Czy warto zagłębić się w świat litu i zobaczyć go oczami Łukasza Bednarskiego, autora książki „Lit: złoto przyszłości”? Ta opowieść choć mogła być technologiczną epopeją prowadzi nas w zupełnie inną stronę … stronę podstaw, które należy poznać.
Książka autorstwa Łukasza Bednarskiego, to pozycja w dużej mierze poświęcona historii, polityce i gospodarce. Autor starał się w jak najbardziej prosty i przystępny sposób przestawić, dlaczego temat litu jest tak palący i walka o dominację w tym zakresie jest tak kluczowa dla supermocarstw. Okazuje się najwięksi wcale nie rozdają tu kart.
Należy zaznaczyć, że książka ułożona jest w dość logiczny sposób. Bardzo dobrze czyta się rozdziały poświęcone sprawom geopolitycznym. Czytelnik bez wątpienia będzie w stanie poszerzyć wiedzę o systemie gospodarczym Chin, jak też o wielu mniejszych graczach w zakresie litu, czyli Europie i Ameryce Północnej. Interesującym i dobrze opracowanym jest także wątek Ameryki Łacińskiej oraz opis, jak sprawy polityczne przyczyniły się do ukształtowania obecnych podziałów światowych, jeżeli chodzi o litowych potentatów.
Kobaltowy wątek
Co ciekawe, autor odnosi się również do kobaltu. Kolejnego istotnego pierwiastka w bateriach stosowanych w pojazdach elektrycznych. Opisuje również Demokratyczną Republikę Kongo, w której wydobywa się ponad połowę światowej produkcji tego metalu, wskazane m.in. kwestie etyczne przy jego wydobyciu. Wyczuć można, że kwestia „rzemieślniczej pracy” w przypadku wydobyciu kobaltu jest dla autora ważnym aspektem, a mimo to jest on opisany dość pobieżnie.
Można też odnieść wrażenie, że momentami zabrakło konsekwencji w skupieniu uwagi na istotnych zagadnieniach związanych z tym materiałem i położono duży nacisk na ogólnym opisaniu zagadnienia. To przyczynia się do sytuacji, w której czytelnik zainteresowany danym wątkiem może czuć niedosyt informacji, a w innym przypadku jest ich przesyt. Dobrym tego przykładem jest aspekt Julio Ponce Lerou – ważnego w pewnym momencie gracza na chilijskim rynku surowców, który zasłynął przez koneksje rodzinne z dyktarorem Augusto Pinochetem. Choć jest to ważna informacja, to w tekście ten wątek pojawia moim zdaniem zbyt często. Niepotrzebnie.
Nie bez błędów
Choć w „Lit: złoto przyszłości?” autor nie uniknął błędów oraz stwierdzeń, które można uznać za kontrowersyjne, to jest to wartościowa lektura. Plusem są bez wątpienia liczne odniesienia do literatury czy źródeł, na których się opierał (zajmują one ok. 20 proc. książki!). To pokazuje jak dużo czasu Łukasz Bednarski poświęcił na research.
To co jeszcze jest warte podkreślenia to fakt, że pozycja została oparta na źródłach bez zbędnych (zbyt wielu), indywidualnych dygresji i opinii. O nie autor pokusił się tak naprawdę dopiero pod koniec, kiedy kreśli zarys przyszłości (trochę „doklejona” część w stosunku do wcześniejszych rozdziałów), gdzie jest więcej wizji autora na temat przyszłości. Jednak całość jest stworzona w taki sposób, aby to czytający mógł wypracować własne zdanie na temat litu czy kobaltu, jak też przemysłu bateryjnego.
Kolejne pozycje uzupełnią wiedzę
Podsumowując, książka „Lit: złoto przyszłości?” nie jest technicznym dziełem ze wzorami i wyjaśnieniem tematu, dlaczego jest on wykorzystywany w tych a nie innych elementach baterii. I chyba nie o to chodziło. Na te aspekty autor przeznaczył dosłownie kilkanaście stron i nie zagłębiał się w nie nadmiernie. Lwią część książki stanowi opowieść o walce o wpływy i dominację gospodarczą nad sektorem. Jest to zdecydowanie najciekawszy wątek.
Książka Łukasza Bednarskiego będzie przyjemnym dodatkiem do spokojnego wieczoru w domowym zaciszu, która wprowadzi nas w świat litu, ale co warto podkreślić nie odpowie na wiele kluczowych zagadnień dotyczących tego surowca. Poszerzenie wiedzy wymagać będzie tym samym sięgnięcia po inne, „litowe” pozycje książkowe.
Maciej Gis