Samochody wodorowe jeszcze niedawno były przez niektórych typowane jako potencjalni zwycięzcy w wyścigu o wiodącą technologię paliw alternatywnych. Miłośnicy tego typu modeli – z których głównymi graczami są Toyota Mirai i Hyundai Nexo, w technologię inwestuje jeszcze m.in. BMW – wskazywali, że uzupełnianie energii trwa tu szybko, niczym dobrze znane kierowcom tankowanie benzyny czy oleju napędowego. Podczas jazdy taki samochód emituje z kolei wyłącznie parę wodną.
Rzeczywistość nieco weryfikuje jednak wodorowe marzenia. W mediach częściej niż o premierze jakiegoś modelu FCEV (Fuel Cell Electric Vehicle – pojazd elektryczny z napędem na ogniwa paliwowe) mówi się o tym, że dana firma zarzuca projekty w tym segmencie rynku. W Kalifornii Shell podjął ostatnio decyzję o zamknięciu – ze względu na zbyt małe zainteresowanie – wszystkich swoich stacji tankowania wodoru. Tamtejsi dealerzy Toyoty oferowali w związku z tym model Mirai z gigantycznymi upustami.
W Polsce technologia wodorowa jest jednak obecnie na pewnej fali wznoszącej. Doczekaliśmy się nad Wisłą wreszcie ogólnodostępnych stacji tankowania wodoru. Punkty o nazwie Neso (Nie Emituję Spalin, Oczyszczam) są w Warszawie i w Rybniku (choć według strony firmy ta druga jest aktualnie nieczynna, być może ze względu na prace konserwacyjne). W planach jest także otwarcie stacji w Lublinie, Wrocławiu, Gdyni i Gdańsku.
Kilka firm zdecydowało się na zakup floty Miraiów czy Nexo dla swoich pracowników. Na ulicach Warszawy napotkanie auta wodorowego nie jest wcale rzadkością. Tego typu samochody mają zielone tablice rejestracyjne. Mogłoby się więc wydawać, że ich kierowcy mogą cieszyć się takimi samymi przywilejami, jak posiadacze aut BEV – czyli m.in. możliwością jazdy po buspasach i darmowego parkowania w płatnych strefach w centrach polskich miast. Okazuje się jednak, że po dokładniejszym wczytaniu się w przepisy można dostrzec pułapki.
Co z buspasami?
Tutaj sytuacja jest następująca: jeszcze pewien czas temu kierowcy aut FCEV nie mogli np. omijać korków po buspasach, jednak za sprawą nowelizacji ustawy są już do tego upoważnieni.
24 grudnia 2021 r. weszła w życie ustawa z dnia 2 grudnia 2021 r. o zmianie ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych oraz niektórych innych ustaw (poz. 2269). W jej ramach zmieniono treść art. 148a ust. 1 w ustawie z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym.
„1. Do dnia 1 stycznia 2026 r. dopuszcza się poruszanie się pojazdów elektrycznych, o których mowa w art. 2 pkt 12 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych, oraz pojazdów napędzanych wodorem, o których mowa w art. 2 pkt 15 tej ustawy, po wyznaczonych przez zarządcę drogi pasach ruchu dla autobusów.
2. Zarządca drogi może uzależnić poruszanie się pojazdów elektrycznych po wyznaczonych pasach ruchu dla autobusów od liczby osób poruszających się tymi pojazdami”.
Sprawa jest więc prosta. Zupełnie inaczej wygląda jednak kwestia bezpłatnego parkowania w centrum.
Co mówi ustawa?
Art. 13 ustawy o drogach publicznych porusza kwestię opłat za korzystanie z dróg publicznych. „Korzystający z dróg publicznych są obowiązani do ponoszenia opłat za:
1) postój pojazdów samochodowych na drogach publicznych:
a) w strefie płatnego parkowania,
b) w śródmiejskiej strefie płatnego parkowania” – napisano.
„Od opłat, o których mowa w ust. 1 pkt 1 oraz ust. 2, są zwolnione (…) e) pojazdy elektryczne, o których mowa w art. 2 pkt 12 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych” – głosi artykuł.
Jak brzmi art. 2 pkt 12 ustawy o elektromobilności?
„Pojazd elektryczny – pojazd samochodowy w rozumieniu art. 2 pkt 33 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, wykorzystujący do napędu wyłącznie energię elektryczną akumulowaną przez podłączenie do zewnętrznego źródła zasilania”.
W ustawie o elektromobilności zawarto także (pkt 15) definicję auta wodorowego. Brzmi ona tak: „pojazd napędzany wodorem – pojazd samochodowy w rozumieniu art. 2 pkt 33 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, wykorzystujący do napędu energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nim ogniwach paliwowych”.
W ustawie nie ma więc ani słowa o tym, by auta wodorowe były zwolnione z opłat. Z drugiej strony, mają przecież zielone tablice rejestracyjne i nie emitują spalin. Zapewne wielu kierowców pojazdów FCEV nie wczytywało się w przepisy i zakładają, że skoro mają zielone „blachy”, nie muszą wybierać się do parkomatu.
Ministerstwo Infrastruktury bez wątpliwości
„Zgodnie z ustawą o drogach publicznych (Dz.U. z 2024 r. poz. 320), od opłat za postój pojazdów samochodowych na drogach publicznych w strefach płatnego parkowania są zwolnione pojazdy elektryczne, o których mowa ustawie o elektromobilności i paliwach alternatywnych. W myśl tych przepisów od takich opłat nie są zwolnione pojazdy napędzane wodorem, które nie są pojazdami elektrycznymi. Oznakowanie pojazdu w postaci zielonych tablic rejestracyjnych nie wpływa na zwolnienie z ww. opłat” – odpowiedział na pytanie Anna Szumańska, rzeczniczka prasowa Ministerstwa Infrastruktury.
Sytuacja także i tutaj jest więc jasna. Kierowcy aut wodorowych muszą płacić. Potwierdza to Jakub Dybalski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. „Ustawa nakłada konkretne rozwiązania i w ramach warszawskiej SPPN je realizujemy. Auta elektryczne, zgodnie z ustawą, są zwolnione z opłat w strefie płatnego parkowania, auta o napędzie wodorowym takiego przywileju nie mają” – przeczytałem.
Jakub Dybalski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie
Co z mandatami?
Przepisy to jednak jedno, ich egzekwowanie stanowi zupełnie inną sprawę. Obecnie wykonywane kontroli w strefie przez kontrolerów chodzących między autami coraz częściej ustępuje miejsca automatycznemu sprawdzaniu za pomocą samochodów z układem kamer. Czy do oprogramowania tego typu pojazdów wgrano „wyjątek” dotyczący aut wodorowych? A może skoro tego typu pojazdy mają zielone tablice – których kamery nie biorą pod uwagę – ich kierowcom i tak nie grożą mandaty? Odpowiedzi na to pytanie od warszawskiego ZDM się nie doczekałem. Wygląda jednak na to, że użytkownicy aut wodorowych mogą spokojnie parkować w Gdańsku. Oczywiście, obecnie szansa na to, że spotkamy tam jakiś pojazd wodorowy nie jest duża, w Trójmieście nie ma bowiem stacji. Wkrótce otworzą się jednak aż dwie (w Gdańsku i Gdyni) i jakieś pojazdy FCEV zapewne się pojawią.
„Trzymając się sztywno zapisu art. 13. ust. 3. pkt 1e ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych (Dz. U. z 2024 r. poz. 320) tj. „Od opłat, o których mowa w ust. 1 pkt 1 oraz ust. 2, są zwolnione pojazdy elektryczne, o których mowa w art. 2 pkt 12 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych.” pojazdy napędzane wodorem nie są zwolnione z opłat za postój w strefie płatnego parkowania oraz śródmiejskiej strefie płatnego parkowania.
Jednakże należy pamiętać, że zarówno pojazdy elektryczne (pojazd samochodowy w rozumieniu art. 2 pkt 33 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, wykorzystujący do napędu wyłącznie energię elektryczną akumulowaną przez podłączenie do zewnętrznego źródła zasilania), jak i pojazdy napędzane wodorem (pojazd silnikowy w rozumieniu art. 2 pkt 32 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, pojazdy wykorzystujące do napędu energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nich ogniwach paliwowych) otrzymują podczas rejestracji we właściwym Wydziale Komunikacji tablice rejestracyjne, gdzie numer rejestracyjny pojazdu ma barwę czarną i mieści się na zielonym tle (tzw. zielone tablice rejestracyjne są przeznaczone właśnie dla właścicieli samochodów elektrycznych oraz zasilanych wodorem).
Kontrolerzy wykonujący kontrolę bezpośrednią posiadają wytyczne, że pojazdy z „zielonymi” tablicami rejestracyjnymi zwolnione są opłat za postój. Identyczna sytuacja ma miejsce w przypadku e-kontroli (pojazd z kamerami, który odczytuje tablice rej. pojazdów unieruchomionych na wyznaczonych miejscach postojowych). W przypadku identyfikacji „zielonej” tablicy rejestracyjnej nie jest stwierdzana opłata dodatkowa – powiedział mi Patryk Rosiński, rzecznik prasowy gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni.
Patryk Rosiński, rzecznik prasowy gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni.
Podobną odpowiedź otrzymałem od Agaty Kaniewskiej, rzeczniczki Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu. „W obowiązujących przepisach faktycznie występuje nieścisłość. Posiadacze zielonych tablic, to nie tylko właściciele aut elektrycznych – o których mowa w ustawie o elektromobilności i paliwach alternatywnych (art. 2 pkt 12), ale również właściciele aut wodorowych. Tych pojazdów nie są w stanie rozróżnić jednak nasi kontrolerzy strefy płatnego parkowania – pojazdy z zielonymi tablicami są zwolnione z opłat w strefie jako zeroemisyjne”.
Specjaliści zajmujący się na co dzień zagadnieniami związanymi z elektromobilnością nie mają wątpliwości w temacie kontrowersyjnego przepisu.
– Brak zwolnienia samochodów wodorowych od opłat za postój w strefach płatnego parkowania na analogicznych zasadach, z jakich z tego uprawnienia korzystają pojazdy całkowicie elektryczne, można uznać za przeoczenie ustawodawcy. Zarówno BEV, jak i FCEV na etapie eksploatacji są zeroemisyjne, a więc logiczne wydawałoby się objęcie ich takimi samymi instrumentami wsparcia. Zwłaszcza, że samochody zasilane wodorowymi ogniwami paliwowymi są co do zasady znacznie droższe (a w konsekwencji wsparcie z programu “Mój Elektryk” jest w ich przypadku proporcjonalnie mniej korzystne finansowo) i jest ich na polskich drogach bardzo mało (ok. 230 zarejestrowanych sztuk na koniec kwietnia b.r.) – powiedział Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM).
Przepis do uściślenia
Wygląda więc na to, że kierowcy pojazdów wodorowych teoretycznie (i jak na razie) nie muszą martwić się mandatami. Nie ma jednak wątpliwości, że nieścisłość w przepisach nie jest faktem powszechnie znanym. Czy to niedopatrzenie ustawodawcy czy celowe działanie? Tak czy inaczej, przepis należy szybko uściślić w taki sposób, by wyeliminować wszelkie wątpliwości i zamieszanie z nimi związane. Im więcej będzie po polskich drogach jeździło pojazdów na wodór (również użytkowych – obecnie uważa się, że o ile w przypadku aut osobowych ogniwa nie mają specjalnej przyszłości, o tyle mogą zrobić „karierę” w transporcie ciężkim), tym ważniejsza stanie się ta kwestia.
Autor: Mikołaj Adamczuk