Konie elektryczne nie zastąpią pociągowych

Elektromobilność utknęła w połowie trasy do Morskiego Oka

Problemem nie jest wyłącznie liczba pojazdów. TPN nie prowadzi obecnie żadnych prac infrastrukturalnych związanych z reorganizacją ruchu
Źródło zdjęcia: Automet

Miało być symboliczne otwarcie nowego rozdziału w historii transportu do jednego z najczęściej odwiedzanych miejsc w polskich górach. Zamiast tego elektromobilność na drodze do Morskiego Oka utknęła w połowie trasy, do tego bez pieniędzy, bez harmonogramu i bez realnych decyzji. Zapowiadane na przyszły rok elektryczne busy nie przejmą przewozu turystów, a konie pozostaną na całej długości szlaku.

  • TPN dysponuje jedynie czterema elektrycznymi busami
  • Do zrealizowania założonego plany potrzeba 20 takich pojazdów
  • Na brakujących 16 nie ma zabezpieczonych środków, ani harmonogramu ich zakupu
  • Na trasie pozostają fiakrzy i ponad 300 koni

Elektromobilność utknęła

Sprawa transportu do Morskiego Oka od lat jest jednym z najbardziej emocjonujących tematów na styku ochrony przyrody, turystyki i nowoczesnej mobilności. W lutym 2025 roku – o czym informowały m.in. Polska Agencja Prasowa (PAP), Gazeta Krakowska i elektromobilni – wydawało się, że wypracowano kompromis.

Zaprzęgi konne miały wozić turystów jedynie na krótszym odcinku od Palenicy Białczańskiej do Wodogrzmotów Mickiewicza, a dalej ruch miały przejąć zeroemisyjne busy na baterie. Dla elektromobilności byłby to projekt o dużym znaczeniu wizerunkowym i praktycznym. Dla środowiska, także same plusy, ale…

Jak podała teraz PAP, wiadomo już, że ten scenariusz nie zostanie zrealizowany w zapowiadanym terminie. Tatrzański Park Narodowy (TPN) dysponuje jedynie czterema elektrycznymi busami zakupionymi przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Jak na razie, cztery busy kosztowały 3 mln 198 tys. zł. Tymczasem – jak wyliczają władze parku – do sprawnej obsługi ruchu turystycznego potrzeba co najmniej 20 pojazdów. Na kolejne 16 nie ma obecnie ani zabezpieczonych środków, ani nawet harmonogramu ich zakupu. To o tyle dziwne, że jeszcze niedawno wydawało się, że to właśnie Ministerstwo klimatu i środowiska sfinansuje zakup brakujacych pojazdów.

Trzeba aplikować i planować

Jak poinformowała PAP Magdalena Zwijacz-Kozica z TPN, resort klimatu nie planuje bezpośredniego finansowania kolejnych pojazdów. Park będzie zatem musiał aplikować o środki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ministerstwo Klimatu i Środowiska potwierdziło w przesłanym stanowisku, że trwają prace nad programem „Przestrzeń dla przyrody”, który w przyszłości mógłby objąć zakup zeroemisyjnych pojazdów do obsługi ruchu turystycznego w parkach narodowych. Na razie jednak – jak zaznacza PAP – brak jest decyzji o budżecie i kryteriach wsparcia. Ministerstwo klimatu i środowiska ma sfinansować zakup 16 kolejnych pojazdów.

Problemem nie jest wyłącznie liczba pojazdów. Elektromobilność w tak wymagającym terenie jak droga do Morskiego Oka wymaga odpowiedniego zaplecza. Tymczasem, jak informuje Portal Samorządowy, TPN nie prowadzi obecnie żadnych prac infrastrukturalnych związanych z reorganizacją ruchu. Nie powstaną przystanki przesiadkowe ani zaplecze techniczne dla busów elektrycznych, bez których system transportu mieszanego nie ma racji bytu.

Z perspektywy rozwoju elektromobilności to kolejny przykład, jak trudno przełożyć ambitne deklaracje na realne działania. Elektryczne busy miały być dowodem, że zeroemisyjny transport może funkcjonować także w parkach narodowych, ograniczając hałas i emisje w jednym z najbardziej obciążonych turystycznie miejsc w Polsce. Na razie jednak – jak zgodnie podają media – projekt zatrzymał się na etapie pilotażu.

Brak planowania i wdrożeń

W efekcie na trasie pozostają fiakrzy i ponad 300 koni. Przedstawiciele Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka podkreślają w rozmowach z PAP, że turyści wciąż bardzo chętnie korzystają z zaprzęgów, traktując przejazd nie tylko jako środek transportu, ale także element góralskiej tradycji. TPN przypomina jednocześnie, że dobrostan zwierząt jest monitorowany, a wieloletnie badania weterynaryjne nie potwierdzają tezy o systemowym przeciążaniu koni.

Historia elektrycznych busów do Morskiego Oka to jaskrawy obraz, że elektromobilność w obszarach chronionych nie rozbija się dziś o brak technologii, lecz o finansowanie, planowanie i konsekwencję we wdrażaniu decyzji. Dopóki te elementy nie zostaną domknięte, zeroemisyjny transport pod Tatrami pozostanie w sferze zapowiedzi i niedopowiedzeń niż stworzy realną alternatywnę dla istniejących form lokomocji na tatrzańskich szlakach turystycznych.

OW

REKLAMA