„Samochód definiowany przez oprogramowanie” – obecnie tego typu sformułowanie brzmi dziwnie i tajemniczo, niczym coś z odległej przyszłości. Staje się to jednak teraźniejszością branży, a tego typu pojazdy – określane skrótowo jako SDV (Software-defined-vehicle) wkrótce zaczną stanowić filar struktury przychodów marek motoryzacyjnych.
Pojazdy SDV: co to jest?
Pojazdy SDV opierają się na nowoczesnej architekturze elektronicznej i są w stanie przez całe życie otrzymywać aktualizacje w trybie over-the-air (OTA), podobnie jak smartfony. To nie tylko poprawki błędów, ale także możliwość dokupienia nowych funkcji, lepszego sterowania układem napędowym czy systemami wspomagania kierowcy. W praktyce oznacza to, że wartość auta rośnie wraz z kolejnymi aktualizacjami.
Tesla najbliżej celu
Choć żaden model dostępny na rynku nie jest jeszcze w pełni definiowany przez software, Tesla jest najbliżej tego celu – według amerykańskiej firmy konsultingowej Gartner osiągnęła już 80–85% wymaganego poziomu. Do pełni brakuje jej jeszcze w pełni elektromechanicznego zawieszenia, głębszej integracji sztucznej inteligencji oraz zaawansowanego asystenta głosowego. Za Teslą plasują się chińskie marki Nio, Xpeng i Li Auto, a także amerykańscy producenci Rivian i Lucid, którzy osiągnęli około 70% – donosi portal ecomento.de.

Liderzy i outsiderzy
Na drugim biegunie znajdują się tradycyjni producenci, jak Jaguar Land Rover, Mazda czy Toyota, którzy wciąż bazują na „oldschoolowej” architekturze i osiągają mniej niż 10% w skali Gartnera.
Tymczasem według analityków S&P Global Mobility to właśnie chińskie firmy nadają tempo. Model Nio ET9 jako pierwszy w 2025 roku uzyskał najwyższy, piąty poziom w ocenie SDV, podczas gdy Xpeng P7, Li Auto M6 i Tesla Cybertruck osiągnęły poziom czwarty. Globalnie jednak auta na poziomie 3 lub wyższym stanowią zaledwie około 3% rynku.

Nie oznacza to jednak, że europejscy i amerykańscy giganci pozostają bierni. Ford, General Motors, BMW i Mercedes-Benz są doceniani za wprowadzanie płatnych aktualizacji OTA, co otwiera drogę do stabilnych przychodów. Volkswagen, po problemach własnej spółki Cariad, zdecydował się na współpracę z Rivianem i Xpengiem, by nadrobić zaległości. Według najnowszych doniesień, to Audi będzie pierwszą marką koncernu, która otrzyma oprogramowanie Riviana.
BMW i Mercedes rozwijają podobne partnerstwa, a Stellantis i Renault szukają wsparcia technologicznego, aby nie zostać w tyle.
Software królem w Chinach
Chiński rynek pełni rolę laboratorium przyszłości. Tam software to nie dodatek, lecz fundament strategii. Jak podkreśla Pedro Pacheco z Gartnera, rozwiązania wdrażane w Państwie Środka często stają się później globalnym standardem. Dlatego producenci premium, tacy jak BMW, coraz mocniej inwestują w chińskie projekty, uznając ten rynek za kluczowy nie tylko ze względu na wielkość, lecz także tempo innowacji.
Z punktu widzenia finansowego software to gigantyczna szansa. Konsultanci Accenture prognozują, że do 2040 roku cyfrowe usługi w motoryzacji mogą generować globalnie nawet 3,5 biliona dolarów rocznych przychodów, co odpowiadałoby około 40% całego rynku. Już dziś Ford i GM zakładają, że do 2030 roku z samych subskrypcji i usług cyfrowych będą zarabiać po 20–25 miliardów dolarów rocznie.

Kluczowe są tu nie tylko abonamenty na usługi pokładowe czy systemy autonomiczne, ale także personalizacja, gry, aplikacje streamingowe czy funkcje aktywowane na żądanie – od podgrzewanych foteli po zaawansowane systemy asystujące.
Przełom już wkrótce
Według ekspertów Boston Consulting Group, pierwsze w pełni definiowane przez oprogramowanie samochody mogą trafić na rynek już w przyszłym roku. Będzie to moment przełomowy: nie tylko technologicznie, ale także biznesowo. Oprogramowanie stanie się bowiem podstawą przewagi konkurencyjnej, a producenci, którzy nie zdążą dostosować się do nowych realiów, ryzykują utratę pozycji na rynku.
Jedno jest pewne – przyszłość jest nierozerwalnie związana z oprogramowaniem. Sformułowanie „komputer na kołach” będzie aktualne jak nigdy wcześniej…
PMA
Źródło: ecomento.de

