Chińskie samochody elektryczne szturmują Europę, ale nie wszystkie znajdują od razu nabywców. Jak wynika z danych ECG (Association of European Vehicle Logistics), w europejskich terminalach portowych skumulowało się już 78 234 niesprzedanych aut elektrycznych z Chin. Ustawione jeden za drugim, zajęłyby trasę o długości 400 kilometrów – czyli dystans między Brukselą a Frankfurtem. Sytuacja ta powoduje coraz większe problemy logistyczne, zwłaszcza w belgijskim Zeebrugge, gdzie 40 proc. chińskich aut elektrycznych wjeżdżających do Europy ma swój pierwszy przystanek – donosi The Brussels Time.
Chińskie EV zagrażają Europie
Z czego wynika to zjawisko? Przede wszystkim z agresywnej ekspansji chińskich producentów, którzy szukają nowych rynków zbytu, ale także z nowych barier celnych. W ubiegłym roku Chiny wyeksportowały na cały świat 5,8 mln samochodów, z czego 700 tys. trafiło do UE. Komisja Europejska uznała jednak, że chińskie EV zagrażają europejskim producentom, dlatego 12 czerwca br. ogłosiła wprowadzenie tymczasowych ceł na ich import. Podobny ruch wykonały Stany Zjednoczone, które w maju ubiegłego roku zwiększyły stawkę celną na chińskie auta do 100 proc.
Europejski rynek, na który postawili chińscy producenci, nie jest jednak tak chłonny, jak mogłoby się wydawać. – Sytuacja nie jest także łatwa dla wytwórców – nadwyżki mocy produkcyjnych sięgają nawet 15 mln pojazdów rocznie, co prowadzi do wojen cenowych i drastycznego obniżania marż – tłumaczy Sebastian Płóciennik z Ośrodka Studiów Wschodnich (pisaliśmy o tym w czerwcu ubiegłego roku).
15-procentowy udział w rynku
Nic dziwnego, że chińskie marki starają się zwiększać eksport – w Europie ich udział wynosi już 8 proc., a prognozy wskazują, że w tym roku może sięgnąć nawet 15 proc. Jednak w obliczu ceł i eskalującego konfliktu handlowego sytuacja może się zmienić.
Na elektromobilni.pl wielokrotnie informowaliśmy o rosnącej fali chińskich EV na europejskim rynku. Pytanie, czy bariery celne rzeczywiście zahamują ich ekspansję? A może konsumenci wciąż będą wybierać tańsze modele z Państwa Środka, mimo dodatkowych opłat? Dane pokazują już pewną rynkową tendencję.
Decyzja o cłach i następstwa
Przypomnijmy, 12 czerwca 2024 roku Komisja Europejska ogłosiła wprowadzenie tymczasowych ceł na chińskie samochody elektryczne, a w maju zrobiły to także Stany Zjednoczone. Powodem jest drastycznie rosnący eksport chińskich aut do Europy. Komisja Europejska postanowiła zatem chronić europejskich producentów przed nieuczciwą konkurencją, ponieważ eksport chińskich EV wzrósł z 147 tys. sztuk w 2018 r. do 679 tys. w 2022 r. – dane elektromobilni.pl (czerwiec 2024 r.).
Rezultatem wprowadzenia ceł są między innymi wyniki ekonomiczne przestawione pod koniec ubiegłego roku. W listopadzie wartość eksportu z Chin spadła o 42 proc. rok do roku, co jest największą korektą od ponad 12 miesięcy. Rynkowe dane firmy Dataforce pokazują, że sprzedaż chińskich EV w UE spadła do 7,4 proc., co oznacza spadek o 0,8 proc. w porównaniu z październikiem. To także najniższy wynik sprzedażowy od marca tego roku.
Wartość chińskiego eksportu pojazdów elektrycznych w listopadzie wyniosła 1,58 mld USD, co również jest spadkiem w porównaniu z 1,4 mld USD w lipcu 2022 roku. Ta korekta in minus wynika z wprowadzenia ceł importowych – nowe stawki wynoszą od 7,8 do 35,3 proc., nakładane w dodatku do już obowiązujących 10-procentowych ceł na importowane samochody.
Chińska odpowiedź
Producenci pojazdów elektrycznych z Kraju Środka nie pozostają Europie dłużni. BYD, Geely i SAIC złożyli skargi na cła importowe nałożone przez Unię Europejską do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), jak podał Reuters. Cła, które UE nałożyła pod koniec października po dochodzeniu antysubsydyjnym, obejmują 17,0 proc. stawką koncern BYD, 18,8 proc. Geely i 35,3 proc. – SAIC, na co nakładają się dodatkowe (standardowe) cło importowe na samochody wynoszące 10 proc.

Skargi zostały złożone pod koniec ubiegłego miesiąca, czyli na dzień przed upływem terminu na wniesienie odwołań do Sądu Generalnego, niższej izby TSUE. Postępowania przed Sądem Generalnym trwają średnio 18 miesięcy i mogą być apelowane – przypomina Reuters. Izba Handlowa Chin ds. Importu i Eksportu Maszyn i Produktów Elektronicznych (CCCME) również złożyła skargę, wzywając Pekin i Brukselę do negocjacji w celu uniknięcia ceł. Komisja Europejska poinformowała zaś, że ma dwa miesiące i 10 dni na przygotowanie obrony.