Wojna cenowa w przypadku samochodów elektrycznych trwa w najlepsze i wchodzi na nowe poziomy. Do tej pory dotyczyło to przeważnie Tesli, która regularnie żongluje kwotami za Model 3 i Y niczym wytrawny cyrkowiec. Teraz podobne narzędzia postanawia wykorzystać inna marka – Kia.
Koreański producent postanowił rzucić rękawice na stół takim pojazdom jak Volvo EX90, Audi Q8 e-tron czy Tesla Model X. Każdy z nich jest flagowym produktem u producentów, a co za tym idzie jest bogato wyposażony, ale kosztuje więcej niż kawalerka w centrum Warszawy. Kia postanowiła to zmienić wprowadzając do oferty EV9, czyli SUVa, który ma ponad 5 metrów długości i oferuje możliwość przewozu nawet 7 osób. Co więcej, jego wyposażenie nie odbiega w żadnym stopniu od wyposażenia pojazdów premium, dzięki czemu podróżowanie tym samochodem, to istna przyjemność o czym miałem się okazję przekonać w malowniczych Włoszech.
Muskulatura godna Schwarzeneggera
Koncepcja, którą Kia przyjmuje w przypadku elektryfikacji jest prosta. Ich pojazdy mają być dopasowane do potrzeb klienta i atrakcyjne cenowo (o cenach będzie poniżej). EV9 spełnia te założenia z nawiązką. Zaczynając od wyglądu mam wrażenie, że projektanci postanowili zebrać najlepsze SUVowe wzorce. A co może być lepszego niż Cadillac Escalade, który jest kinową ikoną. Tak więc przednie matrycowe reflektory (niestety bez doświetlania zakrętów) oraz zarysowania zderzaka nawiązują do niego. Reszta bryły z kolei jest napompowana niczym mięśnie Arnolda Schwarzeneggera za najlepszych czasów jego kulturystycznej kariery. Dzięki temu EV9 ma swój indywidualny i co najważniejsze niepowtarzalny styl.
Wnętrze dla wybrednych
Mocną stroną EV9 jest niewątpliwie wnętrze. W aucie o długości 5015 mm bez problemu może podróżować od 5 do nawet 7 osób. Co ciekawe koreańska marka zaproponowała trzy opcje ustawienia foteli. Podstawowa opcja dla pięciu osób oznacza kanapę w drugim rzędzie siedzeń. Druga opcja to sześć miejsc, gdzie są same niezależne fotele z opcją ich odwracania, tworząc tym samym niczym w minivanie opcję auta biznesowego lub 7-osobówkę, czyli klasyczny układ z kanapą i składanymi siedzeniami z tyłu. Tym samym mamy jedną z bardziej rozbudowanych opcji konfiguracji jakie możemy spotkać na rynku.
Jak łatwo się domyślić wybór opcji konfiguracji wpływa na objętość bagażnika. Jednak nawet przy rozłożonych trzech rzędach siedzeń do dyspozycji dalej mamy 380 litrów. W opcji (4- lub 5-osobowej) ta przestrzeń zwiększa się, a w najbardziej pakownej opcji przekraczamy 2393 litrów objętości. Co ważne proces składania i rozkładania foteli jest w pełni zautomatyzowany i obsługuje się go z poziomu bagażnika czterema fizycznymi przyciskami.
Nadal są fizyczne przyciski
Mówiąc o fizycznych przyciskach nie sposób pominąć tych sterowania od klimatyzacji w centralnym miejscu deski rozdzielczej. Mimo dodatkowego 5-calowego ekranu od ustawień klimatyzacji (którego z pozycji kierowcy dosłownie nie widać), umieszczonego pomiędzy dwoma 12,3-calowymi ekranami od multimediów oraz tablicy rozdzielczej, Kia postanowiła dla ułatwienia sterowania osobno dodać fizyczną obsługę nastawów temperatury, sposobu oraz siły nawiewu. Jest to rozwiązanie in plus. Trudno natomiast odnieść mi się do haptycznych przycisków powyżej od przełączania poszczególnymi opcjami, gdyż podczas pierwszych jazd były momenty, że działało to dobrze, a czasami było wręcz na odwrót.
