Koreański producent pojazdów pokazał odświeżoną odmianę Kii Niro. Samochód został oparty na nowej platformie, dzięki czemu możliwe było stworzenie od razu trzech jego wariantów. Nie zabrakło oczywiście odmiany w pełni elektrycznej.
Oferta samochodów w pełni elektrycznych cały czas się powiększa. Teraz do garnuszka zeroemisyjnych modeli wpadła odświeżona Kia Niro. Auto, które zdobyło dużą rozpoznawalność i popularność na rynku, będzie oferowane w odmianach: hybrydowej, hybrydowej typu plug-in oraz w pełni elektrycznej. Z naszego punktu widzenia najciekawsza jest ta ostatnia. Nie tylko przez fakt, że jest ona najmocniejsza, ale też jest najbardziej przestronna.
Jednak zanim przejdziemy do szczegółów, warto zacząć od samej platformy. Została ona obniżona dzięki nowoczesnej technologii, w tym zwiększonej o 20,1 proc. liczbie zgrzewanych elementów. W efekcie masa platformy zmniejszyła się z 323,9 do 202,6 kilograma. Z kolei sztywność skrętna zwiększyła się z 32,8 do 33,1 kgf*m2/rad. Kolejną zaletą nowej platformy jest możliwość adaptacji do konkretnych potrzeb przy zachowaniu tych samych wymiarów (długość, szerokość oraz rozstaw osi) i skupienie się na detalach, wśród których można wymienić m.in. o 25 mm podniesioną odmianę elektryczną czy różne wielkości zastosowanych akumulatorów.
Tak możemy wrócić do bohatera tego materiału, czyli Niro EV. Samochód ten oferowany jest z baterią 64,8 kWh i silnikiem generującym 204 KM. W efekcie dystans możliwy do pokonania bez konieczności ładowania wynosi w teorii 460 km (według procedury WLTP). Podczas pierwszych jazd testowych miałem okazję przekonać się czy ten rezultat jest możliwy do osiągnięcia. Pokonanie ponad 100-kilometrowergo odcinka testowego wykazało, że niemal jest możliwy. Średnie zużycie energii przy jeździe miejsko-zamiejskiej i normalnej eksploatacji auta (włączona klimatyzacja i wszystkie odbiorniki) wyniosło 16,8 kWh/100 km. Według mnie jest to przyzwoita wartość, zwłaszcza, że na drodze szybkiego ruchu poruszałem się z maksymalnymi dozwolonymi prędkościami.
Warto też zaznaczyć, że jazda Niro należy do przyjemnych. Zawieszenie zostało zestrojone w taki sposób by na co dzień zachowywać odpowiednią miękkość. Auto stosunkowo dobrze wybiera nierówności. Podczas dynamicznej jazdy na zakrętach Niro nie pochyla się, co powoduje uczucie stabilności u kierowcy. W tym pomaga też możliwość wyborów trybów jazdy, a tym samym progresywnego wspomagania działania układu kierowniczego. Można wręcz powiedzieć, że jest on o wiele lepiej skonfigurowany niż w Kii EV6 czy Hyundaiu Ioniq 5.
Kolejną zaletą nowego Niro jest stosunkowo dobre wykonanie, o wiele lepsze niż było w poprzedniej jego generacji. Auto zyskało więcej miękkich plastików i skórzanych obszyć. Mimo to nadal pozostają miejsca z twardymi niezbyt miłymi plastikami. Ponadto, mimo zwiększonej praktyczności dzięki zwiększonej liczbie schowków, ten który jest umieszczony w konsoli centralnej powinien być moim zdaniem zamykany. Kolejną kwestią wartą poruszenia w przypadku nowego Niro jest przestrzeń. Tutaj auto nie ma sobie równych. Zarówno z przodu jak i z tyłu jest jej pod dostatkiem. Nie zdziwię się, jak po raz kolejny będzie to jeden z bardziej cenionych aut przez naszych taksówkarzy. Dodatkowo odmiana elektryczna ma też największy bagażnik z całej rodziny, który mieści 475 litrów i dodatkowe 20 litrów pod maską.
W efekcie Kia stworzyła praktyczne auto z potencjałem i intrygującym wyglądem, który z jednej strony jest kontrowersyjny, a z drugiej po prostu jest nieco inny i dzięki temu wyróżnia się na tle konkurencji. Podkreśla to m.in. dodatkowy panel (w innym kolorze) biegnący przez słupek C. W efekcie nowe Niro jest autem, które po prostu zyskało nowy wraz z nową generacją. Zastanawia jedynie fakt, że nie została podniesiona moc ładowania prądem stałym. Wynosi ona jedynie 70 kW. Nieco mało jak na auto tych rozmiarów. Jednak producent tłumaczy, że jego przeznaczeniem jest miasto i ewentualne podmiejskie wypady.
Auto będzie oferowane w trzech wersjach wyposażenia M, L i XL. Jego ceny startują od 167 900 zł brutto. Od tego można oczywiście odliczyć dopłaty z programu Mój Elektryk.
Maciej Gis