O marce Nissan w ostatnich miesiącach jest głośno – niestety, niekoniecznie w kontekście, którego życzyliby sobie jej miłośnicy. Sporo mówi się bowiem o problemach japońskiego przedsiębiorstwa. Dane faktycznie nie napawają optymizmem. W pierwszej połowie 2024 roku jego przychody spadły aż o 92% (z 79,1 mld jenów do 5,98 mld jenów. Z kolei dochód netto obniżył się z 296,2 do 19,2 mld jenów. Dyrektorzy firmy stwierdzili, że jeśli sytuacja dalej będzie wyglądać w taki sposób, firma ma od 12 do 14 miesięcy, aby przetrwać. W planach jest głęboka restrukturyzacja, najpewniej nie do uniknięcia będą także zwolnienia.
Marka – obecnie wchodząca w skład aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi – według doniesień mediów branżowych szuka nowego „sojuszu”. Wiele mówiło się o połączeniu z japońskim, dotychczasowym rywalem, czyli Hondą. Po takiej fuzji – w skład której wchodziłoby też Mitsubishi – powstałby trzeci co do wielkości koncern motoryzacyjny na świecie, po Toyocie i koncernie Volkswagena. Osiągnęłaby roczną sprzedaż na poziomie ośmiu milionów pojazdów, zaś wartość transakcji miała opiewać na 60 mld dolarów. Ale Honda – według ostatnich doniesień – wstrzymała rozmowy, ponieważ jej przedstawicielom nie podobało się, że Nissan planował zachować relatywnie dużą autonomię.
Być może sytuację – albo w kwestii tego, jak marka sobie radzi, albo w kwestii strategii rozmów z Hondą – poprawi nowy dyrektor generalny Nissana, Ivan Espinosa, który od 1 kwietnia zastąpi Makoto Uchidę na tym stanowisku. Dotychczas pełnił rolę dyrektora ds. planowania w Nissanie. Jego planem jest to, by „Nissan znowu był w stanie błyszczeć”, zapewnia też, że sytuacja marki wcale nie jest tak zła.
Przyszłość firmy jest więc mimo wszystko niepewna. Czy Nissan sobie poradzi? Czy znajdzie nowego partnera? Tego jeszcze nie wiemy. Zamiast skupiać się na przyszłości, zajrzyjmy więc w przeszłość i cofnijmy się do samych początków istnienia marki.
Początki sięgają 1911 roku
Nie mówimy jednak wtedy o tak nazywającej się firmie. W 1911 r. w Tokio Masujiro Hashimoto założył fabrykę samochodów o nazwie Kwaishinsha. Trzy lata później bramy niewielkiego zakładu opuścił pierwszy samochód, o nazwie DAT. To skrót od pierwszych liter nazwisk osób zaangażowanych w projekt. „Datto” po japońsku oznacza uciekającego zająca, stąd też obecność figurek tego zwierzęcia na maskach pierwszych produktów firmy. Początkowo skupiano się na autach ciężarowych. Ważnym punktem historii późniejszego Nissana był rok 1919. To wtedy swoją firmę założył Jitsuyo Jidosha – i to przedsiębiorstwo później połączyło się z omawianą spółką.
Prototypowy Datson
Pierwsze poważne kroki zmierzające do tego, by marka Nissan powstała i tworzyła samochody, datuje się na początek lat 30. To wtedy połączone firmy Kwaishinsha i Jidosha stworzyły prototyp o nazwie Datson. Wkrótce później (w roku 1933) większościowym udziałowcem spółki została firma Tobata Casting, zajmująca się produkcją części samochodowych. Na cześć jej dyrektora, Nihon Sangyo i pierwszych sylab jego imienia i nazwiska w języku japońskim, nazwę prototypu zmieniono na Datsun. Produkcję rozpoczęto w 1935 r., a wkrótce później auta zaczęły startować w motorsporcie oraz pojawiać się np. na rynku Australii. Jeśli chodzi o nazewnictwo: początkowo Nissan był marką ciężarówek, zaś modele osobowe sprzedawano ze znaczkiem Datsuna. Nazwa Datsun zniknęła w roku 1983.

