Słowa „Volvo” i „atrakcyjna cena” do tej pory rzadko szły ze sobą w parze. Mówimy tu o producencie zaliczanym przecież do segmentu premium, który walczy o klientów różnymi walorami, ale raczej nie porywa się na konkurowanie ceną. Tymczasem kwoty z cennika Volvo EX30 robią wrażenie również na osobach, które dotąd nie myślały o modelu tej marki. Owszem, mówimy tu o najmniejszym modelu Volvo (mierzy 4,23 m), ale przy cenie bazowej na poziomie 169 900 zł, od której można odliczyć jeszcze dopłaty z programu „Mój Elektryk” staje się konkurencyjny nie tylko w stosunku do „klasycznego” rywala aut na prąd, czyli Tesli, ale także wobec spalinowych modeli marek popularnych.
Co dostaje się za taką cenę?
Na papierze wszystko prezentuje się rewelacyjnie – mówimy o aucie z rewelacyjnymi osiągami nawet w wersji bazowej, zapewniającym dobry zasięg i pełnym nowoczesnych rozwiązań. Jak EX30 prezentuje się na żywo? Jakie oferuje wrażenia zza kierownicy? Sprawdziliśmy to podczas jazd testowych we Włoszech.
Skoro mówimy o Italii, zacznijmy od tego, co jest tam wyjątkowo istotne – czyli od stylu. Na szczęście (również, gdy weźmiemy pod uwagę nie tylko kwestię wyglądu, ale i aerodynamiki) Volvo już dawno pożegnało mało finezyjne, kanciaste kształty przypominające cegły. Zgrabne EX30 zwraca na siebie uwagę nawet w pełnych dobrego designu Włoszech, a gustownie ubranym ludziom zdarza się tam obejrzeć za tym elektrycznym crossoverem. Zwłaszcza gdy mówimy o egzemplarzach pokrytych jaskrawym, żółtym lakierem. To debiut tego typu barwy w Volvo. Jak usłyszeliśmy od przedstawicieli marki, klienci chętnie ją wybierają. Nie są widocznie tak konserwatywni, jak się ich postrzega. Zwłaszcza gdy wybierają model elektryczny.
„Sponsorem” wnętrza jest „minimalizm”
Oczywiście, w żadnym wypadku nie da się nazwać kokpitu EX30 nieładnym. Wręcz przeciwnie – robi wrażenie, zwłaszcza materiałami użytymi do wykończenia. Nie znajdziemy tu skóry, a zamiast niej pojawiają się tworzywa, które dotychczas kojarzyliśmy głównie ze światem ubrań. Mowa o jeansie czy wełnie. Nie zabrakło również materiałów z przetworzonych butelek PET czy… korków od wina poddanych recyklingowi. Ale warto pamiętać, że wnętrze zaprojektowano wyjątkowo prosto. Owszem, zgodnie ze skandynawskim stylem wystroju. Ale nie każdy będzie zachwycony.
Zwłaszcza że minimalizm oznacza tu również niemal całkowitą rezygnację z fizycznych przełączników. „Tu jest jak w Tesli” – taka myśl pojawia się w głowie oglądającego niemal od razu i nie opuszcza go aż do końca jazd. Z jednej strony to może być wynik poszukiwania oszczędności przez konstruktorów (korzystna cena skądś musiała się przecież wziąć). Z drugiej – chęć przypodobania się klientom, którzy przesiadają się z produktu Elona Muska.
Obsługa EX30 spodoba się więc tym, którzy znają już Teslę i inne najnowocześniejsze modele. Innych, przesiadających się np. z kilkuletnich aut spalinowych, może przerazić. O ile w Volvo XC60 czy S60 obsługa klimatyzacji rzeczywiście była realizowana z ekranu, o tyle nie brakowało w nich fizycznych pokręteł np. do zmiany głośności radia czy wyłączania różnych systemów. Tutaj wszystko robi się z poziomu ekranu – od deaktywacji systemu ISA informującego o przekroczeniu prędkości, przez zmianę trybów jazdy, aż po ustawianie lusterek (po wybraniu tej funkcji należy klikać przyciski na kierownicy). To ostatnie to już pewna przesada, choć oczywiście doskwierająca głównie dziennikarzom podczas jazd testowych. Prywatny właściciel EX30 najprawdopodobniej ustawi lusterka raz i nie zmieni tego aż do dnia sprzedaży auta.
