Prawo o ruchu drogowym

Przekroczysz prędkość, trafisz do wiezienia! Bat na drogowych piratów

Marka Volvo "od zawsze" kojarzona jest z bezpieczeństwem. Fabryczne ograniczenie prędkości w modelach, potwierdza obiegową opinię
Źródło zdjęcia: Volvo Cars

Nowelizacja Prawa o ruchu drogowym, przyjęta przez Sejm 7 listopada, wywołała niemałe poruszenie wśród kierowców. Za jazdę z prędkością ponad 180 km/h na ekspresówce lub 210 km/h na autostradzie będzie można trafić do więzienia nawet na 5 lat. W praktyce oznacza to, że dotychczasowe pojęcie „szybkiej jazdy” przestaje być tylko wykroczeniem. To już przestępstwo zagrożone przysłowiowymi „kratkami”. Trudno nie odnieść wrażenia, że radykalne kroki w kierunku zaostrzenia przepisów są pochodną makabrycznych, śmiertelnych wypadków m.in. na warszawskiej Trasie Łazienkowskiej i autostradzie A1, których przyczyną była ekstremalna prędkość.

  • Za jazdę z ekstremalną prędkością można będzie trafić do więzienia. Nawet na 5 lat!
  • Antidotum na kłopoty może być ogranicznik prędkości w aucie. Wiele modeli elektrycznych już takie posiada
  • W Teslach np. można aktywować funkcję z poziomu aplikacji. Oczywiście można też ją w dowolnym momencie dezaktywować
  • Najdalej „pojechało” Volvo i ograniczyło fabrycznie w swych autach prędkość do 180 km/h

Prędkość pod kontrolą

Ale jest też inny wymiar tej dyskusji – technologiczny. Bo o ile w spalinowych autach przekroczenie 200 km/h wymagało niegdyś pewnych możliwości silnika, dziś potrafi to niemal każdy mocniejszy elektryk. I robi to w ciszy, bez szarpnięć i z błyskawicznym przyspieszeniem. W świecie, w którym Tesla Model 3 przyspiesza do setki w cztery sekundy, a Porsche Taycan bez trudu osiąga 250 km/h, granica między sportową jazdą a „rażącym naruszeniem przepisów” staje się wyjątkowo cienka.

W autach elektrycznych nad prędkością czuwa elektronika – precyzyjna i bezkompromisowa. Tesla od lat oferuje funkcję ogranicznika prędkości (tzw. Speed Limit Mode), którą można ustawić np. z poziomu aplikacji. Rodzice używają jej, gdy pożyczają auto nastoletniemu dziecku, firmy flotowe – żeby uniknąć kar.

Volvo bez prędkościowego kompromisu

Podobne systemy mają też inni producenci. BMW, Volvo, Ford, Mercedes czy Polestar pozwalają kierowcy ustawić maksymalną prędkość jazdy. W wielu autach, zwłaszcza premium, limit można przypisać do konkretnego kluczyka lub profilu użytkownika.

Co więcej szwedzka marka już kilka lat temu wprowadziło stały ogranicznik do 180 km/h we wszystkich swoich modelach, argumentując, że to granica, powyżej której ryzyko śmierci w wypadku gwałtownie rośnie. Spotkało się to z krytyką entuzjastów motoryzacji, ale dziś – w kontekście nowych przepisów – taka decyzja wydaje się wręcz prorocza.

Nowe prawo

A propos przepisów, jak informuje portal Autokult.pl, posłowie przegłosowali projekt ustawy, który wprowadza bezprecedensowo surowe kary dla kierowców rażąco przekraczających prędkość. Nowe przepisy przewidują nawet karę więzienia — od 3 miesięcy do 5 lat — dla osób, które pojadą szybciej niż 180 km/h na drodze ekspresowej lub przekroczą 210 km/h na autostradzie.

