Porsche kilka dni temu pokazało odświeżoną wersję swojego elektrycznego bestsellera. Jednak pierwsza generacja Taycana mimo upływu lat nadal jest jednym z najbardziej pożądanych pojazdów elektrycznych. Jego sportowa linia oszałamiająco prezentuje się nawet w zestawieniu z wprowadzanymi na rynek nowymi elektrykami, które nie mają na karku pięciu lat obecności na rynku. Smukła sylwetka z licznymi przetłoczeniami, wysoko umieszczonymi reflektorami LED oraz nisko osadzonym nadwoziem prawdziwym fanom elektromobilności nadal zapiera dech w piersi. Dodatkowo jest to również jeden z nielicznych samochodów, który poza nienaganną sportową sylwetką może również poszczycić się osiągami godnymi Porsche.
Testowa odmiana – Turbo S – charakteryzuje się dwoma silnikami generującymi bagatela 761 KM i 1050 Nm, rozpędzając się do 100 km/h w 2,8 sekundy i zatrzymując prędkościomierz dopiero jak wskaże 260 km/h. Są to wartości, które nawet sportowe samochody z benzyną pod maską są w stanie wprowadzić w zakłopotanie. Co więcej mimo 2,4 tony masy własnej, dzięki nisko umieszczonemu akumulatorowi trakcyjnemu o pojemności 83,7 kWh netto, trzyma się drogi jak przyklejony, a wrażenia podczas jazdy skłaniają do zastanowienia czy prawa fizyki w tym przypadku nie zostały odłożone na półkę, a w zamian został zastosowany pak składający się z fanu, precyzji i bardzo cienkiej granicy, kiedy Taycan pokaże swoją “prawdziwą twarz”.
Przeszczepione geny Porsche
Robi to jednak w iście luksusowym wydaniu, gdyż we wnętrzu jest wszystko czego moglibyśmy oczekiwać od auta za ponad milion złotych. Materiały wykorzystane do wykończenia wnętrza są najwyższej jakości. Co więcej, testowa konfiguracja miała środek wykonany w śliwkowym odcieniu. Nie jest to oczywisty wybór, ale w połączeniu z elementami wykonanymi z drewna oraz pomalowanymi w kolorze nadwozia, prezentuje się wręcz olśniewająco. Dotyczyło to również idealnie leżącej w dłoniach kierownicy.
Również zewnętrznie stworzona konfiguracja była interesująca. Nie brakowało w niej karbonowych wstawek oraz cementowego koloru, który nie jest na liście moich ulubionych odcieni, ale w tym przypadku naprawdę był interesujący.
Kombi dla rodziny?
Przy zachowaniu wszystkich sportowych walorów Taycana, zwłaszcza w odmianie Turbo S, czyli najmocniejszego wariantu jaki jest dostępny w przypadku tego modelu, powstaje pytanie czy odmiana Sport Turismo (czyt. Kombi) może stanowić odpowiedź na potrzeby rodziny? Wiemy już, że pod kątem osiągów i prowadzenia jest to auto perfekcyjne. Jednak z punktu widzenia praktyczności można oczekiwać więcej. Bagażnik mimo łatwiejszego dostępu ma zaledwie 405 litrów objętości. Jest to o prawie 100 litrów mniej (dokładnie 95 litrów) niż w BMW M3 Touring. Sytuacje w przypadku Taycana ratuje nieco frunk o pojemności 84 litrów. Po prawie 5 metrowym aucie można by oczekiwać więcej. Nie mniej ograniczając bagaż 4 osoby spakują się do Taycana na dłuższy wyjazd.
Jak daleko zajedziemy?
Kwestią kluczową przy podróżach pozostaje zasięg. Taycan nastawiony na osiągi już z samego założenia brzmi energochłonnie. To pokrywa się z rzeczywistością. Podczas zimowego testu postanowiłem sprawdzić jakie jest zużycie energii podczas jazdy autostradowej. W tym celu wybrałem się na ponad 400-kilometrową trasę.
Z Warszawy wyruszyłem z 80 proc. naładowanym akumulatorem. Prędkość jazdy ustaliłem na 120 km/h (wykorzystanie aktywnego tempomatu). Tak jadąc autostradą A2, a następie A1 dojechałem pod Piotrków Trybunalski, a następnie do Portu Radomsko. Na ładowarkę zajechałem z 1 proc. energii zapasu. W efekcie w jedną stronę udało się pokonać 233 km na wspomnianych wcześniej 80 proc. baterii. średnie zużycie wyniosło 28,8 kWh/100 km (warto dodać, że temperatura wahała się w granicach zera stopni Celsjusza).
Na stacji Shell Recharge spędziłem 40 minut, ładując auto do 83 proc. To pozwoliło na bezproblemowy powrót do Warszawy. Średnia na dystansie 182 km wyniosło 27,6 kWh/100 km.
W efekcie średnie zużycie energii z trasy wyniosło 27,4 kWh/100 km, a cała podróż zajęła 4 godziny i 55 minut. W tym czas ładowania trwał 40 min (można by go skrócić o ok 20 min, gdyby ładowarka obsługiwała większą moc niż 100 kW – Taycan dzięki instalacji 800V jest w stanie w górnym piku ładować się z mocą 260 kW).
Liczy się ładowanie
Można więc powiedzieć, że Taycan w trasę to auto, które bez większych problemów w lato pokona ponad 350 km. W okresie zimowym mówimy o 300 km. Nie są to porywające zasięgi, zwłaszcza jak pod uwagę weźmiemy koszt jaki trzeba zapłacić za elektryczne Porsche. W tej całej sytuacji ratunkiem jest 800V instalacja, dzięki której ładowanie do 80 proc. zajmuje ok. 20 minut. Jedyny haczyk w tym jest fakt wcześniejszego kondycjonowania baterii. w innym przypadku maksymalna moc ładowania będzie o wiele mniejsza.
Reasumując Taycan to samochód, który mimo lat nadal zachwyca i jeszcze przez wiele będzie to robił. Nadal jest w stanie zawstydzić większość poruszających się po drogach samochodów, zostawiając ich daleko w tyle. Takie osiągi mają jednak swoją cenę w zasięgu. Przy nauczeniu się jednak podróżowania tym autem nie musi być to uciążliwe, jeżeli oczywiście znajdziemy na tyle szybkie ładowarki, które spełnią potrzeby auta.
Autor: Maciej Gis