Powyborczy kurz za Oceanem powoli opada. Sondaże wskazywały, że tegoroczny wyścig o Biały Dom będzie niezwykle zacięty. W końcu okazało się jednak, że Donald Trump uzyskał znaczną, czy raczej miażdżącą przewagę nad Kamalą Harris. Jaka będzie druga kadencja Trumpa? To pytanie zadaje dziś sobie cały świat. O ile w przypadku wygranej Kamali Harris można by się spodziewać, że polityczna linia Waszyngtonu raczej się nie zmieni – Harris była przecież przez ostatnie lata wiceprezydentem – o tyle plany Trumpa pozostają zagadką. Owszem, zasiadał już w Gabinecie Owalnym, nawet najwięksi eksperci od spraw amerykańskich nie są jednak pewni, jakie będzie podejmować decyzje – czy to w sprawie polityki zagranicznej, pomocy Ukrainie, czy też w kwestiach gospodarczych. Wielu wskazuje, że ostre opinie, które Trump wygłaszał podczas kampanii wyborczej, były tylko „wabikami” na wyborców, a realne działania prezydenta i jego współpracowników, będą inne. Jedno jest pewne – działania kontrowersyjnego biznesmena są nacechowane pewną nieprzewidywalnością. Biorąc pod uwagę, że mówimy o czołowym, światowym mocarstwie, może to spędzać sen z powiek niejednemu politykowi czy przedstawicielowi biznesu.
Trump a elektromobilność
Jakie będzie podejście Donalda Trumpa do kwestii samochodów elektrycznych – tych amerykańskich, europejskich oraz chińskich? W poprzedniej kadencji tego polityka (podczas której zmienił on zresztą kilka przepisów celnych wprowadzonych przez jego poprzednika, Baracka Obamę), auta EV nie były jeszcze tak znaczące na rynku. Teraz, to jedna z czołowych kwestii, a od decyzji amerykańskiego prezydenta zależy przyszłość firm wartych miliardy. Odpowiedź nie jest jednak jednoznaczna.
Z jednej strony, Donald Trump dał się poznać jako osoba – delikatnie mówiąc – sceptyczna wobec tego typu technologii i przepisów, które ją promują. W grudniu 2023 roku powiedział, że pomoc dla tej gałęzi przemysłu to „szaleństwo samochodów elektrycznych”, a ich zwolennicy powinni „gnić w piekle”. W lipcu tego roku zaatakował chińskie pojazdy elektryczne, mówiąc, że są one częścią „bezsensownych nowych pomysłów na zielone oszustwa” i że zniweczy te plany, gdy tylko wygra. “Zakończę politykę pojazdów elektrycznych pierwszego dnia, ratując tym samym przemysł motoryzacyjny przed całkowitym zniszczeniem i oszczędzając amerykańskim klientom tysiące dolarów za samochód” – powiedział.
„Szalona polityka Joe Bidena”
Takie poglądy stanowią kontrast wobec działań administracji Joe Bidena. Za jego kadencji w sektor pojazdów elektrycznych zainwestowano miliardy dolarów. Biden rozpoczął także budowę sieci ładowarek w całym kraju. Jednocześnie, postępy w tej sprawie były powolne, a niedostateczny rozwój infrastruktury jest w badaniach wskazywany jako jeden z najważniejszych czynników hamujących sprzedaż EV za Oceanem. Demokraci obiecali zbudować 500 000 ładowarek. Eksperci liczą, że tak naprawdę, potrzebne byłoby… 28 milionów takich urządzeń.
Jednym z głównych działań ustępującej administracji w Waszyngtonie było podpisanie ustawy przewidującej ulgę podatkową dla nowych nabywców pojazdów elektrycznych.
Między innymi dzięki temu, w zeszłym roku po raz pierwszy sprzedano w USA ponad milion samochodów elektrycznych. W ciągu roku sprzedaż aut EV wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 55%. Dopłaty sięgały 7500 USD przy zakupie auta nowego i 4000 USD przy pojazdach używanych.
