20 lat zamrożonych stawek
Cena badania technicznego samochodu osobowego w Polsce pozostaje niezmieniona od 2004 roku. W tym czasie średnie wynagrodzenie w kraju wzrosło ponad trzykrotnie, płaca minimalna aż o 3476 zł, a koszty prowadzenia działalności gospodarczej – od energii i czynszów po podatki – poszybowały w górę. Branża stacji kontroli pojazdów (SKP) od lat alarmowała, że przy obowiązujących stawkach działalność przestaje być opłacalna.
Właśnie ten obraz potwierdza najnowszy raport ITS – najobszerniejsza od lat analiza kosztów funkcjonowania SKP. Wydaje się, że dokument stał się podstawą decyzji ministerstwa i jasno pokazuje, że utrzymanie dotychczasowych opłat było nie do pogodzenia z rzeczywistością ekonomiczną.
Stacje pod kreską
Według ITS, średni roczny przychód jednej stacji kontroli pojazdów w 2024 r. wyniósł 461 595 zł, podczas gdy średnie koszty działalności sięgały 521 000 zł. Oznacza to roczną stratę na poziomie 59 332 zł dla przeciętnej stacji.
Instytut przeanalizował zarówno dane zagregowane dla wszystkich 5 429 działających stacji (stan na koniec ubiegłego roku), jak i szczegółowe koszty dziesięciu wybranych podmiotów (stacji). Wyniki obu wariantów były zbieżne – średnia strata oscylowała wokół 58–59 tys. zł. To oznacza, że sektor działa poniżej progu rentowności, a każda kolejna podwyżka płac minimalnych czy cen energii pogłębia deficyt.
Gdzie rosną koszty?
ITS prześledził strukturę wydatków SKP w latach 2004–2024 i najbardziej obciążające okazały się wynagrodzenia diagnostów – wzrost o 517 proc.; media i eksploatacja – wzrost o 339 proc.; legalizacja urządzeń i modernizacja obiektów – wzrost o 198 proc. oraz koszty nieruchomości i czynszów – wzrost o 205 proc.
Wyliczono, że średni miesięczny koszt wynajmu lokalu dla SKP w dużym mieście to dziś 8–12 tys. zł, a w mniejszych miejscowościach 4–7,7 tys. zł. Do tego dochodzą koszty doposażenia w nowoczesne urządzenia diagnostyczne – np. analizatory cząstek stałych, które wymagają rocznych nakładów rzędu 50 tys. zł.
Roczne opłaty administracyjne i regulacyjne (39–57 tys. zł), szkolenia, certyfikaty i aktualizacja oprogramowania (22–32 tys. zł) oraz ubezpieczenia (25–33 tys. zł) zamykają obraz działalności, która od lat balansuje na granicy opłacalności.
Malejąca liczba stacji, rosnąca liczba badań
Paradoks polskiego systemu badań technicznych polega na tym, że choć liczba badań rośnie – w latach 2021–2024 było ich więcej o 8–10 proc. – to liczba stacji spada. W 2021 roku działało 5 467 SKP, a trzy lata później już tylko 5 429. To efekt pogarszającej się kondycji finansowej przedsiębiorców, którzy nie chcą inwestować w deficytową działalność.
Autorzy raportu ITS ostrzegają, że jeśli sytuacja się nie zmieni, na rynku może dojść do dalszej redukcji stacji, odpływu wykwalifikowanych diagnostów i pogorszenia jakości badań. A to wprost przełoży się na bezpieczeństwo ruchu drogowego, bo stan pojazdów także przekłada się na wypadki (przyp. red.).
Polska a Europa: przepaść cenowa
Choć kierowcy w Polsce przez lata przyzwyczaili się do niskiej ceny przeglądu, w Europie jest to rzadkość. W Niemczech badanie kosztuje od 120 do 200 euro, w Austrii 60–80 euro, na Słowacji 100 euro, a w Czechach 65–95 euro. Nawet na Łotwie, gdzie dochody są znacznie niższe niż w Niemczech, kierowcy płacą 45 euro. Polska z ceną 98 zł (ok. 22 euro) pozostawała absolutnym ewenementem, który – jak pokazuje raport ITS – nie miał ekonomicznych podstaw.
Przypomnijmy, że podczas niedawnej konferencji prasowej wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec przyznał wprost, że – od dwóch dekad ceny były zamrożone, a koszty prowadzenia stacji wzrosły dramatycznie. Podwyżka do 149 zł to krok konieczny, aby stacje mogły funkcjonować i inwestować w nowoczesny sprzęt – stwierdził.
