Volkswagen

Pożar w poznańskiej fabryce. Część hali wyłączono z użytkowania. Produkcja odbywa się bez zakłóceń

Najważniejszą informacją pozostaje fakt, że ewakuacja przebiegła sprawnie, a nikt z pracowników nie ucierpiał
Źródło zdjęcia: Volkswagen

W środę 3 grudnia, kilka minut przed godziną 23 w jednej z hal odlewni w fabryce Volkswagena w Poznaniu doszło do pożaru. Na szczęście nie ma poszkodowanych. Zakład był ewakuowany. Produkcja przebiega bez zakłóceń.

  • Pożar w poznańskiej fabryce Volkswagena
  • Paliło się aluminium, co utrudniało akcję strażakom
  • Na szczęście obyło się bez ofiar
  • Hala, w której doszło do pożaru, pozostaje czasowo wyłączona z użytkowania
  • Pozostała część fabryki pracuje bez zakłóceń

Pożar w poznańskiej fabryce i szybka ewakuacja

Jak donoszą lokalne media, tuż przed 23 w fabryce przy ulicy 28 Czerwca 1956 r. w Poznaniu doszło do zapalenia się filtra urządzenia odciągowego przy piaskarce. Ogień objął ograniczoną przestrzeń, jednak była to wyjątkowo trudna sytuacja operacyjna: paliło się aluminium, a tego typu pożarów nie wolno gasić wodą, co wymusza zastosowanie specjalistycznych procedur i znacznie wydłuża działania gaśnicze.

Jeszcze przed przyjazdem pierwszych jednostek Państwowej Straży Pożarnej z zagrożonej strefy ewakuowało się 125 pracowników. Zakładowa straż pożarna natychmiast rozpoczęła pierwsze działania i zabezpieczyła teren, po czym akcję przejęły siły PSP. W kulminacyjnym momencie z żywiołem walczyło 12 zastępów straży pożarnej. Oficer dyżurny wielkopolskich strażaków potwierdził, że choć ogień nie rozprzestrzenił się na inne części hali, dogaszanie trwało wiele godzin właśnie ze względu na specyfikę palącego się metalu. Ostatnie działania zakończyły się dopiero przed godz. 11 następnego dnia, czyli w czwartek 4 grudnia.

Brak osób poszkodowanych

Volkswagen Poznań wydał krótkie oświadczenie, w którym potwierdził zarówno przebieg zdarzenia, jak i brak osób poszkodowanych. Przedstawiciele zakładu podkreślili, że kluczową rolę odegrała szybka reakcja straży zakładowej, która zdążyła przeprowadzić ewakuację personelu jeszcze przed przybyciem służb państwowych. Hala, w której doszło do pożaru, pozostaje czasowo wyłączona z użytkowania, natomiast pozostała część fabryki pracuje bez zakłóceń.

Pożary się zdarzają

Zdarzenia tego typu, choć stosunkowo rzadkie, nie są w branży automotive całkowicie wyjątkowe. Odlewnie i linie związane z obróbką metali należą do miejsc o podwyższonym ryzyku ze względu na obecność pyłów metali lekkich, wysokie temperatury, duże moce energetyczne urządzeń oraz konieczność stosowania filtrów i instalacji odciągowych, które w razie awarii mogą stać się źródłem zapłonu. W takich warunkach kluczowe są zarówno procedury bezpieczeństwa, jak i utrzymanie ruchu, bo nawet punktowy pożar potrafi zatrzymać produkcję na wiele godzin lub dni.

Wpływ na produkcję?

Dla Volkswagena to szczególnie newralgiczny okres. Poznańska odlewnia jest jednym z istotnych ogniw w produkcji komponentów aluminiowych dla europejskich zakładów grupy i obsługuje m.in. elementy konstrukcyjne do modeli dostawczych. Przerwy w pracy pojedynczej hali zwykle nie wpływają bezpośrednio na dostawy do klientów, ale mogą wymagać korekt harmonogramów wewnętrznych lub przesunięć z innych zakładów koncernu. Na tym etapie firma nie informuje o wpływie pożaru na produkcję, a według pierwszych deklaracji problem pozostaje lokalny i ograniczony do jednej sekcji zakładu.

Warto zauważyć, że pożary związane z instalacjami odciągowymi należą do najbardziej wymagających z punktu widzenia strażaków. W przypadku aluminium wejście w reakcję z wodą mogłoby wywołać gwałtowną reakcję chemiczną, dlatego konieczne jest użycie odpowiednich środków gaśniczych oraz mechaniczna izolacja źródła ognia. To właśnie ta specyfika sprawiła, że akcja trwała niemal 12 godzin, mimo że sam ogień nie objął dużej powierzchni.

Volkswagen zapewnia, że trwa analiza zdarzenia i proces ustalania przyczyn technicznych. Dopiero po zakończeniu prac służb oraz przeglądzie instalacji możliwe będzie określenie, kiedy hala wróci do pełnej pracy. Na razie najważniejszą informacją pozostaje fakt, że ewakuacja przebiegła sprawnie, a nikt z pracowników nie ucierpiał.

PMA

REKLAMA