Dwa silniki jedna bateria
Idźmy jednak dalej a dokładniej do serca EV9. Klienci do wyboru będą mieli dwie wersje do wyboru. Podstawowa z tylnym napędem i jednym silnikiem o mocy 204 KM i 350 Nm, kosztuje od 323,9 tys. zł. W tej konfiguracji auto rozpędza się do 100 km/h w 9,4 sekundy. Druga opcja to wariant AWD, który posiada dwie jednostki napędowe (po jednej na osi) generujące 384 KM i 700 Nm, co pozwala osiągnąć przyspieszenie do setki w 5,3 sekundy. Jej koszt jest o 20 tys. zł większy niż opcji podstawowej (od 343,9 tys. zł).
Wyboru z kolei nie ma w przypadku baterii. Dla EV9 przeznaczony jest akumulator o pojemności 99,8 kWh netto o zwiększonej gęstości energii do 295 Wh/kg (Kia EV6 ma 284 Wh/kg), co przekłada się na teoretyczny zasięg 563 km (według WLTP) dla wersji RWD i 512 km dla AWD (przy 21-calowych kołach i wersji GT-Line i napędzie AWD jest to 506 km).
W tym miejscu nie sposób przejść obojętnym obok najważniejszego tematu, czyli ładowania. Jak przystało na markę Kia, w EV9 została wykorzystana architektura 800 woltowa. Tym samym przez długi czas utrzymuje się wysoka moc ładowania, a szczytowy pik to nawet 230 kW. W efekcie proces uzupełniania energii od 10 do 80 proc. zajmuje 18 minut. Przypomnę, że w tym aucie mamy niemal 100 kWh baterię! Jest to jeden z najważniejszych argumentów przemawiających za tym samochodem!
Przyjemność z jazdy
EV9 jest specyficzny podczas prowadzenia. Jego zawieszenie jest miękko zestrojone, co czuć na zakrętach. Nadwozie dosłownie wychyla się na prawo i lewo ale przez pak bateryjny o masie 566,5 kg powoduje, że auto trzyma się w zakręcie nie wykazując nad – lub podsterowności.
Wartością dodaną jest natomiast wyciszenie. przy 140 km/h w aucie jest cicho i do uszu docierają tylko niewielkie szmery opływającego powietrza. I choć nie jest to Rolls-Rocyce Spectre w którym wygłuszenie waży 680 kg, to naprawdę podróżujący EV9 będą ukontentowani ciszą.
Nawet zużycie energii wtedy nie jest aż tak wysokie jak można byłoby się spodziewać. Przy 130 km/h trzeba liczyć się z wartościami od 28 do 31 kWh/100 km. Z kolei w cyklu mieszanym spokojnie można uzyskać 22-24 kWh/100 km. Wszystko zależy od warunków drogowych oraz nauczenia się jazdy tym ponad 2,6 tonowym SUVem.
Werdykt może być tylko jeden
Choć osobiście nie jestem fanem dużych SUVów (może jeszcze nie ten wiek lub brak odpowiedniej liczby dzieci), to EV9 zrobiło na mnie duże wrażenie. Jest to idealny samochód do podróżowania z bardzo dobrze przygotowanym wyciszeniem wnętrza. Oznacza to, że nie jest to tylko opcja dla dużych rodzin, ale też dla biznesmenów, hoteli czy innych instytucji, które potrzebują przestronnej floty pojazdów. Po dwóch dniach z tym autem mogę stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że konkurencja ma duży problem, a Kia może ze spokojem patrzeć w przyszłość.
Autor: Maciej Gis