Analitycy spodziewają się, że w tym roku statystyki sprzedaży samochodów na prąd będą dalej wzrastać. Zdaniem wielu z nich, „rozpęd” na rynku EV zbliża się do punktu krytycznego, w którym nawet wycofanie wsparcia rządowego nie spowolni wzrostu sprzedaży
Krwawa kąpiel motoryzacji
Donald Trump podaje, że zakończy „szaloną politykę Joe Bidena” w tej kwestii. Obliczył, że koszt rozbudowy infrastruktury opiewa na 9 bilionów dolarów – ale zarówno biznes, jak i ustępująca administracja USA nie podają takich liczb. Prezydent-elekt mówi, że dalsza adopcja aut elektrycznych przyniesie „krwawą kąpiel” w amerykańskim przemyśle motoryzacyjnym. Powtarza także popularne mity na temat aut EV, podając, że „nie działają w chłodne dni” i nie nadają się do podróżowania na dalekie dystanse.
„Pomimo pesymistycznego spojrzenia na obecne i przyszłe środowisko sprzedaży pojazdów elektrycznych, rosnąca większość dealerów uważa, że tworzenie przez rząd zachęt do sprzedaży pojazdów elektrycznych ma pozytywny wpływ na sprzedaż” – powiedział cytowany przez portal drive.au rzecznik Cox Automotive Inc, firmy badawczej z branży motoryzacyjnej z siedzibą w Atlancie.
Trump a Chiny
Podczas swojej poprzedniej kadencji, w 2018 roku, Trump nałożył nowe cła na chińskie towary, co w konsekwencji wpłynęło na przemysł części samochodowych i komponentów akumulatorowych.
Wiele wskazuje, że teraz będzie obchodził się z chińskim rywalem jeszcze ostrzej. W mediach przed wyborami można było znaleźć tytuły, w których opisano, że „Chiny bardziej boją się wygranej Trumpa”. W kampanii zaproponował on więcej ceł, 60-procentową taryfę na cały chiński import i 100-procentową taryfę na wszystkie samochody wyprodukowane poza Stanami Zjednoczonymi.
Trump argumentuje takie poglądy i działania ochroną swojego kraju, stwierdzając, że „przywracamy miejsca pracy do USA i nie pozwolimy, aby nieuczciwe praktyki to podważyły”.
Jednocześnie, program wsparcia dla produkcji w USA i zachęt do przenoszenia fabryk za Ocean może – owszem – pobudzić przemysł, ekonomiści obliczają jednak, że wraz z inną propozycją podatkową Trumpa, może kosztować Amerykanów nawet 500 miliardów dolarów rocznie.
„Chińczycy rozumieją, że bez względu na to, kto wygra wybory w USA, konflikt między Pekinem, a Waszyngtonem będzie eskalował. Ale bardziej obawiają się powrotu nieprzewidywalnego Trumpa niż kontynuacji dotychczasowej polityki przez Harris” – tak w rozmowie z money.pl wypowiedział się Maciej Kalwasiński, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich. Dodał również, że w związku z nienajlepszą kondycją chińskiej gospodarki „wojna handlowa to ostatnie, czego Pekin potrzebuje”. Jednocześnie, fakt, że Trump grozi wojną handlową nie tylko Chinom, ale i swoim sojusznikom z UE czy z Azji, pasuje Państwu Środka, zabiegającemu o to, by w starciu gospodarczym między USA a Chinami, inne państwa zachowały neutralność.
Trump a UE
100-procentowe cło na samochody produkowane poza Stanami Zjednoczonymi uderzy (o ile faktycznie zostanie wprowadzone) również w producentów europejskich. Z punktu widzenia nowego (czy raczej „nowego-starego”) amerykańskiego prezydenta, polityka handlowa Wspólnoty także stanowi zagrożenie dla amerykańskiej gospodarki i miejsc pracy. Nie warto spodziewać się przychylnego klimatu nie tylko dla takich firm, jak BYD czy Geely, ale również Volkswagen czy BMW… chyba że produkują w Stanach Zjednoczonych.
Tymczasem USA i Wielka Brytania są obecnie kluczowymi rynkami dla europejskich pojazdów hybrydowych i elektrycznych. Eksport wzrósł z zaledwie 2 procent w 2017 r. do 26 procent w 2023 r. i obecnie uważa się, że jest wart prawie 7 miliardów euro.