Tak czy inaczej, ekran wymaga przyzwyczajenia i obsługa niektórych funkcji odwraca uwagę od drogi. EX30 nie ma także żadnego wyświetlacza za kierownicą. Kryje się tam tylko kamera systemu monitorującego uwagę kierowcy. Prędkość czy zasięg pokazują się na ekranie centralnym. Znowu jak w Tesli – tyle że w amerykańskim aucie wyświetlacz jest nieco bliżej wzroku kierowcy i widzi się jego wskazania kątem oka. Tutaj trzeba zerknąć specjalnie.
Czy to samochód rodzinny? Niekoniecznie
Pisząc o EX30 warto wspomnieć też o jego wymiarach i praktyczności. To nie jest duży samochód i należy o tym pamiętać. Przestrzeń w tylnej części kabiny pozostawia sporo do życzenia dla tych, którzy szukają auta rodzinnego. EX30 należy traktować jako samochód miejski. Z drugiej strony, jego kompaktowe wymiary w mieście świetnie się sprawdzają. Można docenić je także na… włoskich drogach. Bywają wyjątkowo wąskie, a jadący z przeciwka kierowcy śmieciarek czy autobusów wcale nie mają ochoty zwalniać przy mijance. Z kolei przy parkowaniu przydają się kamery 360 o świetnej jakości. Doskonałym pomysłem są także czujniki parkowania, które wyliczają pokazywaną potem na ekranie dokładną odległość do przeszkody, podawaną w centymetrach. Znowu… jak w Tesli.
Jak jeździ Volvo EX30?
Odpowiedź „szybko” pasuje tu niezależnie od wersji. Już bazowa rozwija 272 KM i 343 Nm. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje jej 5,7 s. W odniesieniu do ceny (przypomnijmy: od 169 900 zł przed dopłatami) to naprawdę rewelacyjne wyniki. Topowa odmiana ma aż 428 KM i 543 Nm. Osiąga 100 km/h w 3,6 s, co jest wynikiem rodem ze świata aut sportowych. To niezwykle żwawy samochód – niektórzy kierowcy mogą być wręcz zaskoczeni tym, jak mocno wciska w fotele i jak szybko reaguje na gaz. Takie auto kosztuje od 229 900 zł, co również oznacza, że w kategorii „liczba koni mechanicznych w przeliczeniu na złotówkę” wypada doskonale.
W każdej wersji EX30 jest zwinne. Prowadzi się stabilnie i pewnie – trochę jak większy samochód. Na suchej nawierzchni nie dało się odczuć różnicy w stabilności między odmianą z napędem na tył (to ta słabsza) i AWD (mocniejsza). Bardzo intuicyjnie działa funkcja rekuperacji. Miłym dodatkiem jest funkcja jazdy z użyciem jednego pedału (włączana z poziomu ekranu). Auto zatrzymuje się wtedy do zera po tym, jak kierowca zdejmie nogę z pedału gazu.
EX30 ma przyjemne nastawy zawieszenia – nawet na nierównych odcinkach dróg nie jest zbyt twarde, mimo że mówimy przecież o dość krótkim aucie. Zawieszenie pracuje cicho. Auto jest też dobrze wyciszone od szumu opływającego powietrza, na co wpływ ma na pewno dopracowana aerodynamika.
Jak wygląda sprawa ze zużyciem energii?
Testowana przez nas wersja Single Motor Extended Range (czyli z mocą 272 KM i z większym akumulatorem niż w przypadku najtańszego EX30 – 64 kWh zamiast 49 kWh netto) zużywała w cyklu mieszanym ok. 17,3 kWh na 100 km, co stanowi dobry wynik. Niewiele większe zużycie – 18,3 kWh na 100 km – zanotowaliśmy w 428-konnym Volvo (również ma akumulator 64 kWh). Pomiary odbywały się w dość optymalnych temperaturach na poziomie 15-20 stopni Celsjusza. Wygląda jednak na to, że nawet zimą EX30 nie powinno rozczarowywać zasięgiem.
Podsumowując, szwedzki elektryk może być wyjątkowo groźną rynkową propozycją. Połączenie korzystnych cen, świetnych osiągów, marki premium, przyzwoitego zużycia energii, atrakcyjnego wyglądu i przyjemnego, neutralnego prowadzenia może być – i niemal na pewno będzie – receptą na sukces. Warto jedynie pamiętać, że niektórym w EX30 może zabraknąć przestrzeni, a obsługa auta może wymagać przyzwyczajenia.
Galeria
Redakcja Elektromobilni.pl