„Elektromobilność nabiera nowego impetu” – podkreśliła szefowa BDEW, Kerstin Andreae, apelując do rządu w Berlinie o dalsze działania na rzecz popularyzacji bezemisyjnego transportu. – Aby utrzymać międzynarodowy sukces, potrzebujemy silnego rynku krajowego dla samochodów elektrycznych – dodała Adreae, cytowana przez serwis cleanenergywire.org.
Raport BDEW wskazuje, że równolegle z rosnącą sprzedażą poprawia się infrastruktura. Między styczniem a czerwcem liczba publicznych ładowarek wzrosła o 20 tysięcy, osiągając poziom 184 tysięcy punktów. Co więcej, ładowanie „elektryka” okazuje się korzystniejsze finansowo niż tankowanie auta spalinowego w czterech na pięć analizowanych scenariuszy. Przykładowo, średni roczny koszt ładowania w domu to około 884 euro, podczas gdy kierowcy diesli wydają średnio 1 258 euro, a właściciele aut benzynowych – 1 306 euro. Nawet korzystanie ze standardowych publicznych ładowarek wypada taniej, bo wynosi średnio 967 euro rocznie – wylicza serwis.
Jest i niepokój
Dynamiczny wzrost liczby rejestracji nie rozwiązuje jednak wszystkich problemów niemieckiej motoryzacji. Media przypominają, że rząd Olafa Scholza zapowiedział organizację specjalnego „szczytu samochodowego” z udziałem producentów. Dyskusje mają dotyczyć m.in. konkurencji ze strony Chin, amerykańskich ceł na niemieckie auta, ale także tempa transformacji w stronę elektromobilności.
Jednak niepokój w sektorze potęgują zapowiedzi cięć zatrudnienia. Bosch i Ford ogłosiły redukcję miejsc pracy w Niemczech, a Volkswagen i Porsche zapowiedziały ograniczenie produkcji. Branża, będąca sercem niemieckiej gospodarki, znajduje się pod rosnącą presją – z jednej strony musi sprostać unijnym normom emisji, z drugiej walczy o zachowanie rentowności klasycznych modeli spalinowych – alarmują niemieccy analitycy z branży automortive.
Branża argumentuje
Przyszłość sektora była jednym z tematów wrześniowych targów IAA Mobility w Monachium, gdzie koncerny z Niemiec zaprezentowały najnowsze modele elektryczne. Jednak równocześnie lobby motoryzacyjne coraz głośniej apeluje o złagodzenie unijnych regulacji i przesunięcie w czasie planowanego na 2035 rok zakazu sprzedaży aut spalinowych. Branża argumentuje, że bez tego nie będzie w stanie utrzymać przewagi konkurencyjnej ani zatrudnienia w kraju. Czy tak się stanie? Zobaczymy.
Niemniej Niemcy mają powody do dumy z rekordowych liczb rejestracji, ale też sporo obaw o przyszłość, bo rosnąca popularność aut bateryjnych to dopiero początek drogi – równie ważne będzie zapewnienie stabilnego gruntu dla przemysłu, który od dekad jest filarem gospodarki naszych zachodnich sąsiadów.
OW