Inwestorzy obawiają się, że nowe przepisy mogą zagrozić rozwojowi rynku samochodów elektrycznych i hybrydowych, jednocześnie zwiększając i tak już rosnącą konkurencję ze strony chińskich produktów. Już dziś auta europejskie są w niekorzystnej sytuacji w stosunku do tych wyprodukowanych w USA – właśnie za sprawą wspomnianej ustawy o redukcji inflacji, dzięki której auta ze Stanów Zjednoczonych klienci mogą kupić ze znaczącymi ulgami. Gdyby wygrała Kamala Harris, kontynuacja takiego wsparcia byłaby niemal pewna – co zresztą kandydatka Demokratów zapowiadała w kampanii. Nie wygrała i teraz może się ono zakończyć, ale wysokie cła to najpewniej jeszcze gorsza wiadomość dla europejskich producentów.
Donald Trump a Elon Musk
Przyszły, 47. prezydent USA nie stroni od mocnych komentarzy na temat aut elektrycznych, rozpowszechnia także na ich temat mity i demonizuje tę kwestię. Jednocześnie nie jest tajemnicą, że jego wielkim zwolennikiem jest Elon Musk, szef firmy Tesla. Mówi się, że to właśnie wysiłki Muska – który jest także (a w tej sytuacji nawet „przede wszystkim”) właścicielem platformy X, czyli dawnego Twittera – znacząco ułatwiły drogę Trumpa do wyborczego zwycięstwa. Musk miał tak zarządzać treściami na portalu, by działało to na korzyść polityka-biznesmena, a nie kandydującej wiceprezydent.
Poza tym, Musk przelał łącznie ponad 100 milionów dolarów na kampanię Trumpa. Po takim zastrzyku funduszy, stanowisko 78-latka w kwestii aut EV złagodniało. „Jestem za samochodami elektrycznymi – muszę być, ponieważ Elon bardzo mocno mnie poparł” – przyznał Trump swoim zwolennikom na wiecu w Atlancie w stanie Georgia. Nie jest wykluczone, że Musk, który nieustannie walczy z agendami rządowymi (czy raczej one z nim) administracji Joe Bidena w uznaniu zasług, znajdzie swoje miejsce w administracji Trumpa. Wizjoner ma być ponoć szefem Departamentu Efektywności Rządowej. Podczas październikowego wiecu zadeklarował cięcie wydatków na kosmicznym poziomie 2 bln dolarów! Właściciel X już korzysta z wygranej Trumpa. W ostatnią środę ceny akcji Tesli wzrosły o 14%.
Jest to najpewniej związek czysto transakcyjny między dwoma biznesmenami. Trump w ostatnich wypowiedziach przyznawał, że “nie ma wyboru.” Dodał, że pojazdy elektryczne są „odpowiednie dla małej części populacji”. Przekazał także, że „chce, aby każdy typ samochodu, jaki można sobie wyobrazić, był dostępny”.
Podsumowanie
Nowy prezydent USA z pewnością nie jest zwolennikiem ani aut elektrycznych, ani rządowego wsparcia przy ich popularyzacji. Musi jednak liczyć się ze swoim wpływowym zwolennikiem, jakim jest szef czołowej firmy z branży elektromobilności na świecie. Za rządów Trumpa należy spodziewać się ochrony amerykańskiego rynku. To zła wiadomość dla producentów z Chin, ale również dla tych z Europy. Unijnych dyplomatów czeka z pewnością wiele trudnych wizyt w Waszyngtonie. To w dużej mierze od ich wysiłków zależy, czy branża przejdzie przez te rządy suchą stopą, a może nawet na nich zyska. Rządy Trumpa będą stanowić wyzwanie, ale przy umiejętnym rozegraniu sprawy, „sojusznicza” Europa może obrócić sytuację na swoją korzyść, osłabiając chińskich rywali. Poza tym, warto dodać, że o tym, jak naprawdę będą wyglądać działania nowej władzy w Białym Domu, wie chyba tylko sam Donald Trump. Choć przy jego zmienności i to nie jest pewne. Pewne jest to, że i Trump i Musk potrafią liczyć pieniądze. Duże pieniądze. Ów fakt może być dla rozwoju elektromobilności również w globalnej skali przysłowiowym “światełkiem w tunelu”. Trudno nie odnieść wrażenia, że Elon Musk, inwestując w Donalda Trumpa, być może zrobił interes życia. Czy to się potwierdzi? Czas pokaże.
MA