- Niemcy mają pomysł na pobudzenie elektromobilnego rynku
- Jaki? Od 1 stycznia 2026 roku wrócą dopłaty do zakupu aut elektrycznych
- To nie wszystko. Aż do 2035 roku elektryki będę zwolnione z podatku
- U nas niebawem skończy się program subsydialny do zakupu EV „NaszEauto”
- Pomysłów na zdynamizowanie rozwoju sektora brak
Niemcy zwalniają z podatków, czyli odmładzenie rynku
Nowe przepisy znacząco zmieniają scenę, bo każdy świeżo rejestrowany w Niemczech samochód elektryczny będzie zwolniony z podatku aż do końca 2035 roku, o ile trafi do ewidencji przed końcem 2030 roku. To potężna zachęta, zwłaszcza że pierwotna ulga miała wygasnąć już w tym roku – pisze serwis carscoop.com. Decyzja przeszła w Bundestagu niemal bez sporu. Jedyną partią, która sprzeciwiła się projektowi, była AfD. Zwolnienie podatkowe to jednak dopiero pierwsza część planu. W 2026 roku zacznie obowiązywać także nowy system dopłat zakupowych, choć znacznie bardziej selektywny niż poprzedni.
Premia wyniesie do 4000 euro i zostanie ograniczona do pojazdów kosztujących mniej niż 45 tys. euro, a także osób o rocznym dochodzie poniżej 45 tys. euro. Rząd liczy, że odmłodzi to rynek i pobudzi sprzedaż, choć według analityków wielu kupujących będzie musiało kierować wzrok ku rynkowi wtórnemu. W latach 2016–2023 na wcześniejsze niemieckie dopłaty wypłacono ok. 10 mld euro – i trudno nie zauważyć, że ich zakończenie odbiło się na sprzedaży błyskawicznie – analizują branżowi eksperci.
Rejestracje nowych pojazdów elektrycznych i udziały w rynku motoryzacyjnym w Europie:

Na to wszystko nakłada się nowa dynamika sprzedaży samochodów elektrycznych w Europie, którą szczegółowo opisuje najnowszy „CAM Electromobility Report”. W okresie od stycznia do października 2025 roku na europejskich drogach pojawiło się ponad dwa miliony nowych BEV-ów. To wzrost o 26,2 procent rok do roku i wynik, który kontrastuje z niemrawym, niespełna dwuprocentowym wzrostem całego rynku samochodowego. Udział aut elektrycznych w europejskich rejestracjach wzrósł w tym czasie do 18,3 procent, wyraźnie powyżej ubiegłorocznych 15,4 procent.
Rejestracje nowych pojazdów elektrycznych i udziały w rynku w Niemczech:

Tempo elektryfikacji pozostaje jednak bardzo nierówne. W Norwegii auta elektryczne są już absolutną normą, stanowiąc ponad 95 procent nowych rejestracji. W Danii przekroczono 66 procent, a w Szwecji, Niderlandach i Belgii udział BEV-ów waha się między jedną trzecią a jedną drugą rynku. W największych krajach Unii tempo jest wolniejsze, choć stabilne. Wspomniani Niemcy mają 18,4 procent, Francuzi 18,9 procent, a Brytyjczycy 22,4 procent. Na drugim biegunie znajdują się Włochy, Hiszpania i Polska, gdzie BEV-y wciąż stanowią zaledwie kilka procent rynku.
Dane z rynku
Najciekawsze są jednak liczby dotyczące poszczególnych rynków. Po rocznej przerwie Niemcy odzyskali pozycję największego europejskiego rynku aut elektrycznych, bowiem od stycznia do października zarejestrowano tam 434 627 nowych BEV-ów, co oznacza wzrost o 39 procent. Wielka Brytania, która w 2024 roku była liderem, zamknęła zestawienie na drugim miejscu.
Francja zajmuje trzecią pozycję i, co ciekawe, jako jeden z niewielu krajów utrzyma dopłaty również w 2026 roku. Dane z Niemiec są szczególnie wymowne, gdyż od stycznia do listopada tamtejszy rynek urósł już o 41,3 procent i wszystko wskazuje, że zakończy rok z wynikiem około 530 tysięcy nowych aut elektrycznych. Tym samym padnie rekord z 2023 roku, mimo że wtedy obowiązywały jeszcze niemieckie „środowiskowe bonusy”.
CAM zwraca uwagę, że rynek wchodzi w krytyczną fazę. Wciąż zdaje się kręcić w miejscu pomiędzy realną transformacją a politycznymi sporami o przyszłość napędów spalinowych po 2035 roku. Każdy kolejny sygnał niepewności – podkreśla prof. Stefan Bratzel cytowany przez branżowe media i studzi nastroje klientów, których decyzje stają się coraz ostrożniejsze i bardziej odłożone w czasie. Dlatego ewentualne rozwadnianie europejskiego zakazu silników spalinowych mogłoby przynieść producentom chwilową ulgę, ale długofalowo osłabiłoby ich zdolność do rywalizacji w zakresie nowych technologii.
CAM wskazuje też na ciekawą zmianę wśród producentów. Na przykład Grupa Volkswagena nie tylko wróciła na prowadzenie, ale powiększyła udział do 19,6 procent, notując imponujący, 81-procentowy wzrost rejestracji BEV-ów. Jednym z motorów napędowych był debiutujący SUV Škody, czyli Elroq który w zaledwie kilka miesięcy osiągnął produkcję 100 tysięcy egzemplarzy. Bardzo dobre wyniki odnotowały również Hyundai i Kia, a Mercedes – mimo chwilowego spadku – liczy na odbicie po wprowadzeniu elektrycznych wersji CLA i GLC.
A w Polsce? Lepiej się pospieszyć z zakupem BEV
Tymczasem nad Wisłą scenariusz jest zupełnie inny, bo czas na dopłaty do aut elektrycznych nie tyle się wydłuża, co dramatycznie kurczy – pisaliśmy o tym niedawno na elektromobilni.pl. Program „NaszEauto”, uruchomiony w lutym 2025 roku z budżetem 1,6 mld zł, przeszedł tej jesieni głęboką korektę. Z jednej strony zwiększono kwoty wsparcia i rozszerzono grupę beneficjentów. Z drugiej zaś budżet został zmniejszony o pół miliarda złotych i dziś wynosi 1,1 mld zł, z czego połowa jest już rozdysponowana. A to oznacza, że program nie ma szans dotrwać do pierwotnego terminu – alarmuje Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności (PSNM).
Jeszcze wiosną liczba wniosków wahała się w okolicach 1100–1200 miesięcznie. Po wakacjach sytuacja zmieniła się o 180 stopni. We wrześniu liczba aplikacji wzrosła do 3751, czyli ponad trzykrotnie względem pierwszych miesięcy działania programu.
Równolegle zwiększyły się wysokości dopłat – osoba fizyczna może otrzymać 30 tys. zł, a po zezłomowaniu starego pojazdu dodatkowe 10 tys. zł – wylicza PSNM. Karta Dużej Rodziny dostaje jeszcze wyższe wsparcie. Rosnący popyt połączony z wyższymi wypłatami i większą liczbą uprawnionych sprawia, że środki topnieją szybciej, niż przewidywały wcześniejsze kalkulacje. Choć formalnie wnioski można składać do końca kwietnia 2026 roku, to według obecnych prognoz program wyczerpie budżet już w styczniu lub lutym.
Zatem jeśli ktoś planuje zakup elektryka z dopłatą, to dla niego zegar tyka coraz głośniej, bo w polskiej kasie po prostu zabraknie pieniędzy.
OW

