Gama pojazdów elektrycznych cały czas się powiększa. Na rynku dostępne są modele o dużym, jak też mniejszym zasięgu, choć te ostatnie sukcesywnie się zwiększają. Wśród topowych modeli, chlubiącymi się jednymi z największych baterii na rynku, a tym samym zasięgów, jest Mercedes. Niemiecki producent segmentu premium deklaruje, że niektórymi modelami można według procedury WLTP przejechać nawet ok. 700 km.
Postanowiłem sprawdzić czy w trasie te deklaracje pokryją się z rzeczywistością. W tym celu wybrałem się w podróż z Warszawy do Białki Tatrzańskiej (ok. 450 km) nowym Mercedesem EQE350+, który ma teoretyczny zasięg 670 km (według WLTP). Większość trasy odbywała się w drodze ekspresowej w przedziale 100-110 km/h, a temperatura zewnętrzna nie przekraczała 6 st. Celsjusza, a przez znakomitą większość czasu były to okolice 1-2 st. Celsjusza. Do tego przez całą drogę padał ulewny deszcz oraz silny wiatr boczny. Na drogach międzymiastowych jednopasmowych prędkość była dopasowana do „sznurka” pojazdów, który na tej trasie jest w zasadzie normą. W większości prędkość oscylowała w granicach 80-90 km/h.
W efekcie Mercedes pokonał 310 km po „esce i autostradzie” i 67 km po drogach krajowych, czyli łącznie 377 km. Do ładowarki dojechałem z zasięgiem 28 km (7%). Średnie zużycie energii wynosiło 21,6 kWh/100 km.
Na ładowarce spędziłem ok. 18 minut – ładowarka PKN Orlen w Myślenicach o mocy do 100 kW. W tym czasie podładowałem auto do 38% (zasięg teoretyczny 190 km). Koszt operacji wyniósł ponad 90 zł, co oznacza, że koszt kilowatogodziny wyniósł 2,89 zł. Kolejny odcinek (pod górę) przyniósł wzrost zużycia do ponad 22 kWh/100 km. W efekcie po 7 godzinach i 19 minutach osiągnąłem cel. 448 km przejechane ze średnią prędkością 62 km/h.
W efekcie mogę powiedzieć, że realny zasięg Mercedesa EQE350+ to 400 km przy jeździe niemal do zera. Daleko mu zatem do 600 lub więcej kilometrów. Ponadto, na tym konkretnym odcinku nadal brakuje dobrej i działającej infrastruktury.
Jeżeli natomiast chodzi o sam samochód to jest to limuzyna z krwi, portfela i kości. Jego posiadanie to frajda, a zasięg mimo trudnych warunków wystarczający, by długą trasę po Polsce odbyć z przerwą na odpoczynek i kawę. EQE to jeden z lepszych elektrycznych Mercedesów. Przede wszystkim w odróżnieniu od EQS, który miałem okazję testować wcześniej i który charakteryzował się o wiele większym zużyciem energii. W tym przypadku były to rozsądne wyniki biorąc pod uwagę masę samochodu (2200 kg) oraz gabaryty (długość 4946 mm, szerokość 1961 mm, wysokość 1512 mm, rozstaw osi 3120 mm, prześwit 125 mm).
To co wyróżnia EQE nad konkurencją to design. Auto stanowi nowe otwarcie dla stylistyki elektrycznych Mercedesów. Widzimy to choćby po modelach EQS i EQS SUV. Można też zakładać, że ten nurt stylistyczny będzie kontynuowany w przyszłych modelach. Jak dla mnie największą jego zaletą jest mały opór powietrza. Współczynnik Cx dla tego modelu wynosi 0,22 co jest jednym z lepszych wyników w elektromobilnym segmencie.
Maciej Gis