Na łamach elektormobilni.pl pisaliśmy także o tym, że resort zapowiada także wprowadzenie mechanizmu cyklicznej waloryzacji stawek, by w przyszłości uniknąć podobnego, dwudziestoletniego zastoju. Nowością ma być również system premiujący kierowców, którzy zdecydują się na wcześniejsze wykonanie badania – wówczas jego ważność zostanie wydłużona do 13 miesięcy.
Tabela: Badania techniczne – stare i nowe stawki (od września 2025)
| Rodzaj pojazdu | Dotychczasowa opłata | Nowa opłata (od IX 2025) |
| Samochód osobowy | 98 zł | 149 zł |
| Motocykl i motorower | 62 zł | ok. 95 zł |
| Samochód ciężarowy do 3,5 t | 98 zł | 149 zł |
| Autobus | 199 zł | ok. 299 zł |
| Pojazd z instalacją gazową | 162 zł | ok. 243 zł |
| Ciągnik rolniczy | 62 zł | ok. 95 zł |
Przegląd nie tylko dla kierowcy
Raport ITS podkreśla, że badania techniczne nie są wyłącznie formalnością dla właścicieli aut. To element systemu bezpieczeństwa ruchu drogowego, którego jakość spadała wraz z pogarszającą się sytuacją stacji. Brak środków na wymianę wyeksploatowanego sprzętu czy zatrzymanie doświadczonych diagnostów to realne ryzyko dopuszczania do ruchu pojazdów niespełniających norm.

Podwyżka do 149 zł nie rozwiąże wszystkich problemów branży, ale daje szansę na odwrócenie negatywnych trendów. ITS rekomenduje dodatkowo modernizację systemu nadzoru nad badaniami, wprowadzenie standardów unijnych dotyczących harmonogramu przeglądów (np. rzadsze badania w pierwszych latach użytkowania auta) i inwestycje w nowe technologie diagnostyczne.
Podwyżka dla wszystkich
Przypomnijmy, że podwyżka z 98 zł do 149 zł, dotyczy najczęściej wykonywanego badania, czyli – przeglądu samochodu osobowego. Jednak stawki wzrosną proporcjonalnie także dla innych pojazdów.
Przykładowo:
• za badanie motocykla i ciągnika rolniczego zapłacimy 94 zł zamiast 62 zł,
• przegląd auta z instalacją LPG będzie kosztował 245 zł zamiast 161 zł,
• badanie autobusu przeznaczonego do przewozu ponad 15 osób zdrożeje z 199 zł do 304 zł,
• kierowcy samochodów ciężarowych zapłacą od 234 zł do 269 zł, w zależności od masy pojazdu.
Najwięcej emocji budzą stawki dla samochodów z instalacją gazową. Sam koszt dodatkowego badania LPG wzrośnie z 63 zł do 96 zł, a po doliczeniu bazowej opłaty całość wyniesie niemal 250 zł.
Istotną zmianą będzie możliwość przeprowadzenia badania nawet 30 dni przed terminem, bez skracania okresu jego ważności. Dla kierowców planujących wyjazdy zagraniczne to spore ułatwienie.
W planach jest również wprowadzenie nowych narzędzi diagnostycznych, takich jak czujniki cząstek stałych, które pozwolą wykryć usunięte lub niesprawne filtry DPF w samochodach z silnikami Diesla. Ponadto, spóźnienie na przegląd będzie kosztować znacznie więcej – nawet trzykrotność standardowej opłaty, czyli w przypadku auta osobowego nawet 600 zł.
Eksperci podkreślają, że choć podwyżka może być bolesna, to jest konieczna, aby utrzymać sieć stacji kontroli pojazdów i zapewnić odpowiedni poziom bezpieczeństwa na drogach.

Po dwudziestu latach tanich przeglądów kierowcy będą musieli sięgnąć głębiej do kieszeni. Ale to właśnie ta zmiana – oparta na twardych danych najnowszej analizy ITS – ma sprawić, że system badań technicznych w Polsce przestanie się chwiać, a stacje odzyskają zdolność do inwestowania i utrzymania jakości usług. A to w dłuższej perspektywie oznacza nie tylko wyższy koszt dla kierowcy, ale i większe bezpieczeństwo dla wszystkich uczestników ruchu.
Oskar Włostowski

