Jaki jest główny cel rządowych dopłat w Polsce do zakupu aut elektrycznych? Przede wszystkim chodzi o to, by modele zeroemisyjne częściej pojawiały się na drogach, bo minimalizuje to negatywny wpływ motoryzacji indywidualnej na środowisko. Nie da się jednak ukryć, że mimo dopłat, skutecznie zmniejszających ceny nowych aut na prąd, wciąż nie są dostępne dla każdego. Wysoka cena wciąż pozostaje ważną barierą powstrzymującą klientów przed przesiadką na elektromobilność. Nie jest to oczywiście główny czynnik hamujący zmiany – inne to m.in. niewystarczająca sieć ładowarek czy zbyt mały zasięg dostępnych aut – ale z pewnością niezwykle istotny.
Dopłaty do aut używanych
Czy dopłaty lub innego rodzaju ulgi powinny obowiązywać również w przypadku samochodów z drugiej ręki? Zerknijmy, jak sprawa wygląda w Stanach Zjednoczonych. Rząd federalny ustanowił tam niedawno nowe prawo. Według niego nabywcy takich pojazdów mogą liczyć na zwrot podatku. Trzeba jednak spełnić konkretne warunki. Jakie? Sprawdźmy.
Ulga podatkowa do 4000 USD
W przypadku nowych samochodów elektrycznych, hybrydowych i zasilanych ogniwami paliwowymi maksymalna wysokość federalnej ulgi wynosi 7500 dolarów. Jeśli chodzi o auta używane, to maksymalnie 4000 dolarów. Nie może to być jednak więcej niż 30 proc. ceny auta. Maksymalna kwota, za jaką można kupić samochód, to 25 000 dolarów. Według dzisiejszego kursu amerykańskiej waluty, to 103 383 zł. Ulga podatkowa oznacza, że na koniec roku obniża się o daną kwotę podstawa opodatkowania. Nie otrzymuje się jednak zwrotu w postaci gotówki.
Maksymalna cena samochodu to jednak dopiero początek wymagań. Auto musi być starsze co najmniej o 2 lata modelowe od roku, w którym podatnik ubiega się o ulgę. Przykładowo, auto kupione w 2023 roku musi być z roku modelowego 2021 lub starsze. Kupujący musi być osobą fizyczną (czyli ulga nie obejmuje np. przedsiębiorstw, które specjalizują się w handlu samochodami) i nie może być pierwszym właścicielem pojazdu. Nie może też być osobą pozostająca na utrzymaniu innej osoby.
Kryterium dochodowe
Dochód brutto wnioskującego nie może przekraczać 75 tysięcy dolarów dla osób fizycznych i 150 tysięcy dla małżeństw rozliczających się wspólnie.
Co ważne, auto nie może być kupione od prywatnego sprzedawcy. Zakupu należy dokonać u certyfikowanego dealera, auto musi być przeznaczone do użytku na terenie Stanów Zjednoczonych, a jego masa własna nie przekracza 6350 kg. O ulgę można ubiegać się raz na trzy lata, a dany samochód może być nią objęty tylko raz. Można otrzymać ulgi także na hybrydy, ale musi być to samochód z akumulatorem o pojemności co najmniej 7 kWh. W grę wchodzą również auta FCV, czyli zasilane wodorowym ogniwem paliwowym. Ulgi obejmują auta, które już są w posiadaniu właścicieli, ale zostały kupione nie wcześniej niż 1 stycznia tego roku.
Jakie samochody kwalifikują się do ulgi?
Co chyba najbardziej interesujące w tej sprawie, amerykańscy klienci muszą wybrać samochód z listy modeli, które kwalifikują się do programu. Dlaczego? Chodzi o wewnętrzne, amerykańskie przepisy, według których określony procent części auta musi pochodzić z USA – a nie, przykładowo, z Chin. Obecnie próg to 50 proc. amerykańskich elementów, ale w kolejnych latach będzie on podnoszony, aż do 100 proc. w latach 2029-2032. Istnieje też wymóg określający, że dany procent minerałów krytycznych znajdujących się w akumulatorze samochodu musi zostać wydobyty lub przetworzony na terenie USA lub kraju, z którym USA podpisały umowę o wolnym handlu. W 2023 r. to 40 proc., a w latach 2027-2032 będziemy mówić aż o 80 proc.