Podobny wymiar kary może spotkać kierowców, którzy dwukrotnie przekroczą obowiązujące ograniczenie prędkości, jeśli takie zostało w danym miejscu wprowadzone. W praktyce oznacza to, że jazda 220 km/h na odcinku autostrady z limitem 110 km/h grozi więzieniem, choć na drodze bez ograniczeń ten sam próg karalności zaczyna się już od 210 km/h – co eksperci określają jako przepisowy absurd.

Portal zwraca uwagę, że podobne konsekwencje grożą także kierowcom w terenie zabudowanym. Dwukrotne przekroczenie prędkości — na przykład jazda 60 km/h w strefie „trzydziestki” — również może skutkować karą pozbawienia wolności, bo zgodnie z nowym artykułem 178d Kodeksu karnego, więzienie będzie grozić tym, którzy swoją prędkością realnie narażą innych uczestników ruchu na utratę życia lub zdrowia. Ustawodawca chce więc karać nie sam fakt przekroczenia prędkości, ale sytuacje, w których szybka jazda stanowi bezpośrednie zagrożenie w ruchu drogowym – zwracają uwagę eksperci ds. bezpieczeństwa.

Cisza, moc i złudne poczucie bezpieczeństwa

W świetle powyższego „elektryki” też mają pułapkę na kierujących – są szybkie i bardzo ciche. Kierowcy nie czują, jak prędkość narasta. 160 km/h w mocnych wersjach Tesli to wrażenie spokojnej, gładkiej jazdy po pustej drodze – czytamy na jednym z forów internetowych. Tymczasem to już terytorium, w którym – przy odrobinie nieuwagi – można w kilka sekund przekroczyć próg, który dziś w Polsce może oznaczać więzienie.

Producenci wiedzą o tym doskonale. Dlatego coraz częściej montują systemy, które nie tylko ograniczają prędkość, ale też ostrzegają o jej przekroczeniu. Polestar 2, Hyundai Ioniq 5 czy Kia EV9 mogą automatycznie reagować na znaki drogowe i dostosowywać prędkość jazdy. Mercedes EQE i EQS idą jeszcze dalej – samochód sam zwalnia, gdy kierowca ignoruje ograniczenia.

Prawo a technologia – kto nadąży za kim?

Nowe przepisy zakładają, że więzienie grozić będzie tym, którzy jadąc z nadmierną prędkością, faktycznie narażą innych na niebezpieczeństwo. Brzmi logicznie, ale w praktyce to sąd oceni, czy kierowca „narażał życie”. Tymczasem technologia mogłaby zrobić to za niego – ograniczając prędkość w czasie rzeczywistym, zanim sytuacja stanie się groźna.

Przypomnijmy, że Unia Europejska już wprowadziła obowiązek stosowania tzw. ISA (Intelligent Speed Assistance) – systemu, który ma automatycznie ostrzegać lub ograniczać prędkość zgodnie ze znakami drogowymi. W nowych autach sprzedawanych po lipcu 2024 r. to już standard. Polska ustawa idzie więc w kierunku penalizacji, ale to technologia może być prawdziwym strażnikiem prędkości.

Elektryczne granice rozsądku

Dzisiejsze auta elektryczne oferują osiągi, o jakich jeszcze dekadę temu mogli marzyć tylko właściciele supersamochodów. Ale wraz z nimi rośnie też odpowiedzialność – zarówno kierowców, jak i producentów. Nowe prawo pokazuje, że państwo nie zamierza być pobłażliwe wobec tych, którzy prędkość traktują jak sport, a ulice i drogi mylą z torem wyścigowym.

Być może więc nadchodzą czasy, w których ogranicznik prędkości stanie się równie oczywisty, jak pasy bezpieczeństwa. Bo skoro samochód potrafi sam zaparkować, utrzymać pas ruchu i przewidzieć kolizję – to dlaczego nie miałby sam powiedzieć: „Wystarczy, szybciej już nie pojedziesz”?

OW

REKLAMA