Maluch za małe pieniądze
O Wulingu Hongguang Mini EV nie tak dawno temu było naprawdę głośno. Mikroskopijny, bo mierzący zaledwie 291,6 cm długości, elektryczny samochód wszedł na rynek z przytupem. Za sprawą ceny wynoszącej równowartość ok. 15 500 zł, auto tworzone we współpracy z General Motors i inspirowane japońskimi kei-carami z miejsca stało się hitem. Klienci w 2021 roku wybierali go w Państwie Środka chętniej niż świeże wtedy Tesle Model 3 i Model Y. O aucie zrobiło się głośno, również w naszym rejonie świata. Pewna firma z Litwy zaczęła importować je do Europy pod nazwą FreZe Nikrob. Ale gusta chińskich klientów szybko się zmieniają. Wuling wypadł z obiegu – obecnie nie znajduje się już w czołówce listy bestsellerów. Rynek nieco się już nasycił, a poza tym model pozbawiony poduszek powietrznych czy „prawdziwego” zderzaka szybko zaczął być uznawany za niebezpieczny.
Nowa generacja nadchodzi
Wuling Hongguang Mini EV wkrótce zadebiutuje w swojej drugiej, ulepszonej odsłonie. Oficjalnej premiery modelu jeszcze nie było, jego szkice patentowe ujawniło jednak Chińskie Ministerstwo Przemysłu i Technologii Informacyjnych (MIIT). Zgłoszenie tam nowego modelu jest obowiązkiem każdego producenta – nawet jeśli często łączy się z tym, że szkice, rysunki czy plany trafią do mediów nieco wcześniej niż producent by sobie tego życzył.
Jak widać, Wuling nadal ma pudełkową sylwetkę i zbliżoną stylistykę do wcześniejszej wersji. Wymyślenie innego designu przy takim kształcie nadwozia wymagałoby zresztą od stylistów prawdziwej wirtuozerii. Auto nieco jednak urośnie – o ile schodzący model ma wspomniane 291,6 cm długości, generacja numer dwa osiągnie długość na poziomie 328 cm. Dodatkowe centymetry sprawią, że Mini EV będzie dostępny po raz pierwszy także w wersji pięciodrzwiowej. Polskim czytelnikom połączenie niewielkich wymiarów, pudełkowatego kształtu i pięciu drzwi może kojarzyć się z Daewoo Tico, które powoli staje się… klasykiem.
Zasięg: nieznany
Nie podano jeszcze informacji na temat akumulatora i zasięgów według chińskich norm. Wiadomo jedynie, że auto osiągnie 40 KM, a prędkość maksymalna wyniesie 100 km/h.
Czy Mini EV okaże się nowym hitem sprzedaży, a Tesla znowu będzie musiała uznać wyższość mniejszego i tańszego modelu? Niekoniecznie. Cena z pewnością będzie korzystna, warto jednak zauważyć, że Chiny zakończyły poziom dopłat do tak małych pojazdów z niewielkim zasięgiem. Modele, które przejeżdżają na jednym ładowaniu mniej niż 200 km i nie mogą przekraczać 100 km/h nie kwalifikują się do takich samych ulg podatkowych, jak samochody o większym zasięgu. Poprzednia generacja mogła jednak osiągnąć 170 lub 280 km – być może odsłona numer dwa spełni podatkowe normy. Wiele zależy od poziomu bezpieczeństwa nowego modelu. Wulingowi urosła już jednak konkurencja – mikroaut EV nie brakuje, bo wielu producentów skuszonych sukcesem Mini EV zaprezentowało swoje modele tego typu, a rynku chińskim za równowartość ok. 40 000 zł można kupić już np. BYD-a Seagulla, czyli „pełnowartościowy”, mocniejszy i szybszy samochód.
W Polsce tego typu auta to nisza, atrakcyjna ewentualnie tylko dla firm carsharingowych albo osób starszych. Gdyby Wuling spełniał normy kwalifikujące go do prowadzenia bez prawa jazdy, mógłby znaleźć pewną grupę klientów. Jest jednak za mocny (limit to 5,44 KM, tu jest 40 KM) i za szybki (limit to 45 km/h).
MA