Lista samochodów obejmuje (mówimy o modelach elektrycznych) m.in. takie samochody, jak: Audi e-tron, BMW i3, Chevrolet Bolt i Spark, Fiat 500e, Ford Focus Electric, Ford Mustang Mach-E, Hyundai Ioniq BEV, Hyundai Kona Electric, Kia Soul i Niro EV, Mercedes B, Mini Cooper SE, Nissan Leaf, Polestar 2, Porsche Taycan, Smart Coupe EV, EQ Fortwo i Cabrio EV, Tesla Model 3, S, X, Y i Roadster, a także Toyota RAV4 EV, Volkswagen e-Golf, ID.4, Volvo XC40 Recharge.
Należy oczywiście pamiętać, że nie wszystkie modele z listy będą spełniać wymagania dotyczące ceny – czyli że będą kosztować więcej niż 25 000 dolarów. O ile jednak trudno oczekiwać, by Porsche Taycan czy Audi e-tron zmieściły się w limicie, o tyle w przypadku klientów zainteresowanych Nissanami Leafami czy VW e-Golfami kwestia ulg podatkowych może być kusząca. Amerykanie chronią swój rynek i na ulgi nie „łapią się” żadne auta chińskie.
Dopłaty do używanych elektryków w Polsce
Napisałem do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – czyli do organu, który w Polsce zajmuje się dopłatami w ramach programu „Mój Elektryk” – z pytaniem na temat ewentualnych dopłat do elektrycznych samochodów używanych w naszym kraju. „Przepisy regulujące działalność Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej nie przewidują możliwości objęcia wsparciem używanych samochodów elektrycznych” – przeczytałem w odpowiedzi od Eweliny Steczkowskiej, rzeczniczki prasowej NFOŚiGW.
„Stąd Pkt 7.5 programu „Mój Elektryk” stanowi, że dofinansowane są przedsięwzięcia polegające na zakupie/leasingu nowego pojazdu zeroemisyjnego. Tego zapisu nie można zmienić uchwałą Zarządu ze względu na przepisy POŚ stanowiące podstawę do udzielania dofinansowania na zakup pojazdów elektrycznych: Art. 401c ust. 9c pkt 9. Środki NFOŚiGW (…) przeznacza się na dofinansowanie zakupu nowych pojazdów lub jednostek pływających zasilanych biopaliwami ciekłymi, sprężonym gazem ziemnym (CNG) lub skroplonym gazem ziemnym (LNG), w tym pochodzącym z biometanu, lub wodorem, lub wykorzystujących do napędu energię elektryczną.” – przeczytałem w odpowiedzi.
Brak woli
Również Ministerstwo Klimatu i Środowiska w medialnych wypowiedziach na ten temat podkreśla, że prace nad dopłatami do aut z drugiej ręki nie są prowadzone. Głownie dlatego, że wcześniejsze ustalenia z Komisją Europejską wykluczają taką możliwość. Nie do końca. W Europie funkcjonuje program dopłat do pojazdów bezemisyjnych, które nie są nowe. W Niemczech można liczyć nawet na 6 tys. euro, a w Niderlandach na 2 tys. euro. Dopłaty oferują także Litwa i Francja. Wygląda jednak na to, że – przynajmniej jak na razie – kwestia dopłat do używanych samochodów elektrycznych w Polsce nie jest brana pod uwagę. To po części kwestia formalna, ale przede wszystkim chodzi raczej o brak woli wprowadzenia takich przepisów ze strony rządzących. Gdyby im na tym zależało, aktualne zapisy dałoby się z pewnością szybko zmienić.
Podsumowanie
Możemy patrzeć na Amerykanów i inspirować się dwojako. Po pierwsze, być może kwestia ulg podatkowych zamiast dopłat do zakupu sprawdziłaby się i w Polsce. Po drugie, jeśli rzeczywiście mamy powiększać park aut EV w kraju, dopłaty do tańszych aut elektrycznych mogłyby mieć sens. Póki co pozostaje nam jednak skupić się na nowych. Ich ceny powoli zrównują się ze spalinowymi… głównie dlatego, że kwoty, jakie trzeba zapłacić za auta ICE wciąż rosną.
Mikołaj Adamczuk