Większy zasięg, sięgający nawet 1000-2000 km na jednym ładowaniu. Niezwykle szybki proces uzupełniania energii, skracający ładowanie do czasu porównywalnego z tankowaniem – oczywiście pod warunkiem, że znajdziemy odpowiednio mocną ładowarkę. Do tego relatywnie kompaktowe wymiary i niewielka masa własna. To tylko niektóre z zalet akumulatorów z elektrolitem stałym, znanych także jako solid-state. Świat elektromobilności czeka na rozwój tej technologii z niecierpliwością. Jeśli wejdą do produkcji, zainteresowanie autami EV może się znacząco zwiększyć, bo część wad, które dziś odpychają klientów od elektromobilności, zniknie lub znacznie się zmniejszy.
Solid-state: kiedy?
Prace nad taką technologią i jej dostosowaniem do potrzeb „zwykłego” użytkownika trwają od lat. Jest jeszcze nieco za wcześnie, by przyznać, że są już na finiszu. Jak mówi Lian Yubo, główny inżynier firmy BYD (czyli wielkiego producenta nie tylko aut, ale i ogniw litowo-jonowych), komercjalizacja potrwa co najmniej do końca tej dekady. Można odczytać to jako pesymistyczną wiadomość. Można też uznać, że to dobre wieści – takie słowa specjalisty oznaczają bowiem, że są szanse na to, że auta z ogniwami solid-state kupimy w salonach już za około 5 lat.
Jak na razie, inżynierowie napotykają jednak na pewne problemy. Jak podał Lian Yubo, „ogniwa ze stałym elektrolitem nie przystają do obecnych na wielu polach: są drogie, ich proces produkcyjny jest złożony a integracja z samochodami trudna”. Nie jest jeszcze jasne, jaka dokładnie technologia będzie zastosowana w produkcyjnych modelach. Zapewne padnie na stałe elektrolity bazujące na siarczkach, krystalicznych lub amorficznych. Ich zaleta to elastyczność (możliwość łatwego wprasowania między elektrody). Wadą są za to podatność na wilgoć (wilgoć łatwo wpływa na parametry), słaba przepuszczalność jonów litu i droga produkcja.
Kiedy kupimy auta z ogniwami solid-state?
Jak podaje Lian Yubo, ich popularność nie będzie zapewne zbyt duża w ciągu najbliższych trzech lat. W latach 2028-2029 mogą pojawić się w samochodach z wyższych segmentów, a później także w modelach klas niższych, z bardziej przystępnymi cennikami.
Czy stoimy na progu rewolucji elektromobilnej? Popularyzacja nowego typu akumulatorów miałaby wiele zalet. Muszą najpierw stać się one jednak nie tylko stabilne, pewne i faktycznie oferujące wymierne zalety, ale i relatywnie tanie. Klienci wcale nie byliby chętni na auta z ogromnymi zasięgami i świetnymi parametrami, ale oferowanymi w gigantycznych cenach.
Autor: MA