Hulajnogi: Prawo

Słowacja ogranicza prędkość na chodnikach. Nie chodzi o pieszych

Słowacja zaostrza przepisy dla hulajnóg
Źródło zdjęcia: Paweł Mazur

Od stycznia 2026 roku na słowackich chodnikach zacznie obowiązywać nowy limit prędkości – 6 km/h. Wbrew żartom krążącym po sieci, nie chodzi jednak o ograniczenie dotyczące pieszych, a o tych, którzy coraz częściej dzielą z nimi przestrzeń.

Nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym, autorstwa posła Ľubomíra Vážnego z partii Smer, została przyjęta przez słowacki parlament w październiku. Zgodnie z nowym prawem, na chodnikach obowiązywać będzie „prędkość marszu pieszego”, czyli maksymalnie 6 kilometrów na godzinę. To tempo odpowiada przeciętnej prędkości dorosłego człowieka i – jak tłumaczą autorzy projektu – ma znaczenie przede wszystkim dla bezpieczeństwa. Przy zderzeniu z prędkością pieszego energia uderzenia jest minimalna, a ryzyko obrażeń znacznie mniejsze niż przy 20–25 km/h, do jakich rozpędzają się hulajnogi elektryczne.

Nieporozumienia i żarty

Nieporozumienia wybuchły natychmiast po ogłoszeniu ustawy, pojawiły się też liczne żarty. Media na całym świecie podchwyciły temat, tworząc nagłówki o „limicie prędkości dla pieszych”. Policja musiała oficjalnie prostować: nikt nie zamierza karać za zbyt żwawy marsz albo za podbiegnięcie do autobusu. Jak wyjaśnił zastępca komendanta słowackiej policji Rastislav Polakovič, nowy przepis dotyczy wyłącznie osób poruszających się na pojazdach po chodnikach, a nie pieszych.

Cel nowelizacji jest prosty: ograniczyć rosnącą liczbę kolizji między pieszymi a użytkownikami hulajnóg i rowerów. W Bratysławie tylko w pierwszym kwartale 2023 roku doszło do dziesięciu takich wypadków, w tym jednego śmiertelnego. Problem narastał wraz z popularyzacją mikromobilności: pojazdów lekkich, tanich i łatwo dostępnych, ale jednocześnie zbyt szybkich na chodniki. Za przekroczenie limitu prędkości na chodniku grozi mandat w wysokości 50 euro, czyli około 210 złotych.

Nie wszyscy są za

Nie brakuje jednak głosów krytycznych. Słowacka organizacja Cyklokoalícia zwraca uwagę, że utrzymanie prędkości 6 km/h na rowerze jest praktycznie niemożliwe – rowerzyści muszą balansować, a przy zbyt wolnej jeździe tracą stabilność. Aktywiści uważają też, że problemem nie są przepisy, lecz ich egzekwowanie. Na Słowacji, podobnie jak w Polsce, istnieje już obowiązek „nienarażania pieszych na niebezpieczeństwo” na chodniku, ale brakuje skutecznych narzędzi do kontroli i karania sprawców.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapowiedziało więc własny projekt nowelizacji, który miałby pójść jeszcze dalej: zamiast ograniczenia prędkości, resort chce całkowitego zakazu jazdy hulajnogami po chodnikach. Wyjątkiem miałyby być tylko miejsca oznaczone specjalnym znakiem drogowym. Hulajnogi znalazłyby się w nowej kategorii „małych pojazdów elektrycznych”, obowiązkowo rejestrowanych, z limitem prędkości 25 km/h i bez możliwości montowania siedzenia.

Pomysł podzielił opinię publiczną. Dla jednych to groteskowa próba „regulowania chodzenia”, dla innych: krok w dobrą stronę. Eksperci ruchu drogowego wskazują, że podobne rozwiązania funkcjonują już w krajach takich jak Austria czy Niemcy, gdzie hulajnogi nie mają prawa wjeżdżać na chodnik. Tam jednak przepisy są jasne i precyzyjne, a ich egzekwowanie realne.

Jak to mierzyć?

Na Słowacji tymczasem pojawiły się pytania praktyczne: jak policja zamierza mierzyć prędkość na chodnikach? Czy pojawią się specjalne „radary dla hulajnóg”? Rząd uspokaja, że na początku chodzi głównie o wprowadzenie jasnego punktu odniesienia – 6 km/h jako prędkości granicznej, przy której w razie kolizji łatwiej będzie ustalić winę.

Choć brzmi to jak biurokratyczna ciekawostka, skutki mogą być odczuwalne także w Polsce. U nas przepisy mówią, że na chodniku „hulajnoga i rower mają poruszać się z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego”. Problem w tym, że nikt nigdy nie określił, ile to dokładnie jest. Czy pięć kilometrów na godzinę to już za dużo? Czy siedem to sprint? Słowacy tę lukę właśnie zamknęli: i niewykluczone, że ich rozwiązanie stanie się inspiracją dla polskiego ustawodawcy. U nas latem wypadków z udziałem hulajnóg i pieszych – także tych tragicznych w skutkach – nie brakowało.

PMA

REKLAMA