Home Rynek Polska Samochody elektryczne tanieją. Program „NaszEauto” rabatowym impulsem?

Wokół EV

Samochody elektryczne tanieją. Program „NaszEauto” rabatowym impulsem?

Wokół EV

Samochody elektryczne tanieją. Program „NaszEauto” rabatowym impulsem?

Fot. Volkswagen
Rabaty robią wrażenie. Należy spodziewać się, że kolejni producenci zaczną obniżać kwoty za swoje auta
Przeczytasz w 8 min
Przeczytasz w 8 min

Rządowy program dopłat ruszył, co oznacza, że należy spodziewać się obniżek w cennikach producentów. Niektórzy już ruszyli do ofensywy, ale czy rabaty rzeczywiście mają sens? Nie wszyscy są do takiej strategii przekonani. Dlaczego i ile można zaoszczędzić? Zobaczmy na wybranych przykładach.

Program „NaszEauto” wciąż budzi duże kontrowersje, przede wszystkim za sprawą wykluczenia firm (innych niż jednoosobowe działalności gospodarcze) z możliwości ubiegania się o dopłaty. Z pewnością to sprawi, że aut elektrycznych na polskich drogach nie przybędzie tak dużo, jak mogłoby. Tak czy inaczej, rynek ma szanse na odbicie. Rok 2024 skończył się dla branży EV w Polsce spadkiem sprzedaży o 3% w porównaniu z wynikami z roku 2023. Jednym z głównych powodów było wstrzymanie dopłat z programu „Mój Elektryk”. Teraz, gdy w życie wszedł program „NaszEauto”, sprzedaż powinna wzrosnąć. Słowo „powinna” jest tu kluczowe.

Przypomnijmy warunki programu

Maksymalna kwota, za jaką może być sprzedane auto „łapiące się” do zasad programu, to 225 000 zł netto, czyli 276 500 zł brutto.

Jak podaje strona gov.pl: Bazowa wysokość wsparcia dla osób fizycznych przy zakupie auta wynosi 18 750 zł. Dotacja wzrośnie o 10 tys. zł w przypadku zezłomowania samochodu spalinowego kategorii M1, którego ostateczny odbiorca wsparcia był właścicielem/współwłaścicielem co najmniej 3 lata oraz zezłomowanie samochodu nastąpiło nie wcześniej niż 01.02.2020 r. Osoby fizyczne z dochodem nie przekraczającym 135 tys. zł otrzymają dodatkowe dofinasowanie w wysokości 11 250 zł;

Osoby fizyczne z Kartą Dużej Rodziny otrzymają dofinasowanie w wysokości 30 tys. zł. Dotacja wzrośnie o 5 tys. zł w przypadku zezłomowania samochodu spalinowego kategorii M1, 5 tys. zł przy niskim dochodzie.


W przypadku leasingu aut elektrycznych podstawowa kwota wsparcia dla osób fizycznych i osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą wynosi 30 tys. zł. W przypadku zezłomowania samochodu spalinowego kategorii M1 dotacja dla osób fizycznych wzrośnie o 5 tys. zł, a dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą o 10 tys. zł. Osoby fizyczne z dochodem nie przekraczającym 135 tys. zł otrzymają dodatkowe dofinansowanie 5 tys. zł.

Obniżki cen w salonach

Czy producenci reagują na wprowadzenie programu dopłat? Wygląda na to, że tak – w celu ożywienia sprzedaży aut elektrycznych, wielu z nich stosuje już obniżki cen w stosunku do kwot w cennikach. Spójrzmy, na co można liczyć w różnych markach. Uwaga – w tekście opisujemy zniżki, które są „oficjalnie” ujawnione na stronach producentów. Istnieje szansa, że klient, który uda się do salonu, otrzyma rabaty także na inne modele lub uda mu się jeszcze mocniej obniżyć ceny aut, o których piszemy.

