Dane dotyczące rejestracji pojazdów w Polsce pokazują, że rynek samochodów premium kwitnie. Samochody premium i luksusowe okazały się najbardziej odporne na turbulencje rynkowe wywołane pandemią Covid-19 – w 2021 roku wartość tego sektora wzrosła o 25,3%. Trzeba pamiętać, że samochody premium emitują przeciętnie więcej gazów cieplarnianych i zanieczyszczeń, niż średnia z innych segmentów. Jednocześnie Polska jest piątym najwolniejszym pod względem elektryfikacji w Europie. Według T&E tę sytuację tłumaczy przestarzały system opodatkowania samochodów w Polsce, który w żaden sposób nie penalizuje poziomu emisji gazów cieplarnianych.
Polska ma jeden z największych parków samochodowych w Europie (ponad 25 mln pojazdów) i jest szóstym co do wielkości krajem pod względem rejestracji nowych samochodów osobowych – każdego roku rejestrowanych jest ich ok. 500 tys. Ze względu na mały zakres zachęt podatkowych do kupna pojazdów elektrycznych w Polsce rejestruje się mało samochodów elektrycznych i w efekcie średnie emisje CO2 z nowych samochodów należą do najwyższych w Europie.
– Podczas gdy w reszcie Europy kurs obrany na przejście na flotę bezemisyjną przyspiesza, Polska w zastraszającym tempie rozwija swój segment zanieczyszczających środowisko samochodów luksusowych i premium. System podatkowy właściwie w ogóle nie promuje zakupu czystych samochodów elektrycznych, co powoduje, że na drodze do transformacji nasz kraj jest jednym z najwolniejszych w Europie – powiedział Rafał Bajczuk z polskiego biura T&E.
Polska wyraźnie odbiega od innych państw europejskich pod względem próby redukcji poziomu emisji gazów cieplarnianych poprzez system opodatkowania samochodów. Jest, na przykład, jednym z zaledwie czterech krajów europejskich bez podatku od posiadania pojazdów, a przy tym akcyza paliwowa należy tutaj do najniższych w Europie. Pozostałe trzy kraje bez ww. podatku to Czechy, Estonia i Litwa, z tym, że ich trzy floty łącznie nie dorównują liczbie samochodów w Polsce.
Kolejnym kluczowym elementem polskiego systemu opodatkowania samochodów jest podatek akcyzowy na samochody, który opiera się na pojemności silnika i wartości samochodu, ale nie uwzględnia poziomu emisji gazów cieplarnianych. Przy samochodach objętych tym podatkiem nie ma zatem zastosowania zasada „zanieczyszczający płaci”.
Samochody firmowe stanowią zdecydowaną większość (74%) nowo rejestrowanych pojazdów. Gdy pracodawca dostarcza pracownikowi samochód służbowy, a ten jest wykorzystywany przez pracownika do celów prywatnych, powstaje podlegające opodatkowaniu świadczenie rzeczowe. Stawki tego podatku w Polsce są bardzo niskie i wynoszą 250 zł miesięcznie dla samochodów o pojemności silnika poniżej 60 kW i 400 zł miesięcznie dla samochodów powyżej tej pojemności (pojazdy elektryczne są objęte niższą stawką). Ten system nakładania podatku rzeczowego w postaci pojedynczej kwoty zachęca do zakupu najdroższych samochodów firmowych.
Zachęt motywujących do zakupu pojazdów elektrycznych jest w Polsce bardzo niewiele i są korzystniejsze dla firm niż osób prywatnych. Dla tych ostatnich dotacja na zakup samochodu elektrycznego wynosi 18 750 zł lub 27 000 zł dla posiadaczy Kart Dużej Rodziny. Dla firm jest to odpowiednio 18 750 zł lub 27 000 zł, jeśli nabywca zadeklaruje roczny przebieg co najmniej 15 tys. km.
Mała liczba zachęt podatkowych dla pojazdów elektrycznych tłumaczy powolne przechodzenie na flotę zeroemisyjną w Polsce. Obecnie pojazdy zeroemisyjne stanowią zaledwie 1,6% nowo kupowanych samochodów i jest to piąty najniższy wynik w Europie. Polska zajmuje też ostatnie miejsce (razem z Czechami) wśród krajów europejskich w rankingu Leaseplan 2022 EV Readiness Index.
– Niezbędna jest reforma naszego przestarzałego systemu podatkowego. Samochody elektryczne są obecnie zbyt drogie dla rodzin, a pojazdy zanieczyszczające nie są wystarczająco drogie. Trzeba szybko odwrócić tę sytuację, aby pomóc Polsce osiągnąć cele klimatyczne i poprawić stan powietrza w miastach – podsumował Rafał Bajczuk.