Rynek samochodów elektrycznych w Norwegii to ewenement na skalę europejską, a nawet światową. W 2023 roku modele EV stanowiły 82,4% sprzedanych samochodów nowych. Numer jeden, czyli Tesla Model Y, sprzedał się tam w ponad 23 tysiącach egzemplarzy. Na norweskiej liście top 10 sprzedaży dopiero na miejscu siódmym uplasował się samochód spalinowy (Toyota Yaris). Udział „elektryków” od lat tam systematycznie wzrastał. Obecnie wygląda na to, że rynek się nasyca i tempo wzrostów spada – nie zmienia to faktu, że dla większości Norwegów odpowiedź na pytanie „jaki nowy samochód kupić?” brzmi „elektryczny”.
Zbyt dużo elektryków
Trudno się dziwić, że w kraju, w którym auta elektryczne stanowią tak potężny procent parku samochodowego, stopniowo odchodzi się od przywilejów dla ich kierowców. Teraz padło na kwestię wjazdu na buspasy. Takie prawo kierowcy EV z Oslo mieli od 21 lat.
Lokalne media cytują Halvarda Gavelstada z norweskiego zarządu dróg publicznych. Tłumaczy on, że w godzinach szczytu na buspasach w Oslo znajduje się już tak wiele samochodów na prąd, że utrudniają one poruszanie się autobusom. Właśnie dlatego od początku czerwca kierowcy aut EV nie mogą już jeździć po buspasach w Oslo. Z kolei od 1 lipca nie będą mogli wjeżdżać także na buspasy na pierwszej obwodnicy miasta (czyli Ring 1).
Władze tłumaczą, że akurat zmiany na obwodnicy mają charakter tymczasowy i zakaz wjazdu EV na buspasy będzie tam obowiązywać przez trzy lata. Jest to spowodowane prowadzeniem prac przy przebudowie tunelu Hammersborg i modernizacji tunelu Vaterlands. Z drugiej strony, trudno oczekiwać, by ten przywilej za 36 miesięcy powrócił – wtedy po norweskich drogach zapewne będzie poruszać się jeszcze więcej modeli elektrycznych.
Co ciekawe, w Oslo po buspasach zamiast kierowców aut na prąd będą mogli teraz poruszać się kierowcy aut dostawczych i lekkich pojazdów ciężarowych. To element planu władz mającego na celu zachęcanie mieszkańców do przesiadki do transportu publicznego. Trudno oczekiwać, by kierowcy aut dostawczych i ciężarowych, wożący ciężkie towary, dostarczający coś albo np. jadący coś naprawić, przesiedli się do autobusów. Ale już osoby podróżujące osobowymi „elektrykami” zapewne czasami mogą porzucić samochód na rzecz komunikacji miejskiej.
Dwa lata a może dłużej
Jak wygląda sprawa w Polsce? Zgodnie z art. 148a. ustawy – Prawo o ruchu drogowym – jazda po buspasie dla samochodów elektrycznych i wodorowych obowiązuje w Polsce do dnia 1 stycznia 2026 roku. Czy to oznacza, że z końcem 2025 roku kierowcy elektryków będą musieli zrezygnować z tego przywileju, pozwalającego zaoszczędzić w miastach naprawdę dużo czasu? Niekoniecznie. To zależy od tego, jak wiele EV będzie poruszać się wtedy po polskich drogach. Sami politycy przyznają, że przywilej może być przedłużony. Trudno spodziewać się, by już w przyszłym roku park zeroemisyjnych pojazdów był na tyle duży, by realnie utrudniać ruch autobusom. Jak wynika z licznika elektromobilności PSPN, pod koniec maja 2024 r. było zarejestrowane łącznie 66 325 osobowych i użytkowych samochodów całkowicie elektrycznych (BEV). Gdy porównamy to z wynikami sprzedaży samej Tesli w o wiele mniej ludnej Norwegii w ciągu jednego roku, możemy dojść do wniosku, że o takie przywileje u nas… możemy być jeszcze spokojni.
MA