Mimo że większość szefów koncernów rozumie, iż przyszłość transportu należy do pojazdów elektrycznych, to naciskają na wycofanie się z unijnych celów klimatycznych. Powodem ich niechęci są krótkoterminowe problemy, takie jak spadek sprzedaży pojazdów elektrycznych, dumpingowe ceny pojazdów z Chin oraz nadwyżki produkcyjne. Lobbyści motoryzacyjni sprzeciwiają się wprowadzeniu ostrzejszych norm emisji CO2, które mogłyby przyspieszyć przejście na czyste technologie oraz chcą taryf celnych wymierzonych w Chiny, które miałyby chronić rynek Starego Kontynentu.
Przykłady branżowego sabotażu
Mario Draghi, były prezes Europejskiego Banku Centralnego (EBC), opublikował raport dla Komisji Europejskiej, w którym zwraca uwagę na kluczowe wyzwania stojące przed gospodarką Unii Europejskiej i wzywa do inwestycji porównywalnych z planem Marshalla oraz do zwiększenia integracji rynkowej. Draghi przedstawia m.in. propozycję umowy przemysłowej wspierającej Zielony Ład, ale jednocześnie zwraca uwagę, że to, co obserwujemy, to sprzeczność między deklaracjami a działaniami wielu branż. Zdaniem byłego szefa EBC, przemysł samochodowy aktywnie sabotuje plany na przyszłość, atakując przepisy, które mają na celu zmniejszenie emisji CO2. Przykładem jest niedawna walka o zablokowanie nowych unijnych standardów emisji na rok 2025. Zamiast zwiększyć produkcję tanich i wydajnych elektrycznych samochodów, takich jak Citroën eC3 za mniej niż 25 tys. euro, branża nadal woli sprzedawać wysokoemisyjne, spalinowe SUV-y – argumentuje Draghi.
Należy podkreślić, że ów „sabotaż”, to nie tylko problem branży motoryzacyjnej. W sektorze transportu morskiego, gdzie 35% światowej floty pływa pod banderą europejską, obserwujemy podobny brak zaangażowania w rozwiązania proekologiczne. Zamiast inwestować w „europejski wodór”, wiele firm forsuje krótkoterminowe rozwiązania, takie jak LNG i biopaliwa, zamiast długofalowych rozwiązań, które zmniejszą ślad węglowy z transportu morskiego – zwraca uwagę były szef EBC.
Podobnie jest w sektorze paliwowym. Przemysł naftowy i gazowy ma ogromny potencjał inwestycyjny, który mógłby wspierać rozwój czystych paliw dla żeglugi i lotnictwa, takich jak e-kerozyna i e-amoniak. Jednak przedsiębiorstwa te grają w grę „poczekajmy, zobaczymy”, odkładając konieczne inwestycje na później – zauważa Mario Draghi.
Kluczowe wnioski dla przyszłości UE
Zdaniem T&E, czyli Europejskiej Federacji Transportu i Środowiska (potocznie zwaną Transportem i Środowiskiem), Draghi trafnie zauważa, że UE musi bardziej stanowczo walczyć o swoją pozycję wobec państw narodowych, takich jak Chiny czy USA. Jednak jego propozycja, aby główne decyzje były podejmowane przez premierów państw członkowskich w Radzie Europejskiej, z pominięciem Parlamentu Europejskiego i społeczeństwa obywatelskiego, stanowi poważne zagrożenie. Wykluczenie głównych interesariuszy, takich jak organizacje pozarządowe czy zewnętrzni eksperci, mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której decyzje polityczne byłyby zdominowane przez korporacyjne lobby. Przykładem takiej sytuacji była afera Dieselgate, gdzie to właśnie presja ze strony korporacji doprowadziła do poważnych zaniedbań środowiskowych.
T&E od lat podkreśla również, że wprowadzenie surowszych regulacji, takich jak normy emisji CO2 dla pojazdów oraz tworzenie wspólnego rynku dla zielonych technologii jest kluczowe dla przyszłości europejskiego przemysłu. „Potrzebujemy bardziej stanowczej polityki handlowej, która ochroni nas przed dumpingiem technologicznym i większych inwestycji w czyste technologie, aby konkurować z takimi inicjatywami jak „Made in China 2025” czy amerykańska IRA” – podkreślają eksperci T&E.
Zdaniem Draghiego, Europa musi iść do przodu, pomimo sabotażu ze strony niektórych gałęzi przemysłu, a Komisja Europejska powinna utrzymać dotychczasową linię polityczną w zakresie ochrony środowiska i nie poddawać się lobbystom, którzy pragną opóźniać nieuniknione zmiany. – Zielony Ład to właściwa strategia dla przemysłowej przyszłości Europy – i tylko poprzez determinację, przemyślaną politykę oraz inwestycje w czyste technologie będziemy w stanie zapewnić jej konkurencyjność na światowej scenie – konkluduje Draghi.
Opracowanie: OW