ograniczające wjazd pojazdów powyżej 3 ton do tej pory dotyczyły głównie ciężarówek. Ale wkrótce także niektóre samochody osobowe na prąd mogą zbliżać się do tego limitu, szczególnie te amerykańskie. Większy nacisk na asfalt oznacza szybsze niszczenie nawierzchni, szczególnie na drogach lokalnych. Eksperci uspokajają, że największym problemem wciąż są ciężarówki i to te przeładowane, ale trend coraz cięższych aut osobowych nie pozostaje bez znaczenia – pisze amerykański dziennik.

Polskie przepisy musiały się zmienić

O ile w USA temat ciężkich elektryków podnosi się głównie w kontekście bezpieczeństwa i stanu dróg, w Polsce pojawił się jeszcze jeden praktyczny problem – przepisy. Do niedawna posiadacze prawa jazdy kategorii B mogli prowadzić auta o maksymalnej dopuszczalnej masie całkowitej 3,5 tony. Tymczasem niektóre modele, jak BMW i7 czy Tesla Model S z największym pakietem baterii, zaczęły się niebezpiecznie do tego limitu.

Masa własny wybranych BEV:

ModelMasa własna (kg)Typ nadwozia
BMW iX M60ok. 2 670 kgSUV
Mercedes EQS SUV 580ok. 2 845 kgSUV
Tesla Model X Plaidok. 2 468 kgSUV
Audi Q8 e-tronok. 2 580 kgSUV
Volkswagen ID. Buzz Cargook. 2 500 kgVan użytkowy

W ubiegłym roku polskie media szeroko opisywały sprawę, alarmując, że właściciel luksusowego elektryka mógłby – paradoksalnie – otrzymać mandat za prowadzenie swojego auta. Kara wynosiłaby 1500 zł i wiązała się z zakazem prowadzenia pojazdu. To właśnie dlatego ustawodawca zdecydował się zmienić przepisy. I dziś, kierowcy „elektryków” mogą legalnie prowadzić auta do 4,25 tony, co ma rozwiązać problem nadwagi baterii.

Przypomnijmy, pod koniec czerwca 2021 r. Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (aktualnie PSNM) wystosowało list otwarty, w którym apelowało o rozszerzenie uprawnień posiadaczy prawa jazdy kategorii B o pojazdy elektryczne o dopuszczalnej masie całkowitej do 4,25 tony. Pod listem podpisały się również firmy wchodzące w skład Komitetu ds. Logistyki i Transportu oraz inni członkowie PSPA.

Czy mamy problem?

I tak, i nie. Tu dochodzimy do sedna sprawy, o którym pisał m.in. serwis Ścigacz.pl. Samochody elektryczne przekraczają dopuszczalną normę wagową zazwyczaj o kilkaset kilogramów. Problem ten szczególnie widoczny jest w miastach, gdzie przepisy ograniczają możliwość parkowania na chodnikach dla pojazdów cięższych niż 2,5 tony.

Jak poinformował Przemysław Piwecki, rzecznik Straży Miejskiej w Poznaniu, w ostatnich miesiącach wyraźnie wzrosła liczba mandatów wystawianych kierowcom elektryków (w 2024 roku – przyp. red.). Od początku roku ukarano już 145 właścicieli, w 12 przypadkach skończyło się na pouczeniu, a dwie sprawy trafiły do sądu. Każdy mandat to koszt 100 zł oraz dodatkowy punkt karny.

Walka o lżejsze baterie. Czy przyszłość będzie inna?

Na horyzoncie widać już technologie, które mogą odchudzić elektryki. Największe nadzieje budzą baterie solid-state – lżejsze, bardziej wydajne i umożliwiające szybsze ładowanie. Toyota, BMW czy Volkswagen prowadzą testy prototypów, jednak droga do masowej produkcji jest jeszcze długa i kosztowna.

Do tego czasu musimy pogodzić się z faktem, że elektryczne SUV-y i limuzyny będą ważyć więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Ich masa stanie się jednym z kluczowych wyzwań nie tylko dla bezpieczeństwa na drogach, lecz także dla obowiązujących przepisów i wytrzymałości infrastruktury.

OW

REKLAMA