Po kolei
W Stanach Zjednoczonych ruszyło śledztwo w sprawie oprogramowania Tesli „Full Self-Driving” (FSD). Amerykańska agencja bezpieczeństwa drogowego NHTSA bada niemal 2,9 miliona samochodów, po tym jak pojawiły się doniesienia, że system potrafi wykonywać nielegalne lub niebezpieczne manewry, takie jak przejeżdżanie na czerwonym świetle czy zmiana pasa ruchu pod prąd – pisze agencja Reuters.
Tymczasem Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu (ETSC) wzywa Unię Europejską do natychmiastowej reakcji – stworzenia niezależnej agencji ds. oceny i kontroli systemów wspomagania jazdy (takiej, jak w Polsce Centrum Kompetencji Pojazdów Autonomicznych i Połączonych, należące do ITS – pisaliśmy o tym niedawno na łamach elektromobilni.pl – przyp. red.), zanim na Starym Kontynencie dojdzie do podobnych tragedii.
Europa wciąż bez kontroli
Choć system Full Self-Driving nie jest dopuszczony do użytku w Unii Europejskiej, eksperci ETSC ostrzegają, że sytuacja z USA może się powtórzyć również tutaj. W Europie coraz więcej producentów oferuje systemy tzw. poziomu 2 automatyzacji, które potrafią jednocześnie kontrolować prędkość i tor jazdy, jednak to wciąż tylko asystenci kierowcy, a nie autonomiczne systemy. Kierowca ma obowiązek trzymać ręce na kierownicy i cały czas nadzorować sytuację – przypominają eksperci ds. bezpieczeństwa, a także sami producenci pojazdów.
– Śledztwo NHTSA w sprawie Tesli powinno być dla Europy sygnałem ostrzegawczym. Coraz więcej systemów na rynku zaciera granicę między asystą a autonomią. To niebezpieczna iluzja, która może prowadzić do tragedii – powiedział prof. Oliver Carsten z Uniwersytetu w Leeds, ekspert ETSC współpracujący z ONZ przy opracowywaniu regulacji dotyczących automatyzacji ruchu drogowego.
ETSC apeluje też o wstrzymanie prac nad przepisami UNECE, które miałyby dopuścić samochody z systemami wspomagania do wykonywania tzw. system-initiated manoeuvres, czyli manewrów inicjowanych przez komputer – np. ruszania spod świateł w miastach. Według ekspertów, zanim jakikolwiek system otrzyma taką zgodę, konieczne są niezależne testy bezpieczeństwa i dowody, że kierowcy rozumieją ograniczenia technologii.
Spektakularne wypadki i kosztowne konsekwencje
Trudno nie odczytywać stanowiska ETSC w kontekście serii dramatycznych zdarzeń z udziałem Tesli. Firma Elona Muska od lat promuje swoje oprogramowanie jako rewolucję w transporcie, jednak w praktyce niejednokrotnie okazywało się ono zawodne – a czasem wręcz niebezpieczne.
Przypomnijmy, że w sierpniu tego roku sąd na Florydzie nakazał Tesli wypłatę ponad 240 milionów dolarów odszkodowania rodzinie ofiary śmiertelnego wypadku z udziałem auta wyposażonego w system Autopilot. W trakcie zdarzenia kierowca schylił się po telefon, a samochód – z włączonym trybem półautonomicznym – nie zatrzymał się na skrzyżowaniu, uderzając w inny pojazd i dwoje pieszych. Jedna osoba zginęła, druga odniosła ciężkie obrażenia.
Adwokat rodziny ofiary powiedział wówczas, że – kłamstwa Tesli zamieniły nasze drogi w tory testowe dla ich wadliwej technologii – cytowały tą wypowiedź media na całym świecie. I trudno nie odnieść wrażenia, że ma rację. Amerykańskie władze od lat prowadzą śledztwa dotyczące wypadków z udziałem Autopilota, a kolejne wersje oprogramowania – takie jak „Full Self-Driving” – tylko pogłębiły chaos informacyjny.
Tesla przez długi czas reklamowała swoje systemy w sposób mogący wprowadzać kierowców w błąd. Nazwy takie jak „Autopilot” czy „Full Self-Driving” sugerowały pełną autonomię, podczas gdy w rzeczywistości były to rozwiązania nadal wymagające pełnej uwagi człowieka. W efekcie niektórzy użytkownicy przestali kontrolować pojazd, ufając technologii, której granice były dużo węższe, niż się spodziewali.
Autonomia a asysta – granica, której nie wolno przekroczyć
Różnica między autonomią a asystą w prowadzeniu samochodu jest zasadnicza. Systemy wspomagające np. poziom 2-ego – jak aktywny tempomat, asystent pasa ruchu czy automatyczne hamowanie – mają wspierać kierowcę, nie zastępować go. Autonomiczne prowadzenie (poziom 4 i wyżej) oznacza, że pojazd samodzielnie reaguje na otoczenie i podejmuje decyzje bez ingerencji człowieka.
Problem w tym, że coraz więcej producentów zaciera tę granicę marketingiem. Gdy reklamy sugerują, że samochód „sam prowadzi”, kierowcy mogą uwierzyć w coś, co w praktyce jest jedynie połowiczną automatyzacją. A wtedy o błąd – i tragedię – nietrudno – przekonują branżowi eksperci.
Europa na rozdrożu
ETSC ostrzega, że jeśli Europa nie wyciągnie wniosków z doświadczeń USA, może powtórzyć ich błędy. Dziś żaden unijny organ nie ma kompetencji, by systematycznie monitorować realne działanie półautonomicznych systemów, badać ich awarie czy wymuszać poprawki u producentów.
W czasach, gdy samochody stają się komputerami na kołach, nadzór i przejrzystość są kluczem do bezpieczeństwa. Autonomia jazdy może kiedyś uratować życie milionom ludzi – ale tylko wtedy, gdy będzie oparta na dowodach, a nie na marketingowych obietnicach.
Jak trafnie ujął to profesor Carsten – zanim pozwolimy tym systemom działać szerzej, musimy mieć pewność, że są naprawdę bezpieczne i że kierowcy wiedzą, co one potrafią – i czego nie potrafią. Inaczej powtórzymy te same błędy, które Amerykanie próbują teraz naprawić .
Model Y Standard już z polską ceną
Producent podkreśla, że Standard jest najtańszym Modelem Y w historii firmy. Na tle informacji przedstawionych powyżej, ciekawie prezentuje się akapit poświęcony oprogramowaniu i autopilotowi.
„Model Y Standard zapewnia tę samą doskonałą obsługę oprogramowania, co każdy inny Model Y. Bezprzewodowe aktualizacje nieustannie ulepszają pojazd, wprowadzając nowe funkcje i ulepszając te już istniejące bez dodatkowych kosztów. Pojazd jest również standardowo wyposażony w funkcję Autopilot i jest gotowy do obsługi funkcji Pełni samodzielna jazda (pod nadzorem), która po zatwierdzeniu przez lokalne organy regulacyjne zostanie włączona zdalnie w kwalifikujących się pojazdach.”

Najbardziej wydajny Model Y w historii zużywa 13,1 kWh/100 km i ma zasięg 534 km (WLTP).
Począwszy od 10 października oferta cenowa Modelu Y dostępna w Polsce wygląda następująco:
• Model Y Standard – 184 990 zł
• Model Y Premium
o Long Range z napędem na tylne koła – 219 990 zł
o Long Range z napędem na wszystkie koła – 229 990 zł
• Model Y Performance – 269 990 zł
OW, PM

