Historia Tesli Model S to z całą pewnością historia sukcesu. Debiut tego modelu w 2012 roku sprawił, że świat zaczął się przekonywać do aut elektrycznych. Model S dowiódł, że wcale nie muszą dziwacznie wyglądać i być powolne. Eleganckie linie nadwozia, w których niektórzy mogli dostrzec echa stylistyki Maserati czy Jaguara, nowoczesne, minimalistyczne wnętrze, a przede wszystkim wyjątkowe osiągi i bardzo dobre parametry pod względem wydajności – oto tylko niektóre z elementów decydujących o powodzeniu tego modelu.
Leciwy model
Tesla zachwycała również możliwościami w dziedzinie jazdy półautonomicznej, a osiągi wersji Ludicrous czy Plaid zapierają dech w piersiach także i dziś, w wiele lat od debiutu. W tej pierwszej kategorii Model S wciąż jest mocny, w drugiej przybyło mu konkurentów. Nie da się ukryć, że jak na realia dzisiejszej motoryzacji – zwłaszcza tej elektromobilnej, w której postęp jest wyjątkowo szybki, a klienci wymagają nowinek i świeżości – Model S jest już po prostu leciwy. Nie przeszedł dużego odświeżenia od 2016 roku, jego stylistyka zdążyła się opatrzeć, także technologicznie konkurenci odjeżdżają. Jest ich teraz naprawdę wielu – BMW i5, Mercedes EQE, Lucid Air, Nio ET7, Porsche Taycan, Audi e-tron GT, Volkswagen ID.7 to tylko niektóre z przykładów z różnych półek cenowych. „Starość” modelu S widać w statystykach sprzedaży. Na tle hitowych modeli 3 i Y, sprzedaż „S-ki” wypada blado.
Jaka będzie nowa Tesla Model S?
Firma nie przyznała jeszcze oficjalnie, że pracuje nad następcą. Są jednak istotne wskazówki, które naprowadzają nas na odpowiedzi na pytanie zawarte wyżej. Jak wiadomo, Tesla pracuje nad zupełnie nowym modelem zbudowanym na nowej platformie. Projekt jest wewnętrznie nazywany „Redwood”. Mówi się, że będzie to crossover i trafi do sprzedaży w przyszłym roku. „Pierwsza Tesla z nowej linii wyjedzie z fabryki Giga Texas w Austin w połowie 2025 roku” – przyznał w styczniu Elon Musk.
Jak podaje Reuters, nowa platforma nie będzie jednak służyć wyłącznie jednemu modelowi. Będą korzystać z niej co najmniej dwa kolejne auta – i nie wszystkie będą crossoverami lub SUV-ami. Model S będzie więc prawdopodobnie kolejnym autem zbudowanym na platformie o nazwie kodowej NV9X.
Rewolucji stylistycznej raczej nie będzie
Stylistycznie raczej nie należy spodziewać się rewolucji. Tesla ostrożnie zmienia design swoich produktów (nie dotyczy Cybertrucka) i Model S najpewniej wciąż będzie miał dobrze znane kształty. Zmienić mogą się detale – węższe światła, nowe kolory, przetłoczenia karoserii.
Niemal pewny jest znaczny rozwój Modelu S w kwestii jazdy autonomicznej. Spodziewajmy się systemów, o których dziś jeszcze nie mówi się nawet w przypadku nowoczesnych, chińskich projektów. Zasięg też musi wzrosnąć, trudno za to spodziewać się wielkiego postępu w kwestii osiągów. Już teraz mocne wersje Modelu S są niezwykle szybkie, a dalsze polepszanie wyników może być trudne chociażby ze względu na opony (moc i moment trzeba jakoś przenieść na asfalt).
Martwiący może być jedynie fakt, że Elon Musk słynący z wielkich zapowiedzi nowych modeli i technologii, o Modelu S milczy. Znając tendencję Tesli do opóźnień we wdrażaniu nowych pomysłów, można założyć, że obecny Model S będzie musiał jeszcze trochę „pożyć”…
MA