Marka Bentley podała najnowsze dane dotyczące swojej sytuacji. Po rekordowym roku 2023, rok 2024 nie był aż tak świetny dla brytyjskiego, superluksusowego producenta. Sprzedaż aut z Crewe spadła o 10% i obecnie jej wartość to 2,648 mld euro. Z kolei zysk operacyjny spadł o 37%, do 373 mln euro. Marka osiągnęła 14,1% zwrotu ze sprzedaży, co stanowi jeden z najlepszych parametrów tego typu w całym przemyśle motoryzacyjnym. Wciąż jest to jednak znacznie mniej niż osiągnięto w roku 2023, gdy zwrot wynosił 20,1%.
Co odpowiada za pogorszenie wyników Bentleya? Prawdopodobnie jest to przede wszystkim leciwa już gama produktów. Bentley dawno nie pokazywał „gorącej” premiery, a klienci na tak drogie modele lubią nowinki. Firma nie ma także obecnie w swoim portfolio samochodu w pełni elektrycznego. Patrząc na dobre wyniki sprzedażowe np. Rolls-Royce Spectre, można się spodziewać, że i w tym wypadku taki debiut zakończyłby się sukcesem.

Elektryczne plany
Brytyjczycy (pod niemieckim zarządem – marka od lat należy bowiem do Grupy Volkswagena) wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na długie zwlekanie z debiutem w świecie elektromobilności.
Właśnie dlatego w Crewe w Anglii położono właśnie kamień węgielny pod budowę nowej linii produkcyjnej samochodów elektrycznych. Pierwszy model tego typu powinien pojawić się w 2027 roku. To później niż wcześniej zapowiadano (jeszcze w listopadzie 2024 r. mówiono o roku 2026) – w świecie EV można jednak przywyknąć do opóźnień względem początkowych planów. Przydarza się to nie tylko Bentleyowi. Plany dotyczące elektryfikacji w Bentleyu są jednak ambitne.
Tylko EV od 2035 r.
Według obecnych planów, za dekadę firma zamierza produkować tylko samochody na prąd. Wcześniej – od końca 2020 r. – zapowiadano, że stanie się to w 2030 r. Do takiej zmiany dat także zdążyliśmy już jednak przywyknąć. Plan Bentleya zakłada, że do 2035 r. model hybrydowy lub elektryczny będzie debiutować co roku. Pierwszy „elektryk” Bentleya nie został jeszcze oficjalnie pokazany, według wcześniejszych zapowiedzi będzie to jednak „pierwszy na świcie prawdziwie luksusowy SUV dla miast”. Nowy samochód zostanie zaprojektowany, opracowany i wyprodukowany w siedzibie głównej w Crewe. Podstawą techniczną będzie platforma Premium Electric (PPE), która została wspólnie opracowana przez spółki zależne grupy VAG, czyli Audi i Porsche.
Przygotowania do elektrycznego debiutu idą pełną parą. Najstarszy budynek firmy w Pyms Lane w Crewe, jest obecnie przebudowywany. „Inwestujemy w Bentleya na bezprecedensowym poziomie – nie tylko po to, aby zasadniczo odnowić nasz cykl produktowy, ale także po to, aby dostosować 85-letni obiekt do nowej ery elektryfikacji. Te kluczowe fundamenty zapewniają nasz długoterminowy zrównoważony rozwój i sukces” – powiedział przy okazji uroczystego wmurowania kamienia węgielnego Frank-Steffen Walliser, dyrektor generalny Bentley Motors.
Fabryka marzeń
Zakład w Crewe ma stać się „Fabryką Marzeń”, w której oprócz nowej linii dla samochodów elektrycznych powstanie nowa lakiernia i centrum projektowe. W sumie Bentley inwestuje w ten zakład 2,5 miliarda funtów.
Jeśli nowy, elektryczny Bentley faktycznie będzie SUV-em, na liście jego rywali znajdą się takie auta, jak Range Rover EV (jest już testowany), Mercedes EQE i EQS SUV, a także zapowiadane, elektryczne Porsche Cayenne. To inna strategia niż w przypadku Rolls-Royce’a, który jako pierwszego elektryka zaprezentował duże coupe z „tradycyjnym” prześwitem. Czy słuszna? To się okaże – najbogatsi tego świata nie muszą przejmować się zużyciem paliwa, lubią jednak mieć coś, co jest najświeższe i najmodniejsze. Bentley EV może taki właśnie być.
PM