Tesla

Model Y L w Europie. 18 cm więcej, czyli propozycja dla większych rodzin

Nieoficjalnie mówi się o europejskim debiucie Y L w pierwszym kwartale 2026 roku, choć kwestia produkcji pozostaje otwarta
Źródło zdjęcia: Tesla

Pojawiające się w ostatnich dniach informacje z Chin sugerują, że wydłużona wersja Tesli Model Y – oznaczona jako Model Y L – może trafić do Europy już w 2026 roku. Choć Tesla oficjalnie nie potwierdziła jeszcze tych planów, doniesienia portalu Teslamag, powołującego się na zwykle dobrze poinformowane źródła, wskazują, że projekt jest na zaawansowanym etapie i uzyskał już europejską homologację.

  • Wiele wskazuje, że wydłużona wersja Modelu Y trafi niebawem do Europy
  • Nieoficjalne źródła twierdzą, że odmiana uzyskał już europejską homologację
  • „Sześciomiejscówka” Y jest dłuższa od modelu standardowego o 18 cm
  • Europejska wersja Modelu Y L ma różnić się technicznie od chińskiej
  • Będzie więcej ogniw i zwiększy się zasięg – do ok. 680 km w cyklu WLTP

18 cm więcej

Model Y L zadebiutował w Chinach latem 2025 roku, równolegle z gruntownie odświeżoną wersją całej gamy Modelu Y. Wariant L wyróżnia się przede wszystkim wydłużonym nadwoziem i sześciomiejscowym układem wnętrza, z dwoma fotelami w drugim rzędzie zamiast klasycznej kanapy.

Długość nadwozia wzrosła do około 4,98 metra, czyli o 18 centymetrów względem standardowego Modelu Y, a większy rozstaw osi pozwolił nie tylko na poprawę przestronności kabiny, lecz także na zastosowanie większego akumulatora. To propozycja m.in. dla większych rodzin, albo dla tych, którzy czasami muszą przewieźć dodatkowe osoby.

Model Y L w Europie

Jak podaje Teslamag, europejska wersja jest już na ostatniej prostej do debiutu. Według tych samych źródeł europejska wersja Modelu Y L ma różnić się technicznie od chińskiej. W akumulatorze ma znaleźć się 4600 ogniw zamiast 4416, co przełoży się na pojemność około 88 kWh.

To wystarczyć ma na zasięg do 681 kilometrów według cyklu WLTP, a więc wyraźnie więcej niż oferują obecnie dostępne w Europie odmiany Modelu Y, których maksymalny homologowany zasięg sięga 622 kilometrów. Co istotne, oznaczałoby to, że wydłużony, cięższy wariant stałby się jednocześnie wersją z największym zasięgiem w całej gamie.

W Chinach Model Y L według lokalnej normy CLTC oferuje zasięg tylko nieznacznie lepszy od wariantu z napędem na cztery koła i wyraźnie słabszy od wersji z napędem na tył – jednak realia europejskie wyglądają inaczej. Połączenie większej baterii z homologacją WLTP sprawia, że to właśnie Europa mogłaby stać się rynkiem, na którym Model Y L pokaże pełnię swojego potencjału. Mówi się, że projekt otrzymał wewnętrzny kryptonim NV80, co sugeruje osobne dostosowanie do lokalnych wymagań.

Kiedy debiut?

Nieoficjalnie mówi się o debiucie w pierwszym kwartale 2026 roku, choć kwestia produkcji pozostaje otwarta. Dziś wszystkie europejskie Model Y powstają w Gigafactory pod Berlinem, ale wersja L – przynajmniej na początku – mogłaby być importowana z Chin. Cena pozostaje zagadką. W Państwie Środka Tesla wycenia Model Y L na około 8% więcej niż najdroższą wersję standardowej długości. Gdyby podobną strategię zastosowano w Europie, oznaczałoby to kwoty na poziomie ok. 250 000 zł za „długą” Teslę.

Rywale

Większymi – ale groźnymi pod względem funkcjonalności i liczby miejsc  – rywalami byłyby takie modele, jak np. Kia EV9, a także Volvo EX90, które cenowo celuje znacznie wyżej. W segmencie bardziej masowym walczą Peugeot e-5008 oraz Opel Grandland Electric, choć pod względem zasięgu i osiągów nie dorównują Tesli. Nie można też pominąć Mercedesa EQB, który właśnie doczekał się nowej odsłony, ani Tesli Model X, choć ta pozostaje w zupełnie innej lidze cenowej.

Na tym tle Model Y L mógłby okazać się brakującym ogniwem w ofercie Tesli w Europie: autem bardziej rodzinnym niż standardowy Model Y, ale wciąż tańszym i prostszym niż Model X. Co więcej, Tesla już teraz sygnalizuje, że w najbliższym czasie do oferty wróci także Model Y z trzecią linią siedzeń w konfiguracji siedmioosobowej, co sugeruje, że producent widzi rosnący popyt na elektryczne SUV-y zdolne realnie zastąpić samochody spalinowe w dużych rodzinach.

To nie koniec nowości ze świata Tesli

Czy Starlink będzie zintegrowany w autach Tesli? To bardzo możliwe, a impulsem do takich spekulacji stał się wniosek patentowy złożony w USA, dotyczący nowego materiału dachu, który ma przepuszczać fale radiowe i umożliwiać stabilną łączność satelitarną.

Choć Elon Musk w przeszłości sceptycznie odnosił się do pomysłu Starlinka w autach, dziś – przy gwałtownym rozwoju usług online, streamingu i systemów opartych na danych – taka funkcja nabiera sensu. W praktyce mogłaby oznaczać niezależny od sieci komórkowych dostęp do internetu, szczególnie atrakcyjny w trasach, na słabo zurbanizowanych obszarach czy w przyszłych zastosowaniach autonomicznych.

Upadek robota

Równolegle Tesla konsekwentnie buduje narrację wokół robotyki. Humanoidalny Optimus według Muska ma stać się w dłuższej perspektywie „największym produktem w historii firmy”, ale ostatnie wydarzenia pokazują, że projekt wciąż jest na wczesnym etapie.

Nagranie z Miami, na którym robot niespodziewanie przewraca się podczas publicznego pokazu, wywołało spore zamieszanie – zwłaszcza że ruchy jego rąk sugerowały, że wbrew założeniom, mógł być sterowany zdalnie.

Autonomia powraca

Nie mniej kontrowersji budzą zapowiedzi dotyczące autonomicznej jazdy. Musk ponownie stwierdził, że Tesla jest o „kilka tygodni” od uruchomienia prawdziwych robotaksówek bez nadzoru człowieka, tym razem w Austin. Choć deklaracje tego typu padają od lat, a rynek nauczył się podchodzić do nich z dużą rezerwą, fakt pozostaje taki, że Tesla intensywnie rozwija FSD w Europie i USA. Czekamy na dalsze kroki. Tesla Model Y L mogłaby być niezłą i przestronną… autonomiczną taksówką.

PMA

REKLAMA