Choć z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej – jak wskazuje Licznik elektromobilności PSPA i PZPM w kraju mamy 6213 publicznych punktów ładowania, z których można bez przeszkód korzystać – to w dwukrotnie szybszym tempie przybywa samochodów. Obecnie ich liczba wynosi 54 120 sztuk. Oznacza to, że na jedną ładowarkę przypada aż 8,6 pojazdu.
Czy to dużo? Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. Z jednej strony można odpowiedzieć przecząco. W końcu na mapie Europy są kraje, gdzie ten odsetek jest większy. Dobrym tego przykładem jest m.in. Rumunia (15,4), Wielką Brytanię (17,8) czy Niemcy (11,6). Z drugiej zaś strony mamy takie kraje jak Hiszpania, Włochy czy Niderlandy, gdzie ten odsetek wynosi odpowiednio 4,1, 7,7 oraz 2,8.
Kraj | Liczba pojazdów | Liczba ładowarek | Ile samochodów na ładowarkę |
Niderlandy | 400 000 | 144 453 | 2,77 |
Niemcy | 1 400 000 | 120 625 | 11,61 |
Francja | 1 000 000 | 119 255 | 8,39 |
Włochy | 314 684 | 41 114 | 7,65 |
Hiszpania | 125 700 | 30 385 | 4,14 |
Polska | 52 356 | 6086 | 8,60 |
Rumunia | 42 000 | 2723 | 15,42 |
Norwegia | 664 390 | 16 000 | 41,52 |
UK | 1 020 000 | 57 290 | 17,80 |
Warto zauważyć, że liczba samochodów na jedną ładowarkę różni się znacznie między poszczególnymi krajami. Norwegia ma najwyższy wskaźnik, wynoszący 41,52, co oznacza, że przypada na jedną ładowarkę ponad 41 pojazdów. Natomiast Niderlandy mają najniższy wskaźnik, wynoszący 2,77. Polska mieści się gdzieś pośrodku, z wskaźnikiem wynoszącym 8,60.
Czy jesteśmy w kropce?
Polska stoi u progu wyzwania. Z jednej strony elektromobilność staje się coraz bardziej popularna, co jest pozytywnym trendem dla ochrony środowiska. Z drugiej strony infrastruktura ładowania nie nadąża za rosnącą liczbą samochodów elektrycznych.
Obecnie problem kolejek do ładowarek nie jest powszechny, ale może się to wkrótce zmienić. Według prognoz liczba aut elektrycznych w Polsce do 2025 roku może wzrosnąć do 250 000. Biorąc pod uwagę obecny stan infrastruktury, oznaczałoby to, że na jedną ładowarkę przypadałoby około 40 samochodów. Dziś punktów ładowania jest mniej więcej sześć razy mniej niż samochodów i to wystarcza, ale w dłuższej perspektywie sieć ładowania jest absolutnie kluczowa dla rozwoju zeroemisyjnego transportu.
Choć sytuacja w Polsce jest lepsza niż w niektórych krajach Europy Zachodniej, to należy wziąć pod uwagę, że liczba samochodów elektrycznych w naszym kraju rośnie w dwukrotnie szybszym tempie niż liczba punktów ładowania. Jeśli ten trend się utrzyma, to w przyszłości problem braku ładowarek może się nasilić.
Co zrobić, aby temu zapobiec?
Eksperci od lat przekonują, że rząd powinien zwiększyć dofinansowanie na budowę infrastruktury ładowania, a operatorzy stacji ładowania powinni przyspieszyć tempo budowy nowych punktów, a kiedy wystąpią już problemy, to kierowcy samochodów elektrycznych powinni rozważyć korzystanie z ładowarek w godzinach poza szczytem – tyle teorii.
W praktyce samo zwiększenie liczby ładowarek nie rozwiąże problemu. Potrzeba także zmian w systemie energetycznym. Konieczne jest zwiększenie produkcji energii ze źródeł odnawialnych, aby zapewnić odpowiednią ilość prądu dla rosnącej liczby elektromobili – według danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych produkcja energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii w lutym 2024 wyniosła ok. 25 proc.
AFIR – szansa na przyspieszenie rozwoju elektromobilności
W odpowiedzi na wyzwania związane z rozwojem elektromobilności, Unia Europejska wprowadziła nowy pakiet regulacyjny o nazwie AFIR (Alternative Fuels Infrastructure Regulation). Celem AFIR jest przyspieszenie budowy infrastruktury ładowania dla pojazdów elektrycznych i gazowych w całej Europie.