Patrol – legenda offroadu
Podczas II wojny światowej koncern Datsun/Nissan budował pojazdy dla wojska, brał także udział w konstruowaniu samolotów i silników do nich. Pierwszym pojazdem, który pojawił się po wojnie (w 1947 r.) był militarny Patrol. To nazwa, która przetrwała do dziś i jest świetnie znana miłośnikom offroadu, pierwszy Patrol – jak nietrudno się domyślić – nie przypominał jednak auta znanego teraz.

Był prostą terenówką korzystającą z rozwiązań podpatrzonych w amerykańskim Willysie – w tym z napędem 4×4. Z kolei pierwsza osobówka to model z 1953 roku, zbudowany na licencji brytyjskiego Austina.
Przełom i debiut w USA
Prawdziwie przełomowy dla Datsuna, działającego głównie na szybko odbudowującym się po wojnie rynku japońskim (Japończycy szybko się wzbogacali i chcieli kupować samochody), był koniec lat 50., kiedy do oferty trafił model Bluebird.

Takie auta trafiały nawet do Stanów Zjednoczonych. Zarówno ten samochód, jak i równie znany Skyline, rozpoczęły karierę rynkową w 1957 r. Dziewięć lat później zadebiutowała kolejna, znana do dziś nazwa – Sunny. Istotne było także Fairlady, powstałe we współpracy z japońską marką Prince, kupioną później przez Nissana.
W roku 1969 Datsun pokazał sportowy model o oznaczeniu 240Z. Takie auto (rozwijało imponujące wówczas 150 KM, a później do oferty dołączył mocniejszy 260Z) pozwoliło na mocne zaznaczenie obecności firmy na wymagającym rynku amerykańskim. Do dziś USA to jeden z kluczowych obszarów działania Nissana.
Pozostałe ważne modele to m.in. Micra, Primera czy rozwijany i udoskonalany Patrol. W historii firmy nie zabrakło sportowych aut z linii 280ZX czy 300ZX, a także Skyline’ów GT-R i GT-R, czyli samochodów, które pomogły w budowaniu wizerunku Nissana i stały się legendą dla fanów tzw. JDM.
W 1989 roku Nissan powołał do życia markę Infiniti, czyli luksusową „dywizję”, początkowo tylko na rynek amerykański. Była to odpowiedź na podobne ruchy ze strony Toyoty tworzącej Lexusa. Infiniti było dostępne także w Europie (również w Polsce, 2008-2020), obecnie nie działa już na Starym Kontynencie – ale wciąż istnieje.

Współczesne dzieje
Jeśli chodzi o losy Nissana związane ze Starym Kontynentem – w 1999 r. – tuż po tym, jak marka ogłosiła bankructwo – 35% jej akcji kupił Nissan, zaś w 2002 r. to Nissan kupił 15% akcji Renault. Obecnie Renault dysponuje 43,4% akcji japońskiej marki. Od 2010 r alians współpracuje także z Daimlerem.

Szczególnie istotnym modelem w europejskiej gamie był (i jest nadal) Qashqai. Gdy debiutował w 2006 r., media uznawały decyzję Nissana za odważną – oto firma zdecydowała, by zaprezentować aż dwóch następców kompaktowej Almery i Primery naraz. Pierwszy z modeli był klasycznym kompaktem dla tradycjonalistów. To zapomniana już dziś Tiida. Drugi z następców to SUV. Wówczas ten segment dopiero raczkował. Qashqai błyskawicznie stał się hitem, a inni producenci wprowadzili do oferty rywali. Dziś to jeden z najpopularniejszych segmentów. Nissan nie był jego prekursorem, ale z pewnością miał wielki wkład w popularyzację klasy C-SUV. Podobnie stało się zresztą z mniejszym segmentem B-SUV – tutaj także wielkie rynkowe znaczenie miał Nissan Juke (debiut w 2009 r.).
Nissan dziś
Marka ma obecnie fabryki w Azji nie tylko w Japonii, ale i w Chinach, na Tajwanie, w Malezji, Wietnamie, Tajlandii, Indonezji czy w Indiach. Oprócz tego, produkuje samochody w USA, Meksyku, Brazylii i w Argentynie, a także w RPA, Maroko, Egipcie i w Kenii.

