Ponad 100 lat tradycji
„Wyścig do Chmur” – tak miłośnicy motorsportu nazywają legendarną imprezę o nazwie Pikes Peak. Odbywa się w amerykańskim stanie Kolorado od 1916 roku. Najmocniejsze samochody i najlepsi kierowcy rywalizują podczas szalonego wspinania się pod górę. Trasa zaczyna się na wysokości 2862 m (to o niemal 400 metrów wyżej niż szczyt Rysów) i kończy na wysokości 4300 m. Średni kąt nachylenia podjazdu to 7,2%. Zawodnicy muszą zmagać się z trudnymi warunkami pogodowymi – deszcz, śnieg albo mgła często sprawiają, że jazda jest zatrzymywana. W historii nie brakowało wypadków, wypadnięć z trasy i nieplanowanych wizyt w lesie obok trasy. Trasa jest wymagająca – zarówno dla kierowcy, jak i dla samochodu.
Brak tlenu nie robi różnicy
Pikes Peak to miejsce, w którym producenci uwielbiają pokazywać swoje technologie i je testować. Ze względu na warunki na trasie Pikes Peak (w związku z wysokością jest tam mniej tlenu), stanowi szczególne wyzwanie dla aut spalinowych… i jednocześnie jest perfekcyjnym sprawdzianem dla samochodów elektrycznych, którym zawartość tlenu nie robi różnicy. Stąd też duża popularność modeli EV na linii startowej amerykańskiej imprezy.
W tym roku ustanowiono dwa rekordy
Obydwa należą do samochodów elektrycznych – kierowca WRC Daniel Sordo „wykręcił” najlepszy czas w klasie Exhibition (niezmodyfikowane samochody) za kierownicą Hyundaia Ioniqa 5 N. Przejechał trasę w 9:30,852, z kolei Gardner Nichols zwyciężył w klasie produkcyjnych półciężarówek, ustanawiając rekordowy czas 10:53,883 za kierownicą Riviana R1T. Czas Riviana był przez chwilę rekordem dla całej kategorii produkcyjnych aut EV – ale gdy odbył się przejazd Hyundaia, kolejność na tabeli rekordów się zmieniła.
F-150 Lightning SuperTruck i 1600 KM
Imprezę wygrał z kolei (już po raz piąty) Romain Dumas, tym razem za kierownicą Forda Performance F-150 Lightning SuperTruck. To oczywiście również model elektryczny, osiągający 1600 KM i niezwykle dopracowany pod kątem aerodynamiki. Pakiet spojlerów i dyfuzorów generuje docisk 2,7 tony przy 241 km/h. Auto wykorzystuje trzy 6-fazowe silniki STARD UHP i wysokowydajne ogniwa litowo-polimerowe NMC. Dumas pokonał trasę w 8:53,553 – co zapewniło mu pewnego zwycięstwo, i to mimo konieczności krótkiego zatrzymania się na trasie w celu usunięcia awarii. Dumas w Fordzie pokonał 61 rywali.
Tylko jedna szansa
– To zaszczyt, by wygrać dla Ford Performance podczas Pikes Peak International Hill Climb. Wszystko podczas tych zawodów jest wyzwaniem, bo różni się od każdej innej formy ścigania. Masz tylko jedną szansę. Mieliśmy problem na początku, ale tylko dodało mi to motywacji, aby nadrobić jak najwięcej czasu przez resztę trasy – powiedział Dumas po wygranej.
Rekord najkrótszego czasu przejazdu całej trasy, bez względu na kategorię, ustanowiono w 2018 r. Za kierownicą elektrycznego Volkswagena ID.R także siedział Romain Dumas. Wspiął się na górę w 7:57.148.
Motorsport staje się elektryczny
Wyraźnie widać, że sporty motorowe się elektryfikują. Formuła E nie cieszy się jeszcze oczywiście takim powodzeniem, jak Formuła 1, ale w różnych dyscyplinach auta EV nie dziwią i walczą ze spalinowymi jak równy z równym… lub nawet okazują się o wiele szybsze, jak widać po Pikes Peak.
Powodów przesiadki zawodników i producentów na samochody elektryczne jest wiele. Po części chodzi o fakt, by motorsport był bardziej ekologiczny i mniej emisyjny. Coraz więcej komentujących zwraca uwagę na ten aspekt. Poza tym, skoro firmy inwestują w modele elektryczne, chcą je w ten sposób reklamować. Zasada „wygraj w niedzielę, sprzedawaj w poniedziałek” nie działa już może równie skutecznie, co w czasach największej popularności sportów motorowych. Ale wciąż sama obecność aut na ekranach podczas transmisji dużo daje.
Pole doświadczalne
Poza tym, motorsport od zawsze był doskonałym polem do testowania technologii – i w przypadku EV nie jest inaczej. Pikes Peak może być np. świetnym sprawdzianem dla technologii chłodzenia baterii i systemu odzysku energii. Czy w naszych przyszłych samochodach znajdzie się technika dopracowywana na odcinkach specjalnych, torach i innych próbach sportowych? To właściwie pewne. A tymczasem czekamy na przyszłoroczne podnoszenie poprzeczki w Pikes Peak. Podobno na rekordy ma apetyt Tesla…
MA