Co Pan zastał w temacie elektromobilnym po objęciu urzędu burmistrza Namysłowa?
Elektromobilność wszędzie napotyka podobne przeszkody, a ich źródłem jest głównie nasza niewiedza. Podobnie jest w samorządach. Trudno mi mieć pretensje do moich poprzedników, że nic nie zrobili skoro z poziomu ustawowego nikt i nic ich do tego nie zachęca.
Z drugiej strony od lat o „elektrykach” wszystkim opowiadam, również w Namysłowie i jestem przekonany, że nasz wskaźnik samochodów elektrycznych na 1000 mieszkańców jest wyższy niż w niejednej aglomeracji. Nie zaczynamy zatem od zera, ale mamy sporo do zrobienia.
Co do tej pory udało się zrobić, by elektromobilność w większym stopniu zaistniała w przestrzeni miejskiej Namysłowa?
Jak już wspomniałem, ona jest na poziomie użytkowników, samych mieszkańców, którzy uwierzyli w samochody elektryczne i one co raz częściej pojawiają się na naszych ulicach. W budowaniu świadomości pomagają na pewno sieci supermarketów, które rozwijają swoją sieć ładowania i stąd mamy aż trzy szybkie ładowarki DC w naszym niedużym mieście.
Ja sam jeżdżę samochodem elektrycznym i dzięki kampanii samorządowej, a później sprawowanej funkcji udaje się tego elektryka promować. Ciekawsze są jednak dopiero nasze plany na przyszłość.

Jakie są zatem plany na najbliższe lata w odniesieniu do elektromobilności? Infrastruktura, bezemisyjna komunikacja miejska, inne?
Zaczniemy od zbudowania elektrycznej komunikacji miejskiej. Udało nam się pozyskać spore środki, bo aż 13.000.000zł, na zakup 7 elektrycznych busów i zbudowanie całego zaplecza do uruchomienia transportu miejskiego. To rozwiązuje problem istniejącego wykluczenia transportowego, a dodatkowo pokaże jak dobrym rozwiązaniem jest flota elektryczna.
W tle uruchamiamy program ładowarka na żądanie. To jeden z trzech filarów programu rozwoju elektromobilności w małej gminie. Drugim będzie dopłata, nieduża, ale zachęcająca, dla przedsiębiorców uruchamiających punkt ładowania przy swojej firmie. Trzecim, zapewne najtrudniejszym, będzie współpraca z osiedlowymi marketami przy uruchomieniu nocnych ładowarek dla okolicznych mieszkańców. Koszt tych działań dla gminy jest nieduży, a zyski dla rozwoju elektromobilności mogą być znaczące.
Niezmiennie główną barierą dla zakupu pojazdów elektrycznych jest lęk przed niewystarczającą infrastrukturą ładowania, a to szczególnie dotyka osób mieszkających w domach wielorodzinnych. Czas wysłać pozytywny sygnał w tym obszarze.
Elektromobilność, to nie tylko samochody, ale też np. elektryczne rowery, na zakup których miejmy nadzieję pojawią się niebawem dopłaty. Czy w tym kierunku widzi Pan możliwości rozwoju w Namysłowie?
Jeżdżąc po świecie zakochałem się w rowerowych programach miejskich i dzisiaj one w większości oparte są na rowerach elektrycznych. Tym samym otwierają się na wszystkich, bo nie każdy do rowerowego wysiłku jest przekonany, a na elektrycznym nie ma ryzyka nadmiernego zmęczenia. Biorąc pod uwagę skale Namysłowa musimy dokładniej zaplanować ten projekt.
Całe szczęście firmy takie Nextbike otwierają się na małe samorządy i widzę tutaj dużą szansę dla nas. Już dzisiaj jest zainteresowanie ze strony lokalnych firm, aby w taki system zainwestować. Z perspektywy gminy, to wyzwanie zbudowania mądrego układu ścieżek rowerowych i plany stacji, które spełnia oczekiwania mieszkańców i turystów. Już dzisiaj marzę o tym, żeby spod dworca można było pojechać miejskim rowerem nad zalew w Michalicach, a wrócić do centrum kajakiem po rzece Widawie. Do takiego ideału dążymy.