AFIR stawia państwom członkowskim ambitne cele w zakresie rozwoju infrastruktury ładowania. Do 2030 roku Polska musi zapewnić 1 punkt ładowania na 10 samochodów elektrycznych i 1 punkt szybkiego ładowania na co najmniej 60 kilometrów autostrad. Przepisy przewidują również szereg innych środków, które mają ułatwić i przyspieszyć budowę infrastruktury ładowania, m.in.: uproszczenie procedur administracyjnych, ustandaryzowanie złączy ładowania czy zapewnienie dostępności punktów ładowania dla osób niepełnosprawnych. AFIR to także szansa na przyspieszenie rozwoju elektromobilności w Polsce. Rząd, operatorzy stacji ładowania i inne podmioty muszą teraz ściśle współpracować, aby zrealizować ambitne cele postawione przez Unię Europejską.
– Czas na działanie jest teraz. Jeśli nie podejmiemy odpowiednich kroków, to w przyszłości kolejki do ładowarek mogą stać się codziennością, co negatywnie wpłynie na rozwój elektromobilności w Polsce. W rezultacie, w niektórych miejscach mogą pojawiać się zatory do ładowarek, zwłaszcza w godzinach szczytu – przekonuje Maciej Gis, rzecznik prasowy PSPA.
Kary za brak prądu dla samochodów
AFIR, czyli Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2023/1804 w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych zacznie być stosowane już od 13 kwietnia 2024 r. i wygląda na to, że nasz kraj nie będzie w stanie zrealizować zakładanych w przepisach celów., tym bardziej, że w 2023 r. liczba ładowarek zwiększyła się tylko o 28 proc. Przez pierwsze dwa miesiące 2024 r. zamontowano ledwie o 16 punktów ładowania więcej niż w tym czasie rok temu – zwraca uwagę dziennik Rzeczpospolita.
AFIR nakłada na państwa członkowskie obowiązek przyspieszenia rozbudowy infrastruktury paliw alternatywnych. Dla Polski oznacza to konieczność zwiększenia całkowitej mocy punktów ładowania samochodów elektrycznych o prawie połowę w ciągu niecałych dwóch lat. Jednakże wydaje się to mało realne, biorąc pod uwagę dotychczasowe tempo rozbudowy sieci: w 2023 roku liczba ładowarek wzrosła zaledwie o 28 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Przez pierwsze dwa miesiące bieżącego roku zainstalowano zaledwie 16 punktów ładowania więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej. “Co więcej, do roku 2027, czyli w ciągu mniej niż czterech lat, wzdłuż połowy transeuropejskich korytarzy transportowych TEN-T konieczne będzie uruchomienie stref ładowania dla elektrycznych ciężarówek o mocy co najmniej 2800 kW każda. Na chwilę obecną działa tylko jedna taka strefa, a do roku 2030 powinno być ich aż 206” – wylicza Rzeczpospolita.
PSPA ostrzegało od dłuższego czasu, że – nomen omen – mamy mało czasu. – Dziś mamy w Polsce około 90 MW mocy zainstalowanej w infrastrukturze ładowania elektryków, ale do 2025 roku będziemy musieli zwiększyć ją aż pięciokrotnie. Jednocześnie wiemy, że nawet przy milionie samochodów elektrycznych w Polsce – a przypomnę, że dziś mamy ich ok. 46 tys. – będziemy zużywać raptem ok. 1 proc. obecnego zapotrzebowania na energię elektryczną. To oznacza, że problemem nie jest zbyt duże zużycie energii, ale wzrost mocy zainstalowanej infrastruktury ładowania. I to będzie olbrzymim wyzwaniem – alarmował już w roku ubiegłym Aleksander Rajch w rozmowie z redakcją gramwzielone.pl i dodał, że – oczywiście Polska już od jakiegoś czasu odpowiada na to wyzwanie, organizując np. system dopłat do rozwoju infrastruktury ładowania. Musimy jednak zrobić znacznie więcej, za tym musi iść też m.in. stabilizacja sieci, wdrażanie rozwiązań z obszaru smart chargingu, ładowanie dwukierunkowe i rozwój infrastruktury prywatnej.
Nie tylko problem Polski
W większości krajów elektromobilność napotyka na te same problemy. Nie inaczej jest np. w Stanach Zjednoczonych, drugim największym rynku motoryzacyjnym na świecie. W ubiegłym roku sprzedano tam 15,5 miliona nowych samochodów – donosi The Wall Street Journal. Ponad milion z tej liczby to samochody elektryczne – podlicza ICCT.
Jednak Amerykanie nadal wahają się, czy kupić auto elektryczne. – Badania wykazały, że obawy dotyczące ładowania, w szczególności ładowania w miejscach publicznych, powstrzymują nabywców od pojazdów elektrycznych – zauważa Johna Roseveara, dziennikarz stacji CNBC.
