Zgodnie z wymogami ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych największe miasta w Polsce są dziś zobowiązane do zapewnienia co najmniej 10 proc. udziału pojazdów elektrycznych we flocie użytkowanych pojazdów. A już wkrótce poziom ten będzie musiał znacznie się zwiększyć – w II etapie wdrażania ustawy wskazano, że od 1 stycznia 2025 r. ma to być już co najmniej 30 proc.
Na jakim etapie są dziś w tym zakresie polskie samorządy? Pytane przez nas miasta w większości, jak deklarują, przekraczają próg 10 proc., choć nie wszystkie. Przykładowo, w Łodzi wskazano, że udział samochodów elektrycznych w całkowitej liczbie pojazdów wynosi 3,75%, udział CNG to z kolei 4,47%. W Krakowie (nie licząc transportu publicznego) i w Szczecinie to ok. 7%. Wiele samorządów wymagania co dziesiątego bezemisyjnego auta w swojej flocie już spełnia – ale również im sporo brakuje do kolejnego celu, jakim jest osiągnięcie poziomu 30 proc.
Aspiracje są duże
Samorządy wskazują, że chcą się elektryfikować – zdają się dostrzegać coraz więcej zalet elektrycznych pojazdów. Większość z nich zgodnie wskazuje, że obecnie to jeden z głównych długofalowych pomysłów na zrównoważony, miejski transport.
– Elektromobilność w Urzędzie postrzegamy jako szansę na wsparcie działań Prezydenta m.st. Warszawy w ramach Zielonej Wizji Warszawy. Samochody elektryczne wpisują się doskonale w specyfikę obsługi transportowej Urzędu. Świetnie sprawdzają się w warunkach jazdy miejskiej i na krótkich odcinkach – mówi Marlena Salwowska, główna specjalistka w biurze marketingu Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele innych dużych ośrodków. – By zachęcać mieszkańców do sięgania po alternatywne środki transportu, stawiamy w Katowicach na zrównoważony transport. W myśl tej idei miasto inwestuje w nowoczesny tabor autobusowy. Łącznie w latach 2015 – 2021 katowicki PKM zakupił 145 autobusów. Z tej puli 125 pojazdów to nowoczesne pojazdy niskoemisyjne, spełniające normę emisji spalin EURO 6, a 20 to jedno i dwuczłonowe autobusy o napędzie elektrycznym – wymienia Sandra Hajduk, rzeczniczka miasta Katowice.
Jednocześnie największe metropolie dostrzegają potrzebę inwestowania nie tylko we flotę, ale też stacje ładowania. „Miasto Kraków inwestuje w stacje ładowania samochodów elektrycznych z odnawialnych źródeł, które przynoszą nie tylko zysk finansowy, ale przede wszystkim wzmacniają efekt ekologiczny” – tłumaczy w przesłanej nam odpowiedzi Krakowski Holding Komunalny w Krakowie.
Optymizm nie jest jednak bezkrytyczny – niektórzy dostrzegają także wady rozwijającej się technologii. – O ile wymiana samochodów napędzanych paliwami kopalnymi na te zeroemisyjne, może pomóc ograniczyć emisję, przynajmniej w miejscu eksploatacji oraz obniżyć poziom hałasu, nadal trudno mówić tu o zrównoważonym transporcie. Samochody elektryczne zajmują tyle samo miejsca w przestrzeni publicznej, co te z napędem konwencjonalnym, tak samo przyczyniają się do kongestii i sprzyjają pasywnemu stylowi życia. Pożądane byłoby stopniowe ograniczenie liczebności floty zamiast zastępowania wycofywanych z eksploatacji samochodów spalinowych tymi zeroemisyjnymi – przyznaje Jędrzej Sieliwończyk z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Bariery uniemożliwiają wzrost
Żadne z pytanych przez nas miast nie mogło pochwalić się poziomem, który byłby bliski wymaganemu już wkrótce poziomowi 30 proc. Samorządy mocno głowią się, jak podołać temu zadaniu. „Z naszego doświadczenia najkorzystniejszą formą użytkowania samochodów elektrycznych jest najem długoterminowy. Warte rozważenia wydaje się również przygotowanie wspólnego zamówienia na pojazdy elektryczne dla wszystkich zainteresowanych jednostek i spółek, co mogłoby pozwolić na uzyskanie niższej ceny zakupu/najmu pojazdów. Podobna praktyka stosowana była w Krakowie i Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii” – opisuje biuro prasowe miasta Wrocławia.
