Podpisana właśnie umowa o finansowaniu, ma wesprzeć dekarbonizację transportu w UE i jednocześnie pomóc Volvo osiągnąć cel produkcji pojazdów elektrycznych do 2030 r. Europejski Bank Inwestycyjny będzie wspierać w ten sposób rozwój nowej, w pełni elektrycznej platformy samochodowej, a także niezbędne badania oraz wdrożenie inteligentnych, oszczędnych (m. in. w kontekście surowców krytycznych), zaawansowanych technologii produkcyjnych dla samochodów elektrycznych.
Oczekuje się, że projekt zaowocuje jeszcze bezpieczniejszymi i bardziej zrównoważonymi technologiami dla pojazdów elektrycznych, w tym zmniejszoną masą i szybszym ładowaniem, co może pomóc w obniżeniu barier w zakupie samochodu elektrycznego. W związku z tym operacja jest w pełni zgodna z celem EBI, jakim jest finansowanie sprawiedliwego i szybkiego przejścia na gospodarkę o zerowej emisji netto, zarówno w Europie, jak i na całym świecie.
Komentarz
Unia Europejska wprowadza coraz bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące ochrony środowiska w transporcie drogowym. Docelowo wszystkie nowe pojazdy osobowe miałby być wolne od emisji do połowy następnej dekady.
Jednocześnie deklaruje wsparcie dla producentów unijnych związanych z „zieloną branżą samochodową”, wpierając ich badania, rozwój oraz chroniąc za pomocą m.in. ceł. Przykładem umowa o handlu na linii Unia Europejska (UE) – Wielka Brytania (WB). Od 1 stycznia 2024 r. w życie miały wejść przepisy w myśl, których, tylko te samochody elektryczne, których komponenty pochodzą z 45 proc. wartości z UE lub Wielkiej Brytanii, miały być sprzedawane bezcłowo na linii UE – WB (w przypadku baterii kwota ta miała wynosić nawet 60 proc.). Jeśli tak by nie było, opłaty celne w wysokości dziesięciu procent powinny zostać nałożone. Polityka ta ma mieć na celu promowanie rozwoju europejskiego łańcucha dostaw akumulatorów.
W grudniu podpisana został jednak umowa z Wielką Brytanią, w ramach, której wydłużono okres przejściowy dotyczący wprowadzenia o trzy lata. Obie strony odetchnęły, a według wyliczeń unijni producenci zaoszczędzili dzięki temu około 5 mld euro.
O wiele większe zagrożenie niż z Wysp płynie jednak zza Wielkiego Muru. Tanie chińskie elektryki i ich zaawansowana technologia oraz dominacja na rynku bateryjnym zagrażają w sposób bezpośredni unijnej branży samochodowej związanej z paliwami alternatywnymi.
W październiku Komisja Europejska wszczęła nawet dochodzenie z własnej inicjatywy (ex officio), po zgromadzeniu dowodów na to, że niedawny wzrost przywozu pojazdów elektrycznych z Chin stanowił zagrożenie gospodarcze dla tej gałęzi unijnego przemysłu. Zgodnie z wymogami prawnymi UE i WTO, przed rozpoczęło się dochodzenie odbyły się konsultacje z rządem chińskim.
Dochodzenie zostanie zakończone w terminie maksymalnie 13 miesięcy od wszczęcia. Jeżeli prawnie jest to uzasadnione, wszelkie tymczasowe cła antysubsydyjne mogą zostać nałożone w ciągu 9 miesięcy od wszczęcia postępowania.
Jak do tego ma się gigantyczna dotacja z EBI dla Volvo Car Corporation, trudno powiedzieć. Szwedzka firma działa od 1927 roku i ma siedzibę w Goeteborgu, ale jest własnością chińczyków. W 2010 roku Volvo Car Corporation został przejęty przez koncern Geely. Z jednej strony KE chce wiec wspierać europejski przemysł związany z branżą samochodową z drugiej zaś EBI – będące „bankiem klimatycznym Unii Europejskiej” wzmacnia chińskiego giganta, który bądź, co bądź jest jego bezpośrednią konkurencją.
Rafał Wąsowicz