Temat cen aut elektrycznych od dawna budzi spore emocje. W ogólnej opinii konsumentów, nowe samochody – niezależnie od typu napędu – są niezwykle drogie. Obserwując ogromny wzrost cen, który miał miejsce w ciągu kilku ostatnich lat (wpłynęły na to m.in. okołopandemiczne warunki gospodarcze), trudno się nie zgodzić. Za szczególnie kosztowne i mało dostępne uchodzą auta elektryczne.
Z jednej strony, na rynku rzeczywiście mamy sporo drogich modeli EV. Z drugiej, ceny takich aut stale spadają, a klienci mogą liczyć na rządowe dopłaty, sprawiające, że kwoty stały się jeszcze bardziej „znośne”. Nie brakuje atrakcyjnych ofert finansowania. Biorąc pod uwagę wzrost cen aut spalinowych, w wielu przypadkach można dojść do wniosku, że „elektryk” wychodzi taniej. Zwłaszcza biorąc pod uwagę stosunek ceny do mocy i osiągów.
Co z najtańszymi autami EV?
Niestety, o ile w przypadku aut np. klasy średniej samochody elektryczne potrafią stanowić bardzo atrakcyjną ofertę, o tyle segment aut najtańszych nie jest obecnie zbyt duży, zarówno w przypadku modeli elektrycznych, jak i spalinowych. To sprawia, że wielu klientów musi albo głębiej sięgnąć do kieszeni, albo zainteresować się autami używanymi. Tej kwestii przyjrzało się niemieckie ADAC.
– Dla wielu konsumentów zakup nowego samochodu jest prawie niemożliwy – w szczególności małe samochody stały się nieproporcjonalnie drogie. Przejście na przyjazne dla środowiska e-samochody jest jeszcze trudniejsze za sprawą niższej podaży i jeszcze wyższych cen – powiedział prezes ds. technologii ADAC Karsten Schulze. Organizacja wskazuje – mimo że gama aut EV jest na rynku znacznie większa niż kilka lat temu, wybór w najtańszych segmentach jest nadal niewielki.
„Spośród ponad 60 oferowanych modeli, trzy kosztują mniej niż 15 000 euro, wszystkie z silnikiem benzynowym. Najtańsze są Dacia Sandero (od 11 800 euro), Mitsubishi Space Star (od 13 590 euro) i Citroen C3 (od 14 990 euro). Najtańszym samochodem elektrycznym jest Dacia Spring za co najmniej 16 900 euro, który jest tylko częściowo zalecany z wynikiem 4,1 w teście samochodu ADAC i tylko jedną gwiazdką w ocenie bezpieczeństwa Euro-NCAP” – podaje organizacja. W Polsce cena Dacii Spring to co najmniej 76 900 zł (bez uwzględniania dopłat). Sandero kosztuje od 66 800 zł, a Space Star – od 70 990 zł (od 64 990 zł za rocznik 2023).
„Dalej, poniżej limitu 20 000 euro plasuje się tylko jeden model elektryczny – Leapmotor T03”. W Niemczech kosztuje od 18 900 euro, polskich cen jeszcze nie znamy. „Przy autach z silnikami benzynowymi – silniki wysokoprężne nie są już w tej klasie dostępne – klienci mogą wybierać spośród 16 innych pojazdów, zaczynając od Fiata Pandy (od 15 990 euro) do MG3, który kosztuje co najmniej 19 990 euro” – podaje ADAC.
Jak wygląda sprawa w kwestii najnowszych premier? Hyundai Inster kosztuje w Niemczech co najmniej 23 900 euro (w Polsce: od 107 900 zł), Renault 5 E-Tech Electric: od 24 900 euro (w Polsce dostępna jest tylko mocniejsza wersja – start cennika od 130 900 zł). Również nadchodzące modele, takie jak Lancia Ypsilon, Fiat Grande Panda czy VW ID.2 nie będą grały w najniższym segmencie cenowym.
ADAC uważa, że producenci mają obowiązek oferować tanie elektryczne modele klasy podstawowej w celu zwiększenia popularności aut EV. Jednocześnie jednak politycy i dostawcy energii są wzywani przez organizację nie tylko do wspierania rozwoju infrastruktury ładowania, ale także do zapewnienia przystępnych cen ładowania i energii. Czekamy na kolejne, „tanie” premiery. Bardzo możliwe, że z odsieczą przybędą (a w zasadzie już przybywają – przyp. red.) producenci z Chin. Niemieckie ADAC, będące częścią tamtejszego przemysłu motoryzacyjnego, raczej nie będzie zadowolone.
MA