Część metropolii nie dysponuje jednak nawet aktualnymi, ujednoliconymi danymi w zakresie elektromobilności – w odpowiedzi na pytania odsyłają do poszczególnych miejskich spółek (np. Warszawa czy Lublin). Choć oficjalnie, żaden z samorządów nie stwierdził, że osiągnięcie wspomnianych 30 proc. może okazać się problematyczne, to w wypowiedziach przedstawiciele miast wskazują na duże problemy z elektryfikacją swoich taborów.
Warszawa
- Miejskie Zakłady Autobusowe: 12%
Kraków
- Udział pojazdów elektrycznych w całkowitej liczbie pojazdów spółek: 7%.
- Udział autobusów elektrycznych w całkowitej liczbie autobusów: 12%.
Łódź
- Udział samochodów elektrycznych w całkowitej liczbie pojazdów: 3,75% Udział CNG: 4,47%
Wrocław
- miejskie jednostki organizacyjne: 12,37%
- realizacja zadań gminy: 374 na 411 podpisanych z wykonawcami umów zapewnia udział co najmiej 10% floty elektrycznej
Gdańsk
- Udział samochodów elektrycznych w poszczególnych miejskich spółkach waha się od 10 do 25%.
Poznań
- Udział samochodów elektrycznych w całkowitej liczbie pojazdów: 15%
Szczecin
- Udział samochodów elektrycznych w całkowitej liczbie pojazdów: 7,4%
Katowice
- Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej – 24%
- Katowickie Wodociągi S.A. – 2%
- Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej – 8%
- Urząd Miasta Katowice – 20%
Głównym jest oczywiście cena. – Z uwagi na bardzo wysokie ceny zakupu tego typu pojazdów, zwłaszcza tych służących wykonywaniu zadań publicznych, decyzje o dalszym inwestowaniu w samochody osobowe napędzane silnikiem elektrycznym odkładane są na kolejne lata – przyznaje Sandra Hajduk.
Wysoki koszt to jednak niejedyny problem. Innym jest też sama dostępność. – Nabycie specjalistycznych samochodów zeroemisyjnych jest utrudnione, a i przetargi na dostawę elektrycznych samochodów osobowych często należy powtarzać z uwagi na brak ofert spełniających kryteria – opisuje z kolei przedstawiciel gdańskiego ratusza.
Obecne dopłaty w ramach rządowych dotacji, zdaniem miast nie rozwiązują tego problemu. – Program „Mój elektryk” zapewnia dofinansowanie zakupu pojazdów elektrycznych, jednak większość kosztów pokrywa samorząd. Nadal występuje problem z dostępnością pojazdów na rynku oraz poszukiwaną konfiguracją ich wyposażenia (np. opcja BUS, winda dla niepełnosprawnych) – potwierdza Jan Kosmecki, kierownik Oddziału Polityk Mobilności i Transportu Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta Poznania.
Kłopoty z ładowaniem
Część miast używających już elektryków dostrzega też kłopot zasięgu i żywotności akumulatorów. – Pewnym minusem dot. aut elektrycznych jest też technologia. Zasięgi przejechanych kilometrów podawane przez producentów praktycznie są nieosiągalne. Analogicznie jest z kwestią trwałości baterii – opowiada Dariusz Sadowski z Centrum Informacji Miasta Szczecina.
Samorządy wskazują, że zakup aut to jedno, drugim wyzwaniem jest odpowiednia i efektywna infrastruktura ładowania. A z tym są duże problemy, które utrudniają szybką modernizację. „Miasto nie jest właścicielem infrastruktury energetycznej, a procedury u lokalnych operatorów sieci trwają długo” – zauważają w wysłanej nam odpowiedzi przedstawiciele Łodzi.
„Oprócz samych kwestii finansowych należy też zwrócić uwagę na “dostępność mocy” przez Operatora Systemu Dystrybucyjnego – często warunki techniczne nie pozwalają na zainstalowanie tak dużej stacji ładowania” – wskazuje z kolei miasto Wrocław.
Komentarz
Spełnienie wymogów ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych jest i będzie dla polskich samorządów i samorządowców nie lada wyzwaniem. Światełkiem w tunelu może być stale rosnąca infrastruktura ładowania oraz wizja pojawienia się na rynku w niedługim czasie nowych modeli samochodów elektrycznych, których ceny będą atrakcyjniejsze od dziś proponowanych. Argumentem jest też ten, że aktualnie użytkowane elektryki przez samorządy i spółki miejskie, doskonale sprawdzają się w codziennym użytkowaniu, a koszty ich eksploatacji są nieporównywalnie niższe w porównaniu do spalinowych pojazdów. O pozytywnym wpływie transportu zeroemisyjnego na środowisko naturalne, w dłuższym horyzoncie czasowym nikogo chyba nie trzeba przekonywać.
Autor: Jakub Kowalczyk