Co zdaniem Pana, samorządowca stanowi dziś największe bariery dla rozwoju elektromobilności w Namysłowie i miastach o podobnej wielkości? Co i kto powinien zrobić, by zdynamizować proces zmian?
Wspomniałem o tym już wcześniej, ale kluczowe wydaje mi się wykluczenie małych i średnich samorządów z jakichkolwiek obowiązków dotyczących elektromobilności. Miasta i gminy poniżej 50 tysięcy mieszkańców pozostawiono na bocznym torze i trudno się dziwić, że niewiele się w nich dzieje.
W tym kontekście powrócę do podstawowej bariery jaka jest brak wiedzy na temat samochodów elektrycznych. Gdybyśmy mieli czerpać o nich wiedzę z mediów ogólnopolskich, to niestety one nie spełniają tutaj kryterium edukacyjnego, liczy się „klikalność”. Artykuł o rzekomym pożarze samochodu elektrycznego ma ogromne zasięgi, a informacja o tym, że to jednak był spalinowy diesel już nie.
Powielanie mitów na temat baterii, zasięgów, ładowania itd. jest nadal smutną rzeczywistością naszych mediów. Musimy zatem zadbać o odpowiednią wiedzę i narzędzia dla małych samorządów. Mam nadzieję, że przykład Namysłowa posłuży innym wójtom i burmistrzom za przykład.

Namysłów słynie przede wszystkim z browaru. Rozumiem, że elektromobilni kierowcy mogą liczyć na jego zwiedzanie?
Browar jest niezmiennie bojącym sercem Namysłowa. To drugie po Wieliczce najstarsze przedsiębiorstwo w Polsce, które pomimo zmiany właścicieli działa do dzisiaj. Musiałbym porozmawiać z dyrektorem browaru i ustalić preferencyjne traktowanie kierowców elektryków.
A tak poważnie, to raz w roku browar otwiera swoje bramy dla zwiedzających. Sam miałem okazję go zwiedzać kilkukrotnie z gośćmi naszej gminy i niezmiennie zachwyca magią sztuki browarniczej i otwartymi kadziami, w których dojrzewa piwo. Zapraszam.
Jakim autem jeździ Pan na co dzień? Pytanie jest może trochę przekorne, gdyż wiadomo, że jest Pan od wielu lat zwolennikiem aut elektrycznych.
To pytanie sam zadawałem na licznych konferencjach dotyczących elektromobilnosci, które miałem przyjemność organizować lub brać w nich udział. Wśród szerokiego grona ekspertów zwykle 1-2 rzeczywiście elektrykiem kiedykolwiek jeździł.
Dzisiaj jest już lepiej, zarówno na konferencjach jak i w życiu. Ja sam jeżdżę Teslą model 3, kiedyś obiektem marzeń, dzisiaj jednak doprawionym goryczą w związku z przemianą Elona Muska. Bez względu na wszystko, a jeździłem wieloma modelami elektrycznymi, Tesla wygrywa. Od dwóch lat jesteśmy rodziną w pełni zelektryfikowaną, moja żona jeździ Nissanem Leaf. Podróżujemy dużo, w trasę zwykle Teslą, ale zdarza nam się w Tatry pojechać Leafem i nie jest to żadne wyzwanie.
Jakie wrażenia z użytkowania auta na prąd? Co by Pan powiedział sceptykom transformacji napędowej w Polsce?
Wrażenia tylko pozytywne, ale jak zawsze podkreślam, moja opinia jest nieobiektywna. Od lat zakochany jestem w elektrykach i przekonany do ich przewagi nad spalinowymi. Lubię ciszę, komfort jazdy, przyspieszenie i oczywiście to, że ładuję pod domem ze słońca.
Byłem prawie 10 lat temu przy otwarciu pierwszej szybkiej ładowarki GreenWay w Warszawie i świętowaliśmy wtedy plany budowy kilkudziesięciu takich ładowarek w Polsce. Dla nas, miłośników elektromobilności, był to symboliczny koniec problemów z siecią ładowania. Dzisiaj, kiedy ładowarki są wszechobecne, nadal niektórzy narzekają na ich brak. To zawsze będzie kwestia perspektywy. Przyszłość jest elektryczna.
Dziękuję za rozmowę,
Paweł Mazur