Analiza JATO Dynamics

Dlaczego ceny aut w Europie rosną?

Klienci, którzy jeszcze kilka lat temu mogli wybierać między małym SUV-em a kompaktem, dziś często muszą zadowolić się podstawowym modelem miejskim – o ile w ogóle zdecydują się na zakup
Źródło zdjęcia: Maciej Gis

– Europejski rynek samochodów osobowych w stanie dynamicznej transformacji
– Sektorem wstrząsnęły: pandemia, zerwane łańcuchy dostaw, niedobory półprzewodników, napięcia geopolityczne, rewolucja elektromobilności i coraz restrykcyjne regulacje klimatyczne
– Producenci samochodów podnoszą ceny i próbują utrzymać się na powierzchni
– Średnie ceny aut w popularnych segmentach wzrosły od 2018 roku o ponad 30 proc.

Standard zmienił się w luksus

Z analizy przeprowadzonej przez JATO Dynamics wynika niezbicie, że samochody w Europie są dziś znacznie droższe niż jeszcze kilka lat temu. Średnie ceny aut w popularnych segmentach wzrosły od 2018 roku o ponad jedną trzecią. Co ważne, wzrosty te nie rozkładały się równomiernie – zarówno pomiędzy krajami, jak i pomiędzy segmentami, a nawet nadwoziami. Niestety, to, co kiedyś było standardem, dziś staje się luksusem.

Cztery filary rynku

Przedmiotem analizy JATO znalazły się cztery kluczowe segmenty, które odpowiadają za około 60 proc. całej sprzedaży aut na największych europejskich rynkach – w Niemczech, Francji, Włoszech i Wielkiej Brytanii. To klasyczne auta miejskie (segment B), małe SUV-y (segment B – SUV), kompakty (C1, czyli auta kompaktowe) i kompaktowe SUV-y (SUV-y z segmentu C1). To właśnie te kategorie najmocniej odczuły zmiany rynkowe ostatnich lat, takiej jak odejście od diesli, boom na SUV-y, przyspieszona elektryfikacja.

Analiza rok po roku pokazuje, że szczyt wzrostów cen przypadł na lata 2020–2022. W 2020 roku najmocniej podrożały auta miejskie – średnio o 10 proc. względem roku wcześniejszego, co przełożyło się na wzrost o 1800 euro. Rok później najszybszy wzrost zanotowały kompakty (+12 proc. i aż 3500 euro w górę). W 2022 roku najwyraźniejszy skok cen dotknął SUV-y kompaktowe (+10 proc., czyli ok. 3100 euro). W przypadku B-SUV-ów nie odnotowano jednorazowego piku, lecz raczej systematyczny, coroczny wzrost w granicach 6–7 proc. – przekonują eksperci JATO.

Co pokazuje porównanie 2018 do 2024 roku?

Jeśli spojrzymy na to zagadnienie szerzej, czyli na cały siedmioletni okres, to skala zmian jest jeszcze bardziej uderzająca. Ceny samochodów miejskich w segmentach B wzrosły średnio o 34 proc., kompaktów – o 36 proc. W liczbach bezwzględnych oznacza to średni wzrost cen o 5900 euro w przypadku najmniejszych aut i aż o 10 100 euro dla kompaktowych SUV-ów.

KNM 2025: Katowice tegoroczną stolicą elektromobilności. Nowości, trendy, wyzwania. Przyszłość jest bezemisyjna – zobacz! 
 

Warto zauważyć, że wszystkie segmenty poruszały się po podobnej trajektorii – największe skoki cen miały miejsce w latach 2020–2022. To sugeruje, że czynniki wpływające na ceny miały charakter systemowy, a nie specyficzny dla danej klasy – producenci reagowali globalnie na rosnące koszty surowców, komponentów i produkcji, a jednocześnie próbowali utrzymać marże.

SUV vs. tradycyjne nadwozia – kto zyskał?

SUV-y od zawsze były droższe od swoich odpowiedników w klasycznych nadwoziach, ale zmieniała się skala tej różnicy. W segmencie B różnica procentowa między SUV-em a zwykłym hatchbackiem wahała się od 27 proc. do 33 proc. W 2021 roku była najniższa, ale w 2024 wróciła do poziomu z 2018–2019. Problem w tym, że wartości bezwzględne poszły znacząco w górę – różnica w cenie wzrosła z 5700 do 7700 euro.

W przypadku kompaktów (C1) różnice były znacznie mniejsze – od 9 do… -1 proc., bo w 2021 roku SUV-y i kompakty kosztowały niemal tyle samo. Teraz różnica znów wynosi około 3300 euro, ale wcześniej było to 2500. A więc: mimo że procentowe różnice wróciły do normy, to realna bariera cenowa dla klientów znacząco się powiększyła.

Dlaczego ceny aut w Europie rosną? - Mercedes eqs 22c0287 018 5
Mercedes EQE. Fot Mercedes-Benz

Zacierające się granice segmentów – pojawia się zjawisko „migracji cen”

Jednym z najbardziej wymownych zjawisk jest tzw. migracja cenowa. Dzisiejsze miejskie auta kosztują tyle, co SUV-y w tym samym segmencie kilka lat temu. A kompakty osiągnęły poziomy cenowe zarezerwowane kiedyś dla SUV-ów kompaktowych. Przykładowo: auto z segmentu B w 2024 roku kosztuje tyle, co SUV z segmentu B w 2018–2019. Kompakty tradycyjne dogoniły ceny kompaktowych SUV-ów z lat 2021–2022. W przypadku segmentu B ta „migracja” trwała pięć lat, w przypadku C1 – zaledwie dwa.

Co ciekawe, konwergencja cen dotyczy głównie SUV-ów. W 2024 roku B-SUV kosztuje tyle, co C1 SUV w latach 2020–2021 – dawny dystans 5000 euro praktycznie się zatarł. W segmencie klasycznych nadwozi różnice pozostały bardziej wyraźne – przekonują analityce JATO.

Ceny rosną, a wybory komplikują

Wszystkie te zmiany prowadzą do jednej konkluzji, a mianowicie, że ceny na europejskim rynku motoryzacyjnym nie tylko wzrosły, ale też skomplikowały ścieżki zakupowe klientów. Różnice między segmentami są dziś większe niż kiedykolwiek, nawet jeśli procentowo wróciły do wcześniejszych norm. Klienci, którzy jeszcze kilka lat temu mogli wybierać między małym SUV-em a kompaktem, dziś często muszą zadowolić się podstawowym modelem miejskim – o ile w ogóle zdecydują się na zakup.

Dla producentów to jasny sygnał – trzeba zrewidować pozycjonowanie marek i modeli, lepiej rozumieć granice akceptowalności cenowej i coraz częściej uwzględniać alternatywne formy użytkowania pojazdów – leasing, subskrypcję czy współdzielenie. Nie ma co ukrywać, że rynek samochodów w Europie uległ trwałemu przeobrażeniu i to nie tylko ze względu na technologie, ale przede wszystkim przez z uwagi na zmieniającą się relację między ceną i oczekiwaniami klientów.

OW

REKLAMA