Analizy przeprowadzone przez firmę Cox Automotive w 2023 roku wykazały, że 32% konsumentów rozważających zakup pojazdu elektrycznego jako przeszkodę w zakupie wymieniło „brak stacji ładowania w okolicy”. Badanie Consumer Reports z kwietnia ubiegłego roku wykazało, że „logistyka ładowania” i „cena zakupu” to dwa największe czynniki powstrzymujące konsumentów. Z kolei z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Polityki Energetycznej Uniwersytetu w Chicago i Centrum Badań Spraw Publicznych Associated Press-NORC wynika, że 47% dorosłych w USA stwierdziło, że jest mało prawdopodobne, aby kupili pojazd elektryczny jako swój następny samochód, przy czym prawie 80% twierdząc, że przyczyną był brak stacji ładowania – wylicza redakcja CNBC.
Ten odbiór społeczny powinien dziwić i jednocześnie martwić, tym bardziej, że producenci samochodów wydają ogromne sumy, aby w ciągu najbliższych kilku lat wprowadzić na rynek mnóstwo nowych pojazdów elektrycznych. Ford spodziewa się wydać ponad 50 miliardów dolarów do 2026 r. na zwiększenie produkcji pojazdów elektrycznych na całym świecie. General Motors oświadczył z kolei, że do 2025 r. wyda 35 miliardów dolarów, a Volkswagen spodziewa się wyasygnować prawie 200 miliardów dolarów na pojazdy elektryczne i powiązane z nimi oprogramowanie do 2028 r.
Z wyliczeń amerykańskiego departamentu energii wyniki, że od czwartego kwartału 2019 r. do pierwszego kwartału 2023 r. liczba publicznych i prywatnych punktów ładowania pojazdów elektrycznych wzrosła niemal dwukrotnie – z 87 352 do 161 562. Od 2019 r. odnotowuje się wzrost w każdym kwartale ładowania w miejscach publicznych. W pierwszym kwartale 2023 r. publiczne porty ładowania stanowiły około 88% wszystkich portów ładowania. To wciąż niewiele, jak na ponad 300-milionowy kraj i drugi największy rynek motoryzacyjny na świecie.
Pytanie, co Stany Zjednoczone i tamtejsze problemy mają wspólnego z Polską. Okazuje się że sporo. Po pierwsze czołowi producenci elektromobilności zza Oceanu, czyli Tesla i Ford, oferują swoje produkty i rozwiązania także w Polsce, po drugie oba kraje są kwalifikowane w grupie państw rozwijających się pod kątem elektromobilności. Według „Przewodnika mobilności 2023” firmy Ayvens i stanu gotowości 46 krajów do przejścia na samochody elektryczne, zarówno nasz kraj jak i USA mają te same problemy.
– W „polskiej” kategorii znalazły się także Australia, Kanada, Chorwacja, Czechy, Estonia, Indie, Łotwa, Litwa, Słowacja, Słowenia, Turcja, Zjednoczone Emiraty Arabskie i … Stany Zjednoczone. Wszystkie te kraje czekają dalsze inwestycje, które pomogą dorównać bardziej rozwiniętym rynkom – mówią przedstawiciele ALD Automotive/ LeasePlan w Polsce, autorzy badania.
Kraje najlepiej przygotowane do przejścia na elektromobilność to Norwegia (81 punktów), Austria (69 punktów) i Holandia (68 punktów) w rankingu. Polska uzyskała 39 punktów na 100 możliwych, co plasuje nasz kraj w kategorii krajów wschodzących (w najniższej grupie). Znajdujemy się więc wśród państw, gdzie „przeszkody związane z ładowaniem, cenami i dostępnością nadal stanowią wyzwanie”. Warto zauważyć, że brakuje nam tylko jednego punktu, aby przesunąć się do wyższej kategorii – oceniają eksperci ALD Automotive/ LeasePlan w Polsce.
Prosumenci na ratunek
Choć liczba samochodów elektrycznych w Polsce rośnie dynamicznie, a infrastruktura ładowania nie zawsze nadąża, to sytuację ratują prosumenci. Pod koniec 2023 roku w naszym kraju działało już 1,4 mln mikroinstalacji fotowoltaicznych o łącznej mocy 11,3 GW, z których większość należy do prosumentów. Część z nich posiada również przydomowe ładowarki do samochodów elektrycznych, co znacząco poprawia braki ogólnodostępnych punktów ładowania.
Z badań wynika, że większość właścicieli aut elektrycznych preferuje ładowanie ich w domu. Analiza przeprowadzona przez EV Klub Polska we współpracy z InsightOutLab oraz marką Volkswagen wskazuje, że aż 83 proc. respondentów preferuje ładować auto „u siebie”. Dzięki temu kolejki do publicznych ładowarek nie będą takie długie, jak mogłoby się wydawać. Oczywiście, w niektórych miejscach i godzinach szczytu problem może występować, ale coraz częściej prosumenci stają się kluczowym elementem w budowaniu komfortowego ekosystemu elektromobilności.
Autor: Oskar Włostowski