Gniazdo 230V, wallbox, stacje AC i DC to najczęściej wymieniane możliwości ładowania samochodów elektrycznych. Jednak nie każdy chce z tych opcji korzystać. W przypadku domowego ładowania nie trzeba skazywać się na dodatkowe koszty związane z instalacją wallboxa czy długim czasie ładowania przy wykorzystaniu klasycznego gniazdka. Wystarczy skorzystać z ładowarki mobilnej, którą podłączamy do złącza siłowego.
Tego typu urządzenia są oferowane na polskim rynku od długiego czasu. Jednak do tej pory ładowarki mobilne były nieporęczne przez umieszczone na nich centrum sterowania. Innymi słowy do kabla doczepiona była “cegła”, która tylko przeszkadzała w transporcie, jak też codziennym użytkowaniu.
Green Cell – znany z baterii i ładowarek na polskim rynku od ponad 10 lat – widząc te problemy postanowił opracować produkt, który będzie pozbawiony wad. Czy to się udało? By się o tym przekonać przeprowadziliśmy testy ich najnowszego produktu – Habu.
Dbałość o szczegóły
Zanim przejdziemy do samego urządzenia należy podkreślić, że Green Cell dba o szczegóły. Choć jest to tylko (albo aż) ładowarka do samochodu, to jest zapakowana niczym produkt premium. Sam Apple, który jest znany ze swojego podejścia do pakowania sprzętów z należytą starannością, nie mógłby powiedzieć złego słowa. Pierwsze rozpakowanie jest wręcz przyjemnością i bez wątpienia nieco koi zrujnowany portfel wydatkiem rzędu 4,5 tysiąca złotych. W zestawie otrzymujemy opakowanie na ładowarkę, ładowarkę oraz instrukcję użytkowania.
Moc zalet Habu
Przejdźmy jednak do meritum. Jak mówi sam producent „Habu to prawdziwe urządzenie 2 w 1, – łączy w sobie szybkie ładowanie wallboxa z poręcznością ładowarki przenośnej”. To jednak nie jest kluczowy element tego produktu. „(…) ładowarka posiada unikalną konstrukcję – wszystkie elementy elektroniczne są schowane we wtyczkach, co sprawia, że nie ma potrzeby montowania dodatkowego modułu. Takie rozwiązanie sprawia, że ładowarka jest niezwykle poręczna i przyjemna w użyciu”.
Jest to największa zaleta tego urządzenia, gdyż całe sterowanie zostało umieszczona w rękojeści, a dokładniej w części wtyczki podłączanej do samochodu. Tam też znalazł się czytelny wyświetlacz, który w prosty sposób przekazuje wszystkie niezbędne informacje, a w tym również pozwala na sterowanie mocą z jaką chcemy ładować nasz pojazd. Do wyboru mamy trzy poziomy: 4,4 kW, 7,8 kW oraz 11 kW. Dodatkowo wbudowany jest wyłącznik różnicowo-prądowy RCD typu AC + DC. Wodoszczelna konstrukcja ma wytrzymać przejechanie przez samochód.
Przydatna aplikacja Green Cell
Dużą zaletą Habu jest dedykowana aplikacja. To dzięki niej możemy w prosty sposób (poprzez Bluetooth) podłączyć ładowarkę z telefonem i korzystać z dodatkowych opcji. Wśród nich wymienić można podgląd czasu i mocy ładowania, dodane kilometry po zdefiniowaniu pojazdu czy historię ładowań. Co ciekawe w przypadku definiowania naszego samochodu możemy wybrać go z listy opcji lub gdy jeszcze nie jest w bazie danych dodać go indywidualnie. W efekcie dzięki aplikacji nie musimy mieć aplikacji samochodowej by widzieć postępy ładowania, zmieniać preferencje ładowania oraz czas do ukończenia sesji. Dzięki temu Green Cell wyprzedza konkurencję.
Podłącz i ładuj
Podłączenie do ładowania jest nader proste. W pierwszej kolejności wpinamy złącze siłowe w gniazdo trójfazowe 16A (dokładne oznaczenie 3F16A). W tym momencie nasza ładowarka otrzymała zasilane niezbędne do łączenia wyświetlacza. Kolejnym krokiem jest odblokowanie urządzenia poprzez przytrzymanie przez dosłownie kilka sekund jednego przycisku jaki znajduje się na ładowarce. Następnie podłączamy złącze typu Type 2 do auta. W tym miejscu warto podkreślić, że Habu posiada jeszcze jedną dobrą funkcję. Otóż w złączu Type 2 umieszczono diodową lampkę, dzięki której w prosty sposób jesteśmy w stanie podłączyć się w nocy do auta. Jest to przydatny bajer, który już nie raz pomógł mi sprawnie przeprowadzić cały proces.
Jak na razie Habu wydaje się dobrym produktem, który dla wielu może być rozwiązaniem problemów ładowarkowych. Co ważne jest też lekki i łatwy w transporcie. Przez najbliższe tygodnie przekonamy się jak sprawdza się w różnego typu samochodach i czy dodawanie auta do aplikacji jest skomplikowane. Na razie pierwsze testy wskazują, że ten produkt może aspirować do miana najlepszego na rynku.
Maciej Gis