Zanim zaczniemy – warto wspomnieć także o Tesli. Ta firma nie oferuje zwykle rabatów jako takich, jej cenniki są jednak od dawna powodem, dla którego inni producenci modyfikują swoją politykę cenową. Tesla kosztują bowiem relatywnie niewiele. Rywale muszą się dostosować. Nowy Model Y po liftingu kosztuje w Polsce od 204 990 zł za wersję RWD (500 km zasięgu, 5,9 s do setki), przez 219 990 zł za odmianę RWD Long Range (622 km zasięgu, 5,6 s do setki), aż po 229 990 zł za Long Range AWD (586 km zasięgu, 4,8 s do setki). Każda z tych odmian spełnia więc warunki programu dopłat.

Kia

Kia obniża przede wszystkim ceny na flagowego, elektrycznego SUV-a, czyli EV9. Kwoty w cenniku dopasowano do warunków programu „NaszEauto” – czyli obniżono je o tyle, by auto mogło być objęte dopłatami. Mowa jednak o autach, które zostały już wyprodukowane i pochodzą z 2023 roku. Dopóki jednak nie zostały zarejestrowane (chyba że na tablice dealerskie) i nie pokonały więcej niż 6000 km, nie stanowi to problemu w kwestii dopłat. Tutaj mówimy o autach bez przebiegu, fabrycznie nowych.

Kia EV9 GT-Line z pakietem PNS i lakierem metalizowanym kosztuje teraz 275 065 zł. To obniżka o 104 335 zł. Kia oferuje także mobilną ładowarkę Green Cell Habu SE o wartości 2 499 zł w cenie samochodu. Po uwzględnieniu dopłat w wysokości 30 000 zł, cena EV9 spada do 245 065 zł.

Fot. Kia

Na stronie producenta można znaleźć także nieco inaczej skonfigurowane EV9 (różnice tkwią w dodatkowych pakietach), które również mieszczą się w „dopłatowych” limitach (cena nieco powyżej 275 000 zł), a rabaty sięgają ponad 112 000 zł. Duży, koreański SUV z baterią 99,8 kWh, silnikiem o mocy 384 KM (moment obrotowy 700 Nm, setka w 5,4 s od startu) i architekturą 800V jest być może najbardziej jaskrawym przykładem obniżania cen z powodu warunków programu NaszEauto, ponieważ „idealnie” mieści się w wyznaczonych granicach.

Obniżkami objęte są także pozostałe elektryczne Kie. EV6 w wersji Plus z pakietem Fun i lakierem metalizowanym kosztuje od 183 854 zł, co oznacza rabat w wysokości ponad 84 000 zł. Na nieco inaczej wyposażone auto da się otrzymać rabat sięgający niemal 86 000 zł. Mówimy o wersji EV6 Plus RWD o mocy 229KM i z akumulatorem 77,4 kWh.

W przypadku Kii Niro EV (wersja L+pakiet Com+lakier metalizowany) ceny wynoszą 169 026 zł, co oznacza rabat w wysokości 47 674 zł. To wersja Niro EV L 204 KM 64,8 kWh. Od każdej z wymienionych wyżej cen należy odliczyć jeszcze dopłatę z rządowego programu. W przypadku Niro po odjęciu 30 000 zł uzyskujemy cenę na poziomie 139 026 zł. To już naprawdę atrakcyjna kwota.

Skoda

Skoda niedawno oferowała na Enyaqa rabaty. Obecnie tego nie robi (przynajmniej według informacji na stronie – niewykluczone, że w salonach z handlowcami da się jeszcze porozmawiać o cenach), ponieważ zdecydowała się na podążanie według innej taktyki.  Właśnie opublikowała nowy, „regularny” cennik tego modelu po liftingu. Wszystkie wersje staniały, zarówno jeśli mówimy o odmianie z klasycznym nadwoziem, jak i o Coupe. Każdy Enyaq mieści się teraz w limicie programu NaszEauto.

Fot. Skoda

Skoda Enyaq na rok modelowy 2025 kosztuje od 189 900 (wersja 60, 204 KM) do 224 450 zł (82 kWh, 285 KM). Z kolei wariant Coupe wyceniono na kwoty od 221 650 do 236 200 zł. Przed zmianami ceny klasycznej wersji zaczynały się od 219 850 zł i od 257 550 zł w wariancie Coupe (w standardzie Coupe ma większy akumulator). Topowa wersja Sportline potaniała aż o ponad 57 000 zł.

Ford

Ford oferuje upusty na swoje modele elektryczne oraz oferuje Wallboxa o wartości 4500 zł w cenie. W przypadku Pumy Gen-E obniżka to 18 000 zł. Cena bazowa spada do 146 900 zł za wersję 43.6 kWh i 168 KM w podstawowej wersji wyposażenia. Od tej kwoty odlicza się dopłaty.

W przypadku Capri upust wynosi do 35 000 zł (dla wersji Premium), a cena odmiany bazowej po rabatach to 179 990 zł minus dopłaty.

Fot. Ford

W przypadku Explorera rabat także sięga 35 000 zł (za Forda Explorera Premium), a cena promocyjna spada do 169 990 zł (za odmianę podstawową). Mustang Mach-E może być tańszy o 60 350 zł (w przypadku wersji podstawowej 73 kWh AWD). Cena bazowej wersji RWD spada do 209 250 zł.

Hyundai

Koreańska marka oferuje rabaty na modele Kona Electric oraz Inster.

W przypadku Kony mówimy o upuście:

-45 000 zł dla modeli z rocznika 2024.

-40 000 zł dla modeli z rocznika 2025

To oznacza, że cena Kony przed uwzględnieniem dopłat, ale po upustach, startuje od 144 899 zł za wersję 49 kWh (136 KM) i 161 899 zł za odmianę 65 kWh (204 KM). Pompa ciepła kosztuje 2500 zł.

Fot. Hyundai

Dzięki rządowej dopłacie 40 000 zł w ramach programu „NaszEauto”, klienci mogą skorzystać z sumy korzyści sięgających 85 000 zł i nabyć nową KONA Electric w cenie już od 104 900 zł. To scenariusz najbardziej optymistyczny, składający się z upustu oraz dopłat” – podaje Hyundai w swoich materiałach. Mówimy tu o maksymalnym dostępnym upuście, wraz z premią za złomowanie auta spalinowego.

Z kolei w przypadku Instera cena bazowa spada do 103 900 zł. Wcześniej wynosiła 107 900 zł. Po uwzględnieniu maksymalnych dopłat, auto można mieć za 63 900 zł.

Peugeot

Francuska marka oferuje obniżki w wysokości do 33 290 zł na Peugeoty e-208. Niedawno w życie wszedł także nowy cennik modelu E-3008,w. ramach którego ceny spadły o ponad 30 000 zł.

Fot. Peugeot

Przykładowo, Peugeot E-3008 Standard Range zamiast wcześniejszych 233 600 kosztuje 199 950 złotych (obniżka o 33 650 zł). Peugeot E-3008 Standard Range (GT) zamiast 251 650 zł kosztuje 215 400 złotych.

Volkswagen

Volkswagen w konfiguratorze prezentuje „zwyczajne” ceny za modele elektryczne, w specjalnej zakładce na stronie można jednak znaleźć informacje na temat rabatów. Wynoszą odpowiednio, w przypadku aut wyprodukowanych w 2025 roku:

-ID.3 18 000 zł

-ID.4 25 000 zł

-ID.5 35 000 zł

-ID.7 40 000 zł

-ID.7 Tourer 40 000 zł

Fot. Volkswagen

Przy samochodach z roku 2024 (promocja trwa do 31.03.2025 r.) obniżki są jeszcze większe:

-ID.3 35 000 zł
-ID.4 45 000 zł
-ID.5 55 000 zł
-ID.7 80 000 zł
-ID.7 Tourer 85 000 zł

Jeśli chodzi o inne marki – Toyota bZ4X z rocznika 2024 jest oferowana od 168 900 zł, czyli z rabatem w wysokości 25 000 zł. W Volvo można znaleźć EX30 z wyprzedaży rocznika z rabatami wynoszącymi 20 000 zł. Obniżek nie powinno zabraknąć także w salonach Mercedesa – łącznie z dużymi rabatami na modele EQE czy EQS. Ten drugi model raczej nie zmieści się w „dopłatowych” limitach nawet po obniżkach, ale w przypadku EQE (bazowo w cenniku od 324 100 zł), są na to szanse.

Podsumowanie

Czy program „NaszEauto” sprawi, że rynek aut EV ruszy „z kopyta”? Niemal na pewno możemy spodziewać się pewnego ożywienia (wpływ na to ma także wyczekiwana premiera Tesli Model Y po modernizacji), można mieć jednak wątpliwości, czy efekt będzie spektakularny. Jak donosił „Puls Biznesu”, środki z programu mogą nie zostać wykorzystane w pełni, ze względu na brak dopuszczenia do niego firm. Wątpliwości miały od początku  i mają również teraz organizacje branżowe np. Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności. Czy ten „taktyczny błąd” sprawi, że część pieniędzy z funduszu się zmarnuje? Takiego rozwoju wydarzeń wykluczyć nie można. Kolejnym problemem jest pewien spadek zainteresowania klientów – część z nich z powodu pewnej zmiany politycznego klimatu wokół EV woli wstrzymać się z zakupem, poza tym dotarliśmy do punktu, w którym klienci nie kupują aut elektrycznych ze względu na słaby rozwój infrastruktury, zaś operatorzy stacji ładowania nie rozwijają jej, ponieważ… tłumaczą, że potencjalnych klientów jest zbyt mało. To zamknięte koło, z którego trudno wyjść bez konkretnych, rządowych kroków dotyczących rozwoju sieci ładowarek.

Jeśli chodzi o rabaty, należy spodziewać się, że kolejni producenci zaczną obniżać kwoty za swoje auta. Jednocześnie, nie wszyscy są przekonani do sensowności takiego działania. Podczas niedawnej konferencji podsumowującej rok 2024, Emil Dembiński, dyrektor zarządzający Volvo Car Poland wskazał na podobne czynniki, co opisane wyżej i zaznaczył, że jego zdaniem rabaty „nie działają”. Jego zdaniem, klienci nie mają obecnie wystarczającego przekonania do aut elektrycznych, bariery stawia także powolny rozwój infrastruktury (Volvo próbuje radzić sobie z tym samodzielnie, inwestując w ładowarki). „W zakresie rozwoju infrastruktury szybkiego ładowania samochodów elektrycznych w naszym kraju jest jeszcze sporo do zrobienia” – powiedział.

Nawet obniżanie cen na auta elektryczne niewiele pomaga. Czy podobnie będą myśleć inni producenci i importerzy? Mocne rabatowanie ma zły wpływ na wartość rezydualną samochodów, może także budzić u klientów poczucie, że warto wstrzymać się z zakupem, ponieważ skoro cena już spadła, wkrótce może spaść jeszcze mocniej. Bardziej sensowny wydaje się tu ruch Skody, która po prostu przy okazji liftingu obniżyła cennik Enyaqa – nie jest to żadna akcja specjalna, a korekta całej polityki cenowej.

Tak czy inaczej, na polskim rynku aut elektrycznych można odnieść wrażenie, że ton jest nadawany z jednej strony przez cenniki Tesli, a z drugiej przez rządowe programy wsparcia. Trudno dziwić się np. Kii, że obniżyła ceny EV9 tak, by auto (które nie zawojowało dotąd rynku) pasowało do limitu dopłat. Z pewnością w salonach warto pytać o obniżki, nawet jeśli dana marka nie chwali się nimi na stronie, a cena auta lekko przekracza limit 225 000 zł netto. Gdy samochód jest „trochę” za drogi i nie może podlegać dopłatom, to dla niego rynkowy „pocałunek śmierci”.

PM

Narzędzia
i kalkulatory

Partnerzy kampanii Elektromobilni.pl

Partnerzy strategiczni
Partnerzy branżowi
Organizator