W Europie Nissan wytwarza auta w Wielkiej Brytanii (zakład w Sunderland), we Francji i w Hiszpanii. Produkuje zarówno auta osobowe, jak i ciężarowe. Zakład w Rosji został zamknięty w 2022 r.
Największym rynkiem dla Nissana są Chiny, przed USA, Japonią, Meksykiem, Kanadą i Wielką Brytanią.
W Polsce Nissan sprzedał w 2024 r. 9386 nowych aut osobowych, co pozwoliło mu na zajęcia 19. miejsca w statystyce polskiego rynku – przed Citroenem, a za Suzuki i Peugeotem. Najpopularniejszym modelem marki jest Qashqai. W 2023 r. sprzedano u nas 4216 sztuk tego auta (28. miejsce na liście bestsellerów, przed VW Golfem).

Elektromobilna odsłona
Nissan to marka, którą można uznać za prekursora „popularnej” elektromobilności. Historia aut EV tej firmy sięga czasów świeżo po II wojnie światowej, kiedy w związku z niedoborami paliwa, Nissan zaproponował (w latach 1947-1950) model Tama. Używany głównie przez firmy taksówkarskie, miał wymienne akumulatory kwasowo-ołowiowe, które dawały mu maksymalną prędkość 35,2 km/h i zasięg 96,3 kilometra. Gdy dostępność paliwa się poprawiła, model wycofano – Nissan prowadził jednak dalsze badania nad rozwojem elektromobilności.
W 1996 r. pokazano Nissana Praire Joy EV. Ten van był pierwszym samochodem na świecie zasilanym bateriami litowo-jonowymi. W normalnych warunkach jazdy akumulatory Prairie Joy EV zapewniały zasięg 200 km i prędkość maksymalną 120 km/h. Trzydzieści egzemplarzy zostało sprzedanych klientom korporacyjnym i flotowym w Japonii.
Model Hypermini z 2000 r. był dwuosobowym, miejskim elektrykiem, który wystąpił nawet w kilku hollywoodzkich produkcjach filmowych. Miał innowacyjny system dostępu bezkluczykowego. Warto wspomnieć także o prototypach o swojsko brzmiącej dla Polaków nazwie Pivo i Pivo II (2005 i 2007 r.). Te małe auta elektryczne z lekkim zestawem baterii miały… obrotową kabinę. Gdy kierowca chciał jechać w drugą stronę, nie musiał cofać ani zawracać. Wystarczyło, że obrócił charakterystyczną „kapsułę”.
Leaf najważniejszy
Najważniejszym samochodem elektrycznym – dla Nissana i dla całego rynku – był jednak Leaf, pokazany w 2010 r. Pierwsza generacja tego auta (w produkcji do 2017 r., lifting w 2013 r.) osiągała 109 KM i miała akumulator 24 lub 30 kWh, zapewniający zasięg ok. 200 km. Leaf, mimo dość specyficznego wyglądu, mógł pełnić rolę „pełnowartościowego”, kompaktowego samochodu, zapewniającego dobrą przestronność i praktyczność, a także przyzwoite parametry. Zdobył – jako pierwszy elektryk – prestiżowe tytuły Car of The Year 2011 oraz World Car of the Year 2011.

Dla wielu kierowców był to pierwszy samochód elektryczny w życiu – i sprawił, że zostali przy takiej technologii. W 2015 r. Nissan był największym producentem aut elektrycznych na świecie.
Od 2017 r. w sprzedaży jest druga generacja Leafa, ze spokojniejszym designem i jeszcze lepszymi parametrami. Choć w 2025 r. konkurenci oferują już zwykle więcej. Leaf potrafi jednak kosztować naprawdę niewiele (sprzedawane przez salony egzemplarze bywają wycenione na nieco ponad 100 000 zł).
Obecnie elektryczna gama Nissana składa się z modeli: Leaf, Ariya (elektryczny SUV rywalizujący np. z Fordem Mustangiem Mach-E) i Townstar EV (auto dostawcze/kombivan).

Jaka będzie elektryczna przyszłość Nissana? W planach jest trzecia odsłona Leafa, która tym razem nie będzie już klasycznym kompaktem, a crossoverem. Mówi się też o elektrycznym powrocie modelu Micra. Jak na razie, Nissan musi jednak pokonać swoje problemy. Czy to się uda? Trzymamy kciuki, by tak się stało.
PM